Informacje

www.sxc.hu
www.sxc.hu

Bankowe historie cz. III: Pomoc ze strony developera

Elżbieta Jurek

prezes ECJ Sp. z o.o.

  • Opublikowano: 25 września 2012, 09:53

  • Powiększ tekst

Link do części II

 

Niezwykłą elastycznością wykazał się deweloper od którego wynajęliśmy mieszkanie. Umowa najmu przewiduje długi czas na „załatwienie” kredytu, bo aż 18 miesięcy. Pewnie w trudnych przypadkach to także czas na „podkręcenie” sobie zdolności. Spotkałam się z tym określeniem w żargonie doradców kredytowych. Myślę, jednak, że jeśli ktoś jest w stanie podjąć dodatkową pracę i pogodzić kilka etatów, przyzwyczaja się też do podniesienia stopy życiowej, która niewątpliwie za tym „idzie”.

 

Wpis trzyma się mocno

Postanowiliśmy zatem z mężem udać się do oddziału banku, gdzie była przyznana karta kredytowa. Tak ta pechowa karta. W międzyczasie w oddziale głównym banku złożyłam pismo z prośbą o pisemną odpowiedz, że bank otrzymał informacje o moich zmianach osobowych. Odpowiedzi nie dostałam, jednak zadzwonił do mnie sam dyrektor oddziału. Umówiliśmy się na spotkanie. Byłam pewna, że teraz wreszcie uda się wszystko wyjaśnić. Zwłaszcza, że dyrektor zaproponował pomoc w obniżeniu rat naszych niewielkich kredytów konsumpcyjnych i skonsolidowanie ich. To wiązało się z „wykupieniem kredytu mojego męża, który był zaciągnięty w „Kasie Stefczyka” Konsolidacja obniżyłaby raty. I tak też uczyniliśmy. Następnego dnia po podpisaniu umowy na konsolidację, już na spokojnie zaczęliśmy oglądać umowę. Do konsolidacyjnego kredytu, na sumę 34 tyś zł zostało dołączone ubezpieczenie w wysokości 12 tyś. Czytaliśmy z mężem umowę którą dzień wcześniej podpisaliśmy i nie mogliśmy się nadziwić, że wcześniej tego nie widzieliśmy. Jak to? Czy z nami wszystko jest w porządku? Jak to się mogło stać!!!!

 

Dzisiaj już się pakujemy

Na dzisiaj to wygląda następująco: Nie chcemy kupować mieszkania na kredyt! Nie chcemy mieć złudzeń, że coś posiadamy! Nie chcemy żadnego kredytu! Choć byśmy mieli mieszkać z mamą, lub wynajmować dalej, nie weźmiemy kredytu na mieszkanie! Nie chcę płacić 400 tyś zł za mieszkanie 40 metrowe! Tyle kosztuje w zaokrągleniu (w dół) kredyt wraz z odsetkami. Jedyna droga jaką na dzisiaj jesteśmy w stanie zaakceptować, to najem z opcją kupna. Myślę, że developerzy powinni się obudzić i zaproponować, na razie przynajmniej, lżejsze opcje kupna. Dokoła Białołęki (Warszawska dzielnica na obrzeżach) widać ogromnie dużo zaczętych budów. Od dwóch miesięcy obserwujemy jak, coraz mniej się na nich dzieję. Niektóre zupełnie stanęły, inne spowolniły swoją pracę. Mąż ostatnio odwiedził budynek biurowy JW. Construction, wrócił zaskoczony, że tak dużo biurek zastał pustych. Światła wygaszone. I co? Ktoś się wreszcie obudzi i dostosuje do kryzysu? Czy dalej będą bankrutować, Banki, developerzy, ludzie?!

Mam do Państwa pytanie. Czy ktoś ma jakąś receptę? Pytam o możliwości zakupu mieszkania bez kredytu? Czy może ktoś już wie, że jest elastyczny developer, taki który buduje w cenach dostosowanych do możliwości rynku? Przypominam o raportach, mówiących o dramatycznej sytuacji oszczędności Polaków. Jakie to są ceny dostosowane do możliwości? Takie ceny które można by było płacić miesięcznie z pensji. Tak jak raty kredytu bankowego? To właśnie mam na myśli. Wiem, że dla developerów to nowość. Tak się robi w innych, dużo bogatszych krajach Europy. Zachęcam Państwa do wypowiedzi.

 

Masz problemy w banku? Zapraszamy do kontaktu. Opiszemy je w „Bankowych historiach”
Elżbieta Jurek, prezes ECJ Sp. z o.o.
mail: [email protected]

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych