Patriotyzm na zakupach, stać nas na to!
Nie pytaj, co twój kraj może zrobić dla ciebie, zapytaj, co ty możesz zrobić dla swojego kraju” – to najsłynniejsze zdanie wypowiedziane w czasie krótkiej i tragicznie przerwanej prezydentury Johna F. Kennedy’ego powinno nam dziś wyjątkowo głośno brzmieć w uszach. I choć było ono skierowane do mieszkańców USA, to w obecnej sytuacji politycznej i gospodarczej Polski oraz w obliczu wyzwań, przed jakimi stoi nasz kraj, powinniśmy odnosić je do siebie
Potęga polskiego rynku? Jak wielki potencjał drzemie w polskim rynku wewnętrznym, pokazują dane Głównego Urzędu Statystycznego za ostatni „przedpandemiczny” rok – 2019. Jak podaje GUS, wartość sprzedaży detalicznej zrealizowanej w 2019 r. wyniosła 917,7 mld zł, natomiast wartość sprzedaży hurtowej wyniosła 1 bln 481 mld zł. Dla porównania dochody budżetu państwa w 2019 r. wyniosły 400,5 mld zł.
Polska, podobnie jak większość krajów świata, została dotknięta kryzysem pandemicznym. Dodatkowo szybko pozbyliśmy się złudzeń, że nasza transformacja energetyczna będzie procesem tanim i bezbolesnym, a okazało się, że wyzwania związane z tzw. zielonym ładem będą wymagały od naszych przedsiębiorstw wysokokosztowych inwestycji. Wszystkie przewagi konkurencyjne, jakie były udziałem Polski w minionych latach, szybko się kurczą – zaczyna brakować nam taniej energii, a konkurować niskim kosztami pracy sami już dawno nie chcemy.
Duży kraj – duży zysk
Podczas odbywającego się w maju III Forum wGospodarce, czyli cyklu dyskusji panelowych traktujących o roli, jaką odgrywają w naszym systemie gospodarczym podmioty z kapitałem zagranicznym, zastanawiano się m.in., jak tworzyć atrakcyjne warunki w Polsce do wyjścia z pandemicznego kryzysu. Prof. Robert Tomanek, wiceminister rozwoju, pracy i technologii, wyliczył wówczas polskie walory, które sprawiają, że mimo rosnących kosztów pracowniczych nasz kraj wciąż jest atrakcyjnym miejscem do inwestowania. Jednym z głównych walorów wymienionych przez wiceministra Tomanka był duży rynek wewnętrzny, którego skala sprawia, że w Polsce opłaca się lokować nawet takie inwestycje, które nie są stricte ukierunkowane na produkcję eksportową. A skoro ten walor dostrzegają inwestorzy zagraniczni, to także my – jako polscy konsumenci i klienci dostawców usług – powinniśmy zacząć doceniać znaczenie, jakie mają nasze wybory przy sklepowej półce.
O tym, że potencjał, jaki drzemie w naszym rynku wewnętrznym, jest łatwo dostrzegalny przez podmioty zewnętrzne, świadczy także analiza obecnej sytuacji w Polsce dokonana przez specjalistów z Danske Banku, którą zacytował portal 300gospodarka.pl: „Mimo że polską gospodarkę czeka w tym roku recesja, to naszym zdaniem jej hamowanie będzie mniej gwałtowne niż w innych państwach, zwłaszcza biorąc pod uwagę szybką implementację rozwiązań z zakresu polityki fiskalnej i monetarnej” – piszą w swojej analizie ekonomiści Danske Banku i jako jeden z podstawowych powodów takiego stanu rzeczy wymieniają właśnie duży rynek wewnętrzny: „Polska jako kraj, który ma ok. 38 mln obywateli, może liczyć na wsparcie stosunkowo dużego rynku wewnętrznego. Na tak silne działanie tego typu dodatkowego elementu wsparcia rozwoju gospodarki nie mogą liczyć inne państwa regionu – Czechy, Węgry, Rumunia, Słowacja czy kraje bałtyckie. Nie bez znaczenia pozostaje fakt, że to właśnie rosnąca konsumpcja, obok eksportu, była w ostatnich latach głównym motorem wzrostu gospodarki w Polsce.
Należy przy tym jednak pamiętać, że bez względu na dotychczasowe znaczenie i siłę konsumpcji w Polsce kryzys zdecydowanie ograniczył skłonność Polaków do dokonywania zakupów, zwłaszcza w określonych branżach. Powrót do dotychczasowych wyników tego wskaźnika może z kolei potrwać dłużej niż kilka miesięcy” – czytamy w tym samym źródle.
Potrzeba naszych pieniędzy
Należy się zgodzić, że to od polskich konsumentów, czyli od nas wszystkich, zależy, jak szybko i jak bardzo walor dużego rynku wewnętrznego zostanie wykorzystany w odbudowie gospodarczej po pandemii i w budowie nowego modelu opartego na czystych źródłach energii. W tym właśnie miejscu możemy zrozumieć, jak praktycznie zrealizować patriotyczną wskazówkę sformułowaną przez Kennedy’ego.
Nie zbudujemy sami elektrowni atomowych, nie przełączymy w cudowny sposób fabryk z zasilania węglem na źródła odnawialne, nie wpłyniemy na obniżenie cen pozwoleń na emisję CO2, ale możemy w sposób całkiem realny przyczynić się do kumulowania kapitału, który posłuży sfinansowaniu tych wszystkich wyzwań. Dziś bardziej niż kiedykolwiek wcześniej powinniśmy się zatem kierować patriotyzmem konsumenckim, wybierając ze sklepowych półek polskie produkty i korzystając z polskich dostawców usług. Pamiętajmy, że każda złotówka, którą wydamy na towar pochodzący od polskiego producenta, zasili krwiobieg naszej gospodarki i pozwoli naszym przedsiębiorstwom łatwiej podjąć wyzwania związane z transformacją energetyczną.
Na złość, ale komu?
Pamiętajmy jednak, że potencjał naszego rynku wewnętrznego – jak przytoczyliśmy powyżej – jest dobrze rozpoznany przez ośrodki konkurencyjne do polskich. A wspieranie ich przez polskiego konsumenta sprawia, że nasze pieniądze budują dobrobyt innych krajów. O ile odbywa się to na zasadach uczciwej gry rynkowej, trudno mieć pretensje do kogokolwiek o takie, a nie inne wybory produktowe. Smutno robi się wówczas, gdy osoby podające się za polskich patriotów mylą walkę polityczną z propolskimi zachowaniami konsumenckimi.
Przypadki, w których politycy tzw. opozycji totalnej specjalnie zniechęcają chociażby do zakupów na stacjach Orlenu, trudno zrozumieć, gdyż podobne postawy nie mają swoich odpowiedników w żadnym kraju świata, w którym interes narodowy nie podlega politycznym targom.
W tym miejscu należy podkreślić i zauważyć, że rynkowa pozycja Orlenu jest wykorzystywana do promocji i budowania wielu mniejszych, prywatnych polskich marek, które dostarczają swoje towary na stacje z orłem w logo. Nasz narodowy czempion tworzy w ten sposób długie łańcuchy dostaw, ukierunkowane na wzrost i rozwój polskich firm i pomnażanie narodowego kapitału. Z kolei inna duża spółka skarbu państwa – PGE wprost namawia swoich klientów do patriotycznych zachowań, organizując akcję – „Polskie – kupuję to!”.
Jak czytamy na stronie akcji: „Polskie społeczeństwo wspólnymi siłami przeciwstawia się pandemii, jednak wiele firm mocno odczuwa skutki społecznej izolacji.
Dostrzegli to Pracownicy Grupy Kapitałowej PGE, którzy pomagają również polskim przedsiębiorcom i polskiej gospodarce, promując i polecając krajowe towary i usługi. Z tego narodziła się akcja POLSKIE – KUPUJĘ TO!, którą Grupa Kapitałowa PGE zdecydowała się wesprzeć i nadać jej ogólnopolski wymiar. Celem akcji jest zachęcanie Polaków do kupowania rodzimych produktów i usług”.
Każda gospodarka to system naczyń połączonych, więc jeśli irytuje nas wyższy rachunek za prąd, to powinniśmy zapytać samych siebie, czy możemy w jakikolwiek sposób wpłynąć na to, by kiedyś rachunki te były mniej dotkliwe. Pamiętajmy, że zdania związane z transformacją energetyczną i zmianą modeli produkcji zdecydowanie wykraczają poza czas jednej, dwóch czy więcej kadencji politycznych. W naszych wyborach dyktowanych konsumenckim patriotyzmem nie kierujmy się zatem doraźnymi sympatiami politycznymi, ale myślmy o przyszłości naszego kraju w dłuższej perspektywie. Każdy świadomy wybór polskiego towaru przyczyni się do gospodarczego sukcesu Polski.
(BZ)