TYLKO U NAS
Duże inwestycje szansą na szybkie wyjście z kryzysu
Polska, mimo kryzysu wywołanego przez pandemię koronawirusa, to dobre miejsce do inwestycji – oceniają przedstawiciele największych zagranicznych firm. Natychmiastowe działania rządu, by ratować sytuację przedsiębiorców, są wzorem do naśladowania nie tylko w całej Europie. Doceniają je także zagraniczni inwestorzy, którzy wraz z wicepremier i minister rozwoju Jadwigą Emilewicz wzięli udział w debacie Forum wGospodarce.pl
Uczestnicy debaty starali się odpowiedzieć na ważne, szczególnie w okresie po pandemii, pytania. Czy Polska jest dobrym miejscem do inwestowania dla kapitału zagranicznego? Czy kapitał polski i zagraniczny korzysta z tarczy? Czy planowane są dalsze działania mające na celu pobudzenie gospodarki?
W trzeciej debacie Forum udział wzięli: wicepremier i minister rozwoju Jadwiga Emilewicz, Marta Pawlak, dyrektor ds. prawnych i polityki publicznej Amerykańskej Izby Handlowej w Polsce, Wojciech Niewierko, członek zarządu ds. relacji zewnętrznych na Polskę i kraje bałtyckie Philip Morris International, Adrian Jabłoński, dyrektor ds. korporacyjnych i komunikacji JTI Polska, Andrzej Lachowski, partner zarządzający działem konsultingu Deloitte, Anna Borys-Karwacka, dyrektor ds. korporacyjnych McDonald’s, Sławomir Żygowski, prezes zarządu General Electric, Jacek Siwiński, prezes zarządu firmy Velux.
Wybory inwestorów
Polska radzi sobie całkiem nieźle z tą nieznaną dotąd sytuacją. Doświadczenie sprawia, że jesteśmy przygotowani na kolejne kryzysy. Porównujemy skalę obecnego do tego „wielkiego” z lat 20. ubiegłego stulecia. Mamy nadzieję, że obecne zmagania będą skuteczniejsze i wyjdziemy z nich wszyscy umocnieni – powiedziała wicepremier Jadwiga Emilewicz.
Jak zapewniła, najnowsze dane pozwalają myśleć o stosunkowo niskim bezrobociu na koniec roku, nawet niższym niż zakładane przez rząd, z prognoz wynika też niższy spadek PKB, najmniejszy w odniesieniu do strefy euro i prawie dwa razy niższy niż w innych krajach Unii.
Do czasu wynalezienia skutecznej terapii będziemy jednak żyć w niepewności – zastrzegła wicepremier. – To, że inwestorzy zagraniczni czują się w Polsce dobrze, to nie dekret ministra. Wskazują na to ich indywidualne wybory. Polska jest dla nich takim wyborem. 20 lat temu był to wybór spowodowany niskimi kosztami, obecnie decydują o tym inne walory – powiedziała Emilewicz.
Wicepremier przypomniała, że inwestycje z ostatnich lat notowały trwały wzrost. W 2019 r. to niemal 40-proc. przyrost napływu bezpośrednich inwestycji (wobec 2017 r.). Według danych EY w 2019 r. Polska – z 200 nowymi przedsięwzięciami zaplanowanymi przez inwestorów zagranicznych – zajęła pierwsze miejsce w Europie Środkowo-Wschodniej oraz siódme w całej Europie.
Dzisiaj poziom zaawansowania technologicznego inwestycji jest dużo wyższy niż kilkanaście lat temu, kiedy byliśmy „stołem montażowym Europy” – dodała wicepremier.
Jak podkreślała, część inwestorów, którzy dobrze się w Polsce zadomowili, wykorzystuje polskie zaplecza badawczo-rozwojowe, współpracując nie tylko z uniwersytetami, lecz także budując dostęp do pracowników.
Co ciekawe, numer jeden polskiego eksportu stanowią obecnie usługi biznesowe. – Tu też zadziałała ewolucja. Zaczynaliśmy od prostych call-center, a dzisiaj są to coraz bardziej zaawansowane usługi biznesowe, które świadczą wysokiej klasy specjaliści. Są to pożądane i oczekiwane przez młodych miejsca pracy – powiedziała Jadwiga Emilewicz.
Uczestnicy debaty opowiedzieli o tym, jak ich firmy przeszły przez lockdown. Zdecydowana większość doświadczyła spadków, choć ich wysokość jest uzależniona od branży, w jakiej działają. Przedstawiciele koncernów z udziałem kapitału zagranicznego wyrazili też opinię na temat działań rządu, które stwarzają realne podstawy do pobudzenia inwestycji nad Wisłą po lockdownie.
Miejsca pracy
AmCham reprezentuje 340 firm amerykańskich, które działają w Polsce. – Ostatnio zrobiliśmy badanie wśród firm zrzeszonych w Amerykańskiej Izbie Handlowej i się okazało, że ok. 70 proc. firm operujących w Polsce utrzyma zatrudnienie na niezmienionym poziomie sprzed epidemii. Niemniej jednak trzeba się przyjrzeć poszczególnym sektorom, bo sektor sektorowi nierówny. Dla przykładu sektor usług lotniczych odnotował spadek prawie o 80 proc. zamówień usług – mówiła Marta Pawlak, dyrektor ds. prawnych i polityki publicznej w Amerykańskiej Izbie Handlowej w Polsce (AmCham).
Jak zapewniła, narzędzia pomocowe wprowadzone przez rząd były powszechnie wykorzystywane, głównie do ochrony miejsc pracy. Amerykańskie firmy działające w Polsce dobrze oceniły ten instrument. Jak zapewnia Pawlak, były też sektory, które zyskiwały w czasach pandemii. Takim przykładem mogą być branże wyspecjalizowane w technologiach czy farmaceutyka, które odnotowywały zwiększony popyt na swoje usługi. Zaapelowała o stabilność regulacyjną i nienakładanie na przedsiębiorców dodatkowych obciążeń, w szczególności podatku cukrowego.
Wojciech Niewierko, członek zarządu ds. relacji zewnętrznych na Polskę i kraje bałtyckie Philip Morris International, stwierdził, że czasy kryzysu to dobry moment, by zobaczyć, że inwestorzy zagraniczni mają znaczący i pozytywny wpływ na gospodarkę. Dzieje się tak z uwagi na skalę ich biznesu oraz wsparcie, jakiego udzielają małym i średnim przedsiębiorstwom, przyczyniając się do ich dalszego rozwoju.
Mimo to, jak przyznał przedstawiciel Philip Morris International, firma też odczuła skutki pandemii: – Zauważyliśmy trend spadkowy, w niektórych miesiącach nawet 30-proc. – mówił Wojciech Niewierko. Jego zdaniem jedną z głównych przyczyn tych spadków było zamknięcie granic i całkowite wstrzymanie turystyki.
Jak zapewnił, firma od samego początku pandemii miała na uwadze bezpieczeństwo ekonomiczne pracowników i zapewniła ich, że ze względu na koronawirusa nikt nie straci pracy. Pomimo lockdownu wywiązała się też ze wszystkich kontraktów z polskimi partnerami. Jego zdaniem udało się przejść przez ten okres bez większych perturbacji dlatego, że lockdown trwał stosunkowo krótko. Philip Morris w Polsce zaangażował się również w pomoc służbie zdrowia, przekazując 4 mln zł darowizny i przestawiając część linii w krakowskiej fabryce z produkcji papierosów na produkcję płynu dezynfekującego. Mimo trudnej sytuacji rynkowej firma nie zamierza rezygnować z dalszych inwestycji nad Wisłą i współpracy z polskimi innowatorami z sektora MŚP. Wśród nich są firmy zaliczane do grona najlepiej patentujących w kraju, dostarczające m.in. rozwiązania technologiczne do produkcji wkładów tytoniowych do podgrzewania w systemie IQOS. Po blisko czterech latach analiz badań naukowych prowadzonych nad tym produktem amerykańska Agencja ds. Żywności i Leków (FDA) przyznała, że dzięki podgrzewaniu, a nie spalaniu tytoniu, IQOS w znacznie mniejszym stopniu niż papierosy naraża użytkowników na działanie substancji szkodliwych. FDA zezwoliła na informowanie o tym fakcie pełnoletnich palaczy w Stanach Zjednoczonych, ponieważ w jej ocenie przyniesie to korzyść w skali całej populacji. Z tego też powodu agenda rządowa USA uznała podgrzewacz tytoniu IQOS za „właściwy dla promocji zdrowia publicznego”.
Zmieniamy się jako firma w sposób bezprecedensowy. Chcemy się wycofać z produkcji papierosów i zastąpić je lepszymi alternatywami dla palaczy. To realne w ciągu najbliższych 10–15 lat. Warunkiem jest ekosystem solidnych partnerów oraz sprzyjające otoczenie regulacyjne. Dlatego rozwijamy się w kierunku nowych technologii i nauki. A razem z nami rozwijają się nasi polscy partnerzy, wnosząc istotny wkład w naszą globalną transformację. Często byliśmy ich pierwszym dużym klientem w kraju. Teraz eksportują swoje maszyny i technologie produkcyjne na cały świat, w tym do naszych fabryk. Współpraca z nami otwiera im drzwi do wielu firm spoza naszego sektora – skomentował Wojciech Niewierko.
Strategiczne inwestycje
Adrian Jabłoński, dyrektor ds. korporacyjnych i komunikacji w Japan Tobacco International Polska, podkreślał znaczenie branży tytoniowej dla polskiej gospodarki, ale także wskazał tegoroczne wyzwania.
Polska jest drugim największym producentem wyrobów tytoniowych w Unii Europejskiej. Ponad 80 proc. rodzimej produkcji trafia na zagraniczne rynki, a łączne dochody budżetu państwa z tytułu produkcji i sprzedaży wyrobów tytoniowych w zeszłym roku wyniosły blisko 29 mld zł. Ten rok nie jest jednak łatwy dla branży, ponieważ oprócz pandemii mierzymy się z 10-proc. podwyżką podatku akcyzowego oraz wprowadzonym w maju z inicjatywy UE zakazem sprzedaży papierosów o charakterystycznym aromacie, które stanowiły w Polsce ok. 30 proc. rynku – wyjaśniał Adrian Jabłoński.
Jak jednak zapewniał, Japan Tobacco International właśnie w Polsce lokuje swoje strategiczne inwestycje.
Zainwestowaliśmy już w naszym kraju ponad 1 mld dol. Co kilka lat otwieramy w Polsce kolejną dużą inwestycję, na której korzystają również lokalni przedsiębiorcy, czy to przy budowie, czy też jako dostawcy. Tworzymy także nowe miejsca pracy i sprowadzamy do Polski nowoczesne technologie. Jako jedyna firma tytoniowa produkujemy w naszym kraju nowatorskie wyroby tytoniowe – mówił dyrektor ds. korporacyjnych i komunikacji JTI Polska.
Pod koniec ubiegłego roku JTI ogłosiło utworzenie w Warszawie swojego kolejnego ważnego przedsięwzięcia. W stolicy powstaje Globalne Centrum Usług Biznesowych, które będzie stanowiło centrum wiedzy dla całej grupy JTI. Pracę znajdzie tam dodatkowe 850 osób, a całkowite zatrudnienie w firmie przekroczy 3 tys. pracowników.
– Do dalszego rozwoju z całą pewnością potrzebujemy przewidywalnej polityki regulacyjnej i podatkowej. Liczymy, że wszelkie decyzje administracji państwowej, zwłaszcza te dotyczące kształtowania polityki akcyzowej, nie będą się odbywały z pominięciem głosu branży – dodał Jabłoński.
Modele biznesowe
Z kolei Andrzej Lachowski, partner zarządzający działem konsultingu w Deloitte, przyznał, że branża, którą reprezentuje, jest „barometrem rynku”. – Stan naszego biznesu jest wypadkową kondycji naszych klientów. Największe skutki pandemii zaobserwowaliśmy w marcu–kwietniu tego roku. W maju nastąpiło wyraźne ożywienie, które daje nadzieję, że pewne spowolnienie, zaobserwowane w pierwszych miesiącach od momentu wybuchu pandemii, uda się nadrobić w drugiej połowie roku. Z niecierpliwością czekamy na koniec roku, kiedy firmy podliczą swoje wyniki i zaplanują inwestycje na kolejny okres. Plany finansowe na 2021 r. będą najlepszym sprawdzianem tego, jaki rzeczywisty wpływ pandemia miała na poszczególne sektory rynku, oraz pokażą, jakie są prognozy na rok przyszły – komentował szef konsultingu Deloitte.
Zdaniem Lachowskiego jednym z możliwych scenariuszy jest druga fala pandemii, która nadejdzie jesienią. Jednak jej wpływ na gospodarkę będzie mniejszy niż ten obserwowany na początku pandemii. – Jesteśmy teraz zdecydowanie lepiej przygotowani, bo wiemy, z czym się mierzymy. Niemniej nie można wykluczyć, że część firm będzie zmuszona do restrukturyzacji w celu utrzymania wskaźników finansowych na wymaganym poziomie. Przewidujemy, że wiele firm dokona przeglądu swoich modeli biznesowych w poszukiwaniu takich, które najlepiej sprawdzą się na rynku, na którym kontakty międzyludzkie są mocno ograniczone. Na naszych oczach dokonuje się rewolucja cyfrowa, która za sprawą wirusa jeszcze bardziej przyspieszyła. W dwa miesiące zaszła zmiana, której analitycy oczekiwali najwcześniej za dwa lata. Niezależnie od dalszego rozwoju sytuacji dla wielu firm transformacja cyfrowa jest zjawiskiem nieodwracalnym, który zmieni krajobraz rynku znany z przeszłości – mówił Lachowski.
Jak stwierdził ekspert Deloitte, podczas pandemii zmaterializowało się ryzyko nadmiernej koncentracji produkcji. – Duże firmy, kierując się rachunkiem ekonomicznym, masowo przenosiły produkcję do Azji, obniżając tym samym koszty działania i poprawiając konkurencyjność swoich produktów. Teraz widzimy, jakie to niosło z sobą ryzyko. Obecna sytuacja niewątpliwie będzie impulsem dla dużych firm do rozważenia alternatywnych łańcuchów dostaw. Zawrócenie części produkcji do Europy może być dobrym kompromisem między niskimi kosztami produkcji, ciągłością produkcji oraz bezpieczeństwem łańcucha dostaw.
W tym kontekście Polska jest krajem, który ma olbrzymi potencjał. Jest szybko rozwijającym się rynkiem z dostępem do wyspecjalizowanych kadr. Jest to dla nas bardzo dobry moment, by umocnić się na rynkach międzynarodowych. Dobrym przykładem jest tutaj oddział Deloitte w Polsce, który w ciągu ostatnich kilku lat urósł dwukrotnie, przede wszystkich dzięki eksportowi usług. Kraje zachodnie mają problem demograficzny, a co za tym idzie – braki wśród specjalistów i inżynierów. Polska doskonale wypełnia te luki m.in. w Niemczech, w Szwajcarii oraz innych krajach europejskich – dodał Andrzej Lachowski.
Łańcuch dostaw
Jedną z branż, która najmocniej i w pierwszej kolejności ucierpiała w czasie pandemii jest gastronomia. Jak twierdzi Anna Borys-Karwacka, dyrektor ds. korporacyjnych McDonald’s, ta branża „krwawi”.
Pod naszą marką działa wiele małych i średnich firm, nasi franczyzobiorcy prowadzą 90 proc. restauracji McDonald’s w Polsce. W Polsce zlokalizowana jest też większość dostawców dla naszej sieci. Polska jest hubem w łańcuchu dostaw produktów, które wykorzystujemy w naszych restauracjach. Na przykład wołowina z Polski jest dostarczana do dziewięciu państw w regionie. Pandemia wpłynęła nie tylko na nasz biznes, lecz także na wszystkie podmioty w łańcuchu dostaw. Nasi dostawcy musieli reagować zarówno na to, co się działo u nas, jak i w pozostałych krajach, do których dostarczają swoje produkty – wyjaśniła Borys-Karwacka.
McDonald’s zatrudnia obecnie 25 tys. osób, a łącznie ze wspomnianym łańcuchem dostawców daje zatrudnienie aż 45 tys. osób. Jak mówiła Borys-Karwacka, choć restauracje zostały dotknięte skutkami lockdownu, firmie udało się uniknąć zwolnień.
Franczyzobiorcy korzystali z tarczy, pomagała też firma. – Doceniamy dialog z rządem i błyskawiczną pomoc otrzymaną w ramach tarcz, które pomogły naszym franczyzobiorcom utrzymać miejsca pracy – podkreśliła dyrektor Borys-Karwacka.
McDonald’s chce szybko wrócić na ścieżkę rozwoju i kontynuować inwestycje zgodnie z harmonogramem. Kilka dni temu udało się otworzyć w Skarżysku Kamiennej pierwszą po pandemii restaurację McDonald’s w Europie, a współpracujący z siecią producent opakowań przenosi obecnie do Czeladzi produkcję słomek papierowych wykorzystywanych w restauracjach.
Inwestycje
W inwestycjach nie chce zwalniać także General Electric. Jak twierdzi Sławomir Żygowski, prezes zarządu GE, pandemia doświadczyła reprezentowaną przez niego firmę dosyć wcześnie. – W Wuhanie, epicentrum pandemii, mamy dużą fabrykę, dlatego te wczesne doświadczenia pozwoliły nam się oswoić z nową sytuacją i wykorzystać doświadczenia naszych kolegów, którzy już się z tym zmierzyli, w bieżącym i sprawnym reagowaniu na sytuację w naszych siedmiu zakładach oraz Inżynieryjnym Centrum Projektowym EDC w Polsce.
Jak firma patrzy na rzeczywistość postcovidową? – Musimy z tym żyć. Patrząc z polskiej perspektywy, możemy przekazać pani wicepremier prośbę o elastyczne podejście. Pierwsze instrumenty wsparcia w ramach kolejnych tarcz antykryzysowych były bardzo dobre, ale w tej chwili rząd musi mieć pomysł na pobudzenie poszczególnych sektorów, a więc działać w formule krawca i szyć odpowiednie instrumenty na miarę – mówił prezes GE.
Zdaniem Żygowskiego to dziś zapadają kluczowe decyzje w korporacjach międzynarodowych, jeśli chodzi o budowanie na nowo strategii i łańcuchów dostaw, a to może być duża szansa dla Polski na przyciągnięcie części zaawansowanych funkcji i elementów łańcucha dostaw (np. działalność B+R, inżynieria, zaawansowana produkcja i usługi). GE zatrudnia dziś w Polsce blisko 6 tys. osób, głównie inżynierów, oraz współpracuje z ponad 5 tys. lokalnych dostawców, dlatego bieżąca sytuacja stwarza duże możliwości dla polskich firm na rynku międzynarodowym. – Widzimy to po własnych doświadczeniach, kiedy brakowało przysłowiowej śrubki z Chin, by kontynuować produkcję i nie można było jej przesłać – mówił.
Edukacja
Niewątpliwie w czasie lockdownu najmniej ucierpiała branża budowlana. Jacek Siwiński, prezes zarządu firmy Velux, przyznaje, że branża radzi sobie całkiem dobrze, chociaż również zaobserwowali pewne spowolnienie w pierwszym miesiącu walki z epidemią.
Skupiliśmy się na tym, by pomóc naszym partnerom biznesowym. To w większości małe firmy dystrybucyjne czy wykonawcze, które często poszukiwały przede wszystkim sprawdzonych informacji i praktycznych wskazówek o tym, jak skorzystać z tarczy. Dlatego, przy współpracy z Polskim Funduszem Rozwoju, zorganizowaliśmy szkolenia dla naszych partnerów biznesowych, podczas których mogli się dowiedzieć tego, jak w praktyce skorzystać z rządowej tarczy antykryzysowej. Zainteresowanie było bardzo duże. Ponadto zaangażowaliśmy się w przygotowanie całego programu działań i wytycznych, jak bezpiecznie obsługiwać klientów. To również spotkało się z dobrym odzewem i w rezultacie całej branży szybko udało się powrócić na ścieżkę wzrostu – mówił szef Velux.
Dzisiaj rynek coraz prężniej rusza do przodu i branża z pewnością zakończy rok na plusie. – Jesteśmy dużym producentem, który eksportuje co roku towar za ok. 2 mld zł. W efekcie lockdownu na naszych rynkach eksportowych byliśmy co prawda zmuszeni zamknąć trzy nasze fabryki na dwa tygodnie. Cały czas jednak priorytetem byli pracownicy. Wszyscy dostali za ten okres 100 proc. wynagrodzenia. Straty już nadrobiliśmy i obeszło się bez zwolnień czy redukcji pensji. Perspektywy na ten rok są dobre. O tym, jak będą wyglądały kolejne lata, zdecyduje głównie to, jak głęboką recesję przejdą nasze rynki zbytu w Europie Zachodniej. Wierzę jednak, że Polska gospodarka wyjdzie z tego obronną ręką – dodał optymistycznie.
Jego zdaniem budownictwo mieszkaniowe to sektor, który ma szanse zapewnić zrównoważony wzrost, także w regionach słabiej rozwiniętych. To będzie bardzo ważne przy wychodzeniu kraju z kryzysu. Dlatego, jak twierdzi Siwiński, branża oczekuje przede wszystkim znoszenia barier, a taką barierą mogą być nowe wymagania dla materiałów budowlanych, które mają wejść od nowego roku. Dzisiaj tarcze już mamy, zostały z wdzięcznością wykorzystane, więc teraz musimy już mówić o tworzeniu silników wzrostu.
Po tarczy czas na miecz
Dobrze od państwa słyszeć, że już bardziej potrzebny jest miecz, nie tarcza – podsumowała wicepremier Emilewicz. Jej zdaniem takim właśnie mieczem, który ma pobudzać gospodarkę, będą przygotowane już projekty kolejnych ustaw i ułatwień. „Estoński CIT”, ulga robotyzacyjna, która ma pobudzić przedsiębiorstwa do automatyzacji, szykowane na 1 sierpnia przez rząd duże uproszczenia w prawie budowlanym, które usprawnią postępowania urzędowe online czy 12 mld zł dla samorządów – to rozwiązania, które mają pobudzać inwestycje – mówiła Emilewicz.
Jej zdaniem kartą, dzięki której mamy szansę również zaistnieć na międzynarodowych rynkach, jest demograficzna struktura Polski i młodzi inżynierowie, którzy zapewne znajdą zatrudnienie w anonsowanych właśnie największych inwestycjach Microsoftu i Google’a.
Wszystkie duże inwestycje będą szansą na szybkie wyjście z kryzysu. Nie powinniśmy już teraz koncentrować się na technologii dystrybucji środków unijnych, pomocowych, ale powinniśmy stworzyć listę projektów indykatywnych, dużych, potrzebnych, nazwanych. Projektów tworzących olbrzymią część rynku, bo aby je wykonać, wiele podmiotów, cały łańcuch firm, musi się do tego przygotować – powiedziała wicepremier.
Zaprosiła też największe firmy inwestujące w Polsce do współtworzenia tej listy projektów, bo będą one realizowane również przez stronę prywatną, nie tylko przez domenę publiczną. – Jesteśmy otwarci na sugestie i wskazania – zapewniła.
Oprac. Maksymilian Wysocki, Maciej Kamiński
Forum wGospodarce.pl
Redakcja ekonomiczna Grupy Medialnej Fratria, wydawcy portalu wGospodarce.pl i „Gazety Bankowej”, prowadzi w tym roku drugą edycję ogólnopolskiego programu Forum wGospodarce.pl, będącego platformą wymiany doświadczeń dotyczących budowy nowego ładu gospodarczego i lepszego zabezpieczenia strategicznych interesów Polski po pandemii oraz roli inwestorów zagranicznych w wyjściu z kryzysu gospodarczego.