Autostrady bardzo nie-polskie
Portal forsal.pl analizuje dziś sytuację polskich firm. Szczególnie pod lupą znajdują się firmy mające budować autostrady w Polsce. Problem w tym, że firmy te autostrad nie budują - więcej robią zagraniczne firmy.
W latach 2008–2012 aż 84 proc. wartości wszystkich umów zawieranych przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad stanowiły te z firmami, w których kapitał głównego wykonawcy bądź lidera konsorcjum był zagraniczny.
Polskie firmy wykonują tylko pracę jako podwykonawcy.
Szef GDDKiA Lech Witecki zapowiada jednak, że od 2014 r. będzie budować drogi, dzieląc je na krótkie odcinki – po 15 km za ok. 500 mln zł. Cena decyduje już o wygranej w 90 proc. (nie w 100 proc.), a Dyrekcja nie wyklucza obniżenia tego pułapu. Wprowadza też kolejne ułatwienia w zaliczkowaniu i przyspieszenia płatności. To ma otworzyć drzwi dla mniejszych – w domyśle polskich – spółek.
Projekt jednak nie ma sensu - większość polskich firm już bowiem zbankrutowała.
Duża część firm, do których ten projekt powinien być adresowany, już zbankrutowała. To np. PBG, Hydrobudowa, Wakoz, Budbaum, Budostal 5, Poldim, Radko i Unidex. Na łasce wierzycieli i państwa jest Polimex-Mostostal, który nie zamierza się więcej angażować w kontrakty GDDKiA. Podobne deklaracje złożyli przedstawiciele m.in. DSS i sopockiej NDI. Wśród polskich podmiotów, które dobrze wyszły obronną ręką z budowy dróg i zapowiadają walkę o duże kontrakty, mamy za to np. Mirbud. To właściciel spółki PBDiM Kobylarnia, która dziś w konsorcjum z włoskim Salini w imponującym tempie kończy autostradę A1 z Kowala do Torunia. Wśród polskich spółek zdolnych do realizacji dużych kontraktów drogowych wymieniany jest też m.in. Intercor z Zawiercia, Energopol Szczecin i PBDiM Mińsk Mazowiecki.
forsal.pl/ as/