Przez koronawirusa bierzemy mniej pożyczek
Zainteresowanie ofertą firm pożyczkowych spadło w kwietniu o połowę, nowych pożyczek udzielono o 75 proc. mniej rok do roku. Przedstawiciele tych firm przyczyny krachu na rynku pożyczkowym upatrują w zbyt ostrych zmianach w prawie wynikających z pandemii koronawirusa
Jak informowała niedawno Fundacja Rozwoju Rynku Finansowego, kwietniowe dane z sektora pożyczek pozabankowych wskazują na dalszy wyraźny spadek aktywności na rynku. Według najnowszych danych z CRIF i BIK uwzględniających cztery pełne tygodnie obowiązywania nowych limitów kosztów pozaodsetkowych, wprowadzonych przepisami antykryzysowymi, w kwietniu br. sprzedaż nowych pożyczek spadła o niemal 75 proc. w ujęciu rok do roku.
Średnia wartość pojedynczej pożyczki wyniosła w kwietniu 2020 r. 2 tys. 163 zł wobec 3 tys. 625 zł w kwietniu 2019 r., co oznacza spadek o 40 proc. w ujęciu rocznym. O 55 proc. zmalała też liczba klientów wnioskujących o pożyczki, w stosunku do lutego 2020 roku.
Spadek liczby aplikacji nie oznacza braku popytu lub zainteresowania klientów pożyczkami. Wiele firm pożyczkowych wskutek nowych limitów ograniczyło działalność lub zaprzestało jej prowadzenia w ogóle, a zatem firmy te nie kierują zapytań do baz danych. Pozostałe spółki znacznie zaostrzyły kryteria oceny ryzyka, co powoduje, że wiele klientów nie otrzymuje oferty pożyczki już na etapie wstępnego kontaktu z firmą - tłumaczy prezes Fundacji Rozwoju Rynku Finansowego Agnieszka Wachnicka.
Według prezesa Polskiego Związku Instytucji Pożyczkowych Jarosława Ryby bezpośrednią przyczyną krachu na rynku pożyczkowym są zbyt ostre, kryzysowe zmiany w prawie, szczególnie w zakresie ustalenia maksymalnych kosztów kredytu konsumenckiego.
Bez pilnej rewizji i poluzowania zwiększy się wykluczenie finansowe klientów, którzy swoje potrzeby zaspokoją w szarej strefie - ostrzega szef PZIP.
Jego zdaniem taki trend już widać - niedawny spadek popytu na kredyt konsumencki miał natychmiastowe przełożenie na rozkwit paralegalnych ofert, jak pożyczki cywilne, lombardowe lub zupełnie bezumowne formy, jak tzw. pożyczki sąsiedzkie.
W efekcie ustawodawca chcąc chronić klientów przed lichwą, sprawił, że ta drapieżna forma wyzysku, która nie stosuje się przecież do żadnych regulacji, ma w tej chwili prawdziwe eldorado, podczas gdy polskie, legalnie regulowane i rejestrowane przy Komisji Nadzoru Finansowego przedsiębiorstwa kredytowe jedno po drugim wstrzymują działalność i składają wnioski o upadłość - zauważył Ryba.
Komisja Nadzoru Finansowego, pytana o problemy branży pożyczkowej, zaznacza, że co prawda prowadzi Rejestr Instytucji Pożyczkowych, ale nie nadzoruje tego rynku.
Jak wyjaśnił rzecznik KNF Jacek Barszczewski zasady udzielania pożyczek pieniężnych uregulowane są w przepisach ustawy o kredycie konsumenckim (UoKK). W przypadku kredytów konsumenckich, w praktyce kredytodawcami są wyłącznie banki krajowe, instytucje kredytowe i ich oddziały, spółdzielcze kasy oszczędnościowo-kredytowe oraz instytucje pożyczkowe.
Szczególnym przypadkiem instytucji pożyczkowej może być lombard, którego działalność polega na udzieleniu pożyczki pieniężnej będącej kredytem konsumenckim pod zastaw rzeczy ruchomej. Z dostępnych publicznie informacji wynika jednak, że duża część lombardów unika podlegania przepisom UoKK, prowadząc działalność polegającą na zawieraniu nie umów pożyczki, lecz umów kupna rzeczy ruchomej z zastrzeżeniem prawa jej odkupu - tłumaczy Barszczewski.
Jak zaznaczył, spośród wymienionych podmiotów - kredytodawców w rozumieniu UoKK - nadzorowi KNF podlegają jedynie banki krajowe, spółdzielcze kasy oszczędnościowo-kredytowe oraz - w bardzo ograniczonym zakresie - oddziały instytucji kredytowych.
Nie są natomiast nadzorowane przez KNF ani lombardy, ani instytucje pożyczkowe, będące pozabankowymi dostawcami pożyczek pieniężnych dla konsumentów. Na mocy przepisów UoKK Komisja prowadzi jedynie jawny i publicznie dostępny rejestr instytucji pożyczkowych - poinformował rzecznik. Wpis do rejestru dokonywany jest na wniosek zainteresowanego podmiotu, po stwierdzeniu spełnienia wymagań określonych w ustawie.
Rzecznik KNF dodał, że Komisja nie jest też regulatorem omawianego obszaru usług finansowych. Obszar ten mieści się w zakresie zagadnień ogólnie pojętej ochrony konsumenta, nie zaś stabilności rynku finansowego i nadzoru nad podmiotami prowadzącymi działalność na tym rynku. „
Z tych względów KNF nie posiada ani uprawnień, ani kompetencji, ani nawet dostępu do informacji, niezbędnych do autorytatywnej oceny prawnych i społecznych skutków regulacji kosztów kredytu konsumenckiego lub też do przeciwdziałania ewentualnym negatywnym społecznym skutkom takiej regulacji - zaznaczył.
Podkreślił, że prowadzenie działalności w zakresie udzielania kredytów konsumenckich przez podmiot niewpisany do rejestru instytucji pożyczkowych i niebędący innym kredytodawcą jest zagrożone karą grzywny do 500 tys. zł.
Wszelkie przejawy działalności tzw. szarej strefy w omawianym zakresie, tj. udzielania kredytów konsumenckich przez podmioty do tego nieuprawnione na podstawie przepisów UoKK, powinny być zatem zgłaszane organom powołanym do wykrywania i ścigania przestępstw - podsumował.
PAP/ mk
CZYTAJ TAKŻE: KNF odmraża postępowania administracyjne