Informacje

Wiele ośrodków narcairskich nie przetrwa / autor: pixabay.com
Wiele ośrodków narcairskich nie przetrwa / autor: pixabay.com

W branży narciarskiej niektórzy nie przetrwają

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 17 marca 2021, 18:30

  • Powiększ tekst

Straty branży narciarskiej po tegorocznym sezonie wyniosły od 60 do 80 proc. czyli ok. 350 do 360 mln zł w stosunku do ubiegłorocznych zysków. Do ośrodków trafiło 70 mln zł rządowej pomocy – powiedział prezes Stowarzyszenie Polskie Stacje Narciarskie i Turystyczne Tomasz Paturej podczas środowej internetowej konferencji prasowej.

Mimo tarcz PFR kilka mniejszych ośrodków nie przetrwa, a niektóre już są wystawione na sprzedaż, gdyż nie widzę przyszłości dla siebie kontynuując tą działalność.

Do gestorów wyciągów narciarskich były skierowane dwie tarcze branżowe: PFR 1.0 i 2.0. Z pierwszej tarczy skorzystało 50 polskich stacji narciarskich, do których trafiło 37 mln zł dofinansowania. Z drugiej tarczy skorzystało 27 ośrodków narciarskich, do których trafiło 33 mln zł. Łącznie do branży narciarskiej trafiło 70 mln zł dofinansowania, przy czym niektóre ośrodki narciarskie, w tym jeden z największych - w Białce Tatrzańskiej, otrzymały wsparcie z obydwóch tarcz.

Każdy zastrzyk finansowy jest istotny dla przetrwania branży, jednak te pieniądze z pomocy nie pokrywają strat, jakie poniosły ośrodki narciarskie. Nie mówimy tutaj już o planach inwestycyjnych czy remontowych, naprawczych które zawsze czynimy w okresie letnim, aby następny sezon rozpocząć w pełni przygotowanym. Pomijam też kwestie zwolnień pracowniczych i kwestię czystego dochodu, czyli tego co w firmie zostaje i jest nawiązką na przyszłe inwestycje. Zagrożone są nawet sprawy bieżące. Tarcze nie pokrywają straty w sposób taki, żeby móc w przyszłość patrzeć spokojnie – podkreślił Tomasz Paturej.

Dodał on także, że tarcze nie zostały jeszcze rozliczone i obawia się, że część z tego wsparcia trzeba będzie zwrócić.

Paturej podkreślił, że na stokach narciarskich nie da się zakazić koronawirusem, o czym mogą świadczyć statystyki zakażeń. Przytoczył on, że w powiecie tatrzańskim średnia zakażeń nie wzrosła po otwarciu stoków i ten powiat jest na 344. miejscu pod względem zakażeń na 380 powiatów. Sąsiedni powiat nowotarski jest w tym rankingu na ostatnim miejscu.

Ilość ludzi, która się przewinęła przez te dwa powiaty, nie wpłynęła na wzrost zakażeń. Wydaje się, że potrzebne jest przeprowadzenie dogłębnych analiz i wyciągnięcie z nich właściwych wniosków, a nie hipotetycznych, że się komuś wydaje, że jak coś się zamknie, to emisja wirusa spadnie – zakończył prezes Stowarzyszenie Polskie Stacje Narciarskie i Turystyczne.

Z uwagi na czasowe zamknięcie stacji narciarskich, bieżący sezon narciarski ograniczył się do około 50 dni. Uruchomione w grudniu wyciągi z powodu pandemii zostały zamknięte 17 stycznia. Ponownie wyciągi ruszyły 12 lutego.

PAP/RO

CZYTAJ TEŻ:

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych