Lotos bliżej fuzji
Decyzja WZA Lotosu o zgodzie na zbycie aktywów w ramach fuzji z Orlenem oraz wydzieleniu gdańskiej rafinerii to istotny krok ku połączeniu obu podmiotów. Prezes Daniel Obajtek konsekwentnie robi to, o czym od wielu lat mówiono jako o sensownym czy wręcz koniecznym kroku. Teraz mamy jednak nie tylko deklaracje, ale również konkretne działania.
Sama decyzja WZA nie jest niespodzianką, choćby dlatego, że najwięcej do powiedzenia ma w niej Skarb Państwa, niemniej zgoda akcjonariuszy mniejszościowych też jest ważnym sygnałem. Ich zgoda jest potwierdzeniem, iż uważają oni połączenie niezbędny dla gdańskiej spółki – nie tylko jej rozwoju, co wręcz przetrwania w obecnych uwarunkowaniach.
Patrząc na sytuację na rynku rafineryjnym ta fuzja jest paradoksalnie bardziej potrzebna Lotosowi niż Orlenowi. Lotos realizując ambitny program zwiększenia i unowocześnienia produkcji rafineryjnej rozminął się z trendami rynkowymi - dysponuje nowoczesną rafinerią w momencie, w którym na rynku jest już trwała nadprodukcja mocy rafineryjnych. Przetrwają ci, którzy będą umieli z tej rafinerii najwięcej wycisnąć - czyli posiadają długi łańcuch wartości w postaci petrochemii, chemii, czystej energetyki itp. pozwalający zarobić także rafinerii będącej zapleczem surowcowym.
Dlatego fuzja z Orlenem, który wszystkie atuty w postaci dochodowych gałęzi produkcji oraz środków na inwestycje posiada, będzie w stanie zapewnić gdańskiej rafinerii rozwój w przyszłościowych segmentach.
Fuzja zlikwiduje unikalny w skali Europy stan istnienia w jednym kraju dwóch kontrolowanych przez państwo koncernów naftowych, które zamiast współpracować - rywalizują. To ważny krok z perspektywy bezpieczeństwa energetycznego kraju. Pozwala też skupić w jednym ręku środki i zasoby niezbędne do budowania koncernu multienergetycznego - czyli takiego, który będzie w stanie dostarczać różne rodzaje energii w wielu formach i postaciach i realizować transformację energetyczną nie tylko samego koncernu, ale także kraju.
Ta fuzja jest więc potrzebna wszystkim - Lotosowi, aby przetrwał i dalej się rozwijał, Orlenowi, dla zwiększenia środków i aktywów, aby realizować transformację energetyczną, ale przede wszystkim jest potrzebna Polsce i jej energetycznemu bezpieczeństwu.
Fuzja będzie silnym impulsem rozwojowym nie tylko dla samego Lotosu, ale i dla regionu - z jednej strony rafinera w Gdańsku może być swego rodzaju zapleczem dla rozwijanych intensywnie aktywów petrochemicznych, chemicznych czy wodorowych, z drugiej zaś - centrum operacji morskich - np. rozwoju farm wiatrowych na Bałtyku. Poza tym wymagane przez KE zbycie 30 proc. udziałów w gładkiej rafinerii otwiera drogę do kolejnych przejęć czy to na bazie aktywów rafineryjnych czy jako joint venture - na przykład poprzez inwestycje w dochodowe branże około rafineryjne.