Informacje

Prezydent Rosji Władimir Putin / autor: PAP/EPA/ALEXEI DRUZHININ / KREMLIN POOL/SPUTNIK
Prezydent Rosji Władimir Putin / autor: PAP/EPA/ALEXEI DRUZHININ / KREMLIN POOL/SPUTNIK

Putin: dzięki mnie Nawalnego leczono za granicą

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 22 października 2020, 21:37

  • 7
  • Powiększ tekst

Prezydent Rosji Władimir Putin powiedział w czwartek, że osobiście zwrócił się do Prokuratury Generalnej o pozwolenie na przewiezienie Aleksieja Nawalnego do Niemiec na leczenie. Gdyby za otruciem opozycjonisty stały władze, nie pozwolono by na wyjazd - dodał.

Na obradach Klubu Wałdajskiego, gromadzącego ekspertów zajmujących się Rosją, Putin przypomniał o prośbie żony Nawalnego w tej sprawie.

Od razu po tym, jak zwróciła się do mnie żona tego obywatela, poleciłem prokuraturze, by sprawdziła możliwość jego wyjazdu za granicę na leczenie” - zapewnił. Przekonywał, że Nawalny ze względu na dotyczące go śledztwa miał ograniczone możliwości wyjazdu. „Od razu poprosiłem Prokuraturę Generalną o pozwolenie. I on wyjechał” - podkreślił.

Współpracownik Nawalnego Leonid Wołkow opublikował po tych wypowiedziach prezydenta fragmenty briefingu rzecznika Kremla Dmitrija Pieskowa z końca sierpnia. Pieskow powiedział wówczas, że kwestia transportu Nawalnego do Berlina „nie wymagała udziału prezydenta” Rosji. Była to - przekonywał - „wyłącznie decyzja lekarzy”.

Sam Nawalny opublikował na swoim Twitterze zdjęcie Putina z Alaksandrem Łukaszenką, dopisując do niego fikcyjny dialog prezydentów: „Uratowałem (liderkę opozycji Swiatłanę) Cichanouską” - mówi Łukaszenka, Putin odpowiada: „a ja uratowałem Nawalnego”.

Julia Nawalna zwracała się do Putina z listem krótko po tym, gdy jej mąż trafił w stanie śpiączki do szpitala w Omsku na Syberii. „Oficjalnie zwracam się do Pana o zezwolenie na transport Aleksieja Nawalnego do Niemieckiej Republiki Federalnej” - napisała w liście, datowany.

Czytaj też: Czyżow: Rosja ma najgorsze relacje z UE w ostatnich latach

PAP/KG

Powiązane tematy

Komentarze