"Szczepionkowe Waterloo" Francji
Francuska opozycja ostro skrytykowała w środę decyzję prezydenta Emmanuela Macrona o wprowadzeniu lockdownu na terenie całego kraju. Pojawiły się określenia „godne ubolewania” czy „chcemy żyć”, a szefowa skrajnie prawicowego Zjednoczenia Narodowego Marine Le Pen określiła sytuację we Francji jako „szczepionkowe Waterloo”.
Według rywalki Macrona w zbliżających się wyborach prezydenckich w 2022 r. „ogłoszone przez szefa państwa obostrzenia wynikają z powolnego tempa szczepień przeciwko koronawirusowi, za które nie bierze on odpowiedzialności”.
„Niestety to Francuzi ponoszą konsekwencje tych opóźnień, tych niekonsekwencji, które mają duży wpływ na ich codzienne życie” – napisała Le Pen na Twitterze.
Przewodniczący skrajnie lewicowej formacji Francja Nieujarzmiona Jean-Luc Melenchon ocenił politykę prezydenta Francji jako „niekonsekwentną”. „Uczniowie: niektórzy w szkole, inni w domu. Godzina policyjna bez dostosowania do godzin pracy” to „godne ubolewania” - napisał Melenchon, krytykując również brak bezpłatnych masek typu FFP2, uznanych za skutecznie chroniących przed koronawirusem oraz to, że państwu nie udało się uzyskać bezpłatnych licencji na produkcję szczepionek od międzynarodowych laboratoriów, które je produkują.
„Wszechwiedzący prezydent”, który „decyduje o wszystkim, przez cały czas i za wszystkich” – tak z kolei ocenił wystąpienie Macrona sekretarz Koalicji Zielonych Julien Bayou.
„Szczepmy dzień i noc, wszędzie, aby chronić i umożliwić powrót do życia. Chcemy żyć” - napisał na Twitterze przewodniczący Partii Republikanie w regionie Prowansja-Alpy-Lazurowe Wybrzeże Renaud Muselier.
Cześć polityków socjalistycznych pozostała neutralna wobec głowy państwa, jak np. mer Marsylii Benoit Payan. „Kryzys Covid-19 wymaga od nas podjęcia nowych wspólnych wysiłków. Państwo zdecydowało o nowych środkach. Wiem, jak bardzo wpływa to na nasze życie, nasze dochody, naszą codzienność. Razem działajmy dalej dla naszego zdrowia, naszych bliskich i jak najszybciej odzyskamy naszą wolność” - stwierdził Payan.
Środowisko medyczne raczej pozytywnie przyjęło kolejne obostrzenia w kraju, które mają wejść w życie już od soboty. Kierowniczka oddziału chorób zakaźnych w szpitalu Saint-Antoine w Paryżu Karine Lacombe uważa, że „będzie pewne opóźnienie, zanim zobaczymy wpływ tych środków, mamy nadzieję, że będą one wystarczające”.
„Rozszerzenie ich na całą Francję, na szkoły, w szczególności gimnazja i licea (…) jest wskazane, mamy nadzieję, że są to działania, które pozwolą na spowolnienie przyrostu zakażeń i odciążenie oddziałów intensywnej terapii” - skomentowała Lacombe w stacji France 2 w środę wieczorem.
Obostrzenia do tej pory obowiązujące w 19 ze 101 departamentów Francji będą obowiązywały w całym kraju – poinformował prezydent Macron w orędziu do narodu wygłoszonym w środę wieczorem.
Zamknięte będą sklepy z wyjątkiem sprzedających produkty pierwszej potrzeby, praca zdalna będzie obowiązywała tam, gdzie jest to możliwe, wprowadzono zakaz przemieszczania się między departamentami oraz nakaz pozostawania w promieniu 10 km od miejsca zamieszkania.
Szkoły będą funkcjonować w trybie zdalnym w pierwszym tygodniu kwietnia, a następnie na terenie całego kraju wprowadzone będą dwutygodniowe ferie wiosenne.
PAP/ as/