Niemcy: Śmierć imigranta i tajemnica sprzed 15 lat
Ministerstwo sprawiedliwości landu Saksonia-Anhalt odmawia przesłuchania prokuratorów w sprawie okoliczności śmierci Oury Jalloha, migranta z Sierra Leone, który spłonął w policyjnej celi - poinformował niemiecki tygodnik „Spiegel”. Sprawa ciągnie się od 15 lat i budzi w Niemczech spore emocje.
7 stycznia 2005 r. w areszcie w Dessau (Saksonia-Anhalt) wybuchł pożar. Choć włączył się alarm przeciwpożarowy, to policjanci początkowo go zignorowali. Ustalono też, że straż pożarna przybyła na miejsce ze znacznym opóźnieniem.
W jednej z cel znaleziono martwego imigranta. Oury Jalloh był przywiązany do materaca. Jego bliscy, powołując się na raport medyczny, utrzymują, że miał też liczne ślady pobicia. Tuż po pożarze policjanci obecni na posterunku upierali się, że chociaż zatrzymany miał nadgarstki i kostki przywiązane do materaca, zdołał użyć zapalniczki, aby dokonać samospalenia.
W 2008 r. dwaj mundurowi, którzy zatrzymali i osadzili w celi Jalloha, zostali oczyszczeni z zarzutu ciężkiego uszkodzenia ciała ze skutkiem śmiertelnym. Uznano, że osadzony podpalił się sam.
Bliscy Jalloha nie odpuszczali i zainteresowali śmiercią mężczyzny liczne organizacje ochrony praw człowieka. W efekcie tych działań w 2010 r. niemiecki Trybunał Federalny uchylił wyrok uniewinniający policjantów pełniących dyżur w czasie pożaru w areszcie. Sędziowie z Trybunału dopatrzyli się w wyroku Sądu Krajowego w Dessau wielu luk i niedociągnięć.
W 2017 r. prokurator Folker Bittmann wezwał do przeprowadzenia nowego śledztwa, tym razem w sprawie o morderstwo. Bittman uznał, że materac został podpalony już po śmierci imigranta, który prawdopodobnie wcześniej zmarł na skutek pobicia. Prokuratura okręgowa odmówiła jednak ponownego wszczęcia śledztwa, a sprawa została odesłana do prokuratury w Halle, która uznała ją za zamkniętą. Powołano jednocześnie komisję śledczą, która miała jeszcze raz przyjrzeć się wydarzeniom z 2005 r.
W tym tygodniu sprawa Jalloha wróciła po raz kolejny. Dziennikarze tygodnika “Spiegel” dotarli bowiem do listu Josefa Molkenbura, Sekretarza Stanu Departamentu Sprawiedliwości, skierowanego do przewodniczącego komitetu Komisji Prawnej. W piśmie tym Molkenburg przekonuje, że funkcjonariusze organów ścigania, pracownicy sądu i prokuratury związani ze sprawą są zobowiązani do przekazywania informacji wyłącznie specjalnej komisji. „Poważne zastrzeżenia dotyczą zamierzonego bezpośredniego badania pracowników państwowych przez zewnętrznych ekspertów” – można przeczytać w liście Molkenbura.
Z kolei śledczym z komisji badającej sprawę Jalloha zależy, aby porozmawiać nie tylko z funkcjonariuszami policji, ale też z siedmioma pracownikami sądu – co w ocenie ministerstwa jest niemożliwe. Jest to sprzeczne z wcześniejszymi ustaleniami dotyczącymi pracy komisji śledczej. W czerwcu 2018 r. uzgodniono, zlecając ponowne zbadanie akt w sprawie, że komisja śledcza powinna mieć uprawnienia do rozmów ze wszystkimi stronami zaangażowanymi w sprawę Jalloha, między innymi funkcjonariuszami policji.
Rezolucja parlamentu Saksonii-Anhalt z 2018 r. stwierdzała wówczas: „Konsultanci mogą prowadzić niezbędne rozmowy, mające pomóc zrozumieć akta i okoliczności śmierci. Rząd stanowy, podległe mu organy i wszystkie inne organy proszone są o wsparcie konsultantów w ich pracy”. Było to przed objęciem urzędu przez Molkenbura.
Henriette Quade, rzeczniczka prasowa lewicy, stwierdziła, że komisja śledcza w sprawie Jalloha powinna nadal działać. Za skandaliczne uznała to, że „ministerstwo sprawiedliwości aktywnie utrudnia pracę ekspertów”. Zdaniem Quade wyjaśnienia w tej sprawie powinien złożyć także premier Reiner Haseloff.
Sebastian Striegel, regionalny szef Partii Zielonych, również skrytykował działania ministerstwa sprawiedliwości. „To utrudnianie rozmów wygląda na próbę sabotowania uzgodnionych wcześniej procedur” – stwierdził.
Tymczasem biuro prasowe ministerstwa sprawiedliwości odpowiedziało, podobnie jak w cytowanym liście Molkenbura, że konstytucja „nie przewiduje możliwości bezpośrednich wywiadów z urzędnikami sądowym poza posiedzeniami komisji”.
Jak informuje “Spiegel”, kilku prokuratorów odmówiło udziału w dochodzeniu w sprawie Jalloha. Po 15 latach, mimo kilku zewnętrznych i niezależnych dochodzeń, jako oficjalna przyczyna jego śmierci nadal widnieje samospalenie.
PAP/ as/