Mokry targ w Wuhan to kozioł ofiarny epidemii?
Nikt do końca nie rozwiał jeszcze wątpliwości - co do rzeczywistego źródła epidemii koronawirusa SARS-CoV-2. Jednak pierwszym i głównym podejrzanym jest jednak cały czas targ ze sprzedawanymi i spożywanymi dzikimi zwierzętami tzw.mokry targ w Wuhan. Dyrektor Chińskiego Centrum Kontroli i Zapobiegania Chorobom (CDC) przekonuje jednak, że targ stał się raczej kozłem ofiarnym pandemii - podaje portal 02
To tam koronawirus miał „przeskoczyć” z jakiegoś zwierzęcia (pierwotnie wskazywano nietoperza, potem łuskowca) na człowieka.
Na początku zakładaliśmy, że wirus może być na targu, ale teraz targ jest bardziej jak ofiara. Ten nowy koronawirus istniał dużo wcześniej – powiedział Gao Fu, dyrektor chińskiego CDC, którego cytuje rządowa chińska gazeta „Global Times”.
Gao Fu poinformował, że na początku stycznia, a więc wkrótce po wybuchu epidemii w Wuhan, pojechał do 11-milionowej metropolii pobrać próbki do badań. Jak stwierdził, w żadnej z próbek zwierzęcych nie stwierdzono obecności wirusów. Wirusy znaleziono jedynie w próbkach środowiskowych, m.in. w ściekach.
Zaznaczył, że nie potwierdzono, które gatunki zwierząt mogły pośredniczyć w transmisji wirusa.
„ Global Times” podkreśla że Wuhan było pierwszym miejscem epidemii, ale „nie oznacza to, że było źródłem wirusa”.
Władze Wuhanu w środkowych Chinach, gdzie wykryto pierwsze przypadki Covid-19, formalnie ogłosiły zakaz jedzenia dzikich zwierząt oraz polowania na nie na całym obszarze administracyjnym.
Chińskie miasto Zhuhai, graniczące z Makau, jako drugie w Chinach zakazało spożywania mięsa psów i kotów. Tym samym dołączyło do metropolii Shenzhen, która jako pierwsza wydała takie rozporządzenie.
Czytaj także:Skąd ten wirus? Czemu wszyscy milczą o tym laboratorium?
Czytaj także; Czy są dowody, że koronawirus pochodzi z laboratorium?
Czytaj także: W chińskim Wuhan zaniżano liczbę zakażonych
o2/ Global Times/inne źródła/gr