TYLKO U NAS
Bajka o uczuciu premiera do Złotowłosej
Jak się ma doświadczonego polityka, jako szefa banku centralnego, zaś bankiera jako szefa rządu, to ich „normalne” role mogą się nieoczekiwanie zamieniać – pisze Jan Rokita w najnowszym wydaniu „Gazety Bankowej”
„Złotowłosa i trzy misie” – to tytuł znanej bajki angielskiej. Opowiada ona o dziewczynce o złotych włosach, która wtargnęła do leśnego domu trzech niedźwiadków. W kluczowym momencie bajkowej fabuły zgłodniała Złotowłosa kosztuje jedzenia przygotowanego dla każdego z misiów. Pierwsze jest za ostre, drugie za słone, ale trzecie w sam raz. Potem zmęczona siada kolejno na krzesełkach należących do misiów, z których pierwsze jest za twarde, drugie za miękkie, ale trzecie – po prostu idealne. Historia powtarza się po raz trzeci z niedźwiedzimi łóżeczkami: pierwsze jest zbyt twarde, drugie nieznośnie miękkie, lecz za to trzecie doskonałe, bo ani twarde, ani miękkie, ale takie jak być powinno. Więc Złotowłosa w nim beztrosko zasypia, co staje się przyczyną jej późniejszych perypetii.
Historia psotnej dziewczynki dała asumpt, aby idealny model narodowej gospodarki ekonomiści opisali jako „Złotowłosa”. Wzrost, bezrobocie i inflacja miałyby być jak łóżeczko trzeciego misia: ani takie, ani siakie, ale w sam raz. Dłuższy czas Polska była podziwiana, jako jedyna Złotowłosa w Unii, ale dwa lata temu ukazała się analiza Bloomberga, zapowiadająca koniec polskiej złotowłosej ery, a to z powodu rosnącej do 2,5 proc. stopy inflacji. Wtedy była to rzecz niebywała, ale ani rząd, ani bank centralny się nią nie niepokoił. Tylko niechętni rządowi liberalni ekonomiści przebąkiwali, iż być może to społeczne transfery PiS–u są nazbyt duże, a inflacja może iść naprzód. Nie mogli wiedzieć, jak szybko ich prognozy się spełnią, tyle, że nie z powodów, które im leżały na sercu, ale w wyniku globalnej rewolucji w finansach publicznych, jaka nastąpiła po wybuchu zarazy.
Każdy wie, że normalnie jest w świecie tak, iż to ekonomiści i prezesi banków niepokoją się wzrostem cen, gdyż kochają Złotowłosą. Zaś szefowie rządów wielką miłością Złotowłosej nie darzą, a nawet w cichości gabinetów cieszą się z nierównowagi, dającej im szybszy wzrost i większe dochody budżetowe, za cenę inflacji. Ta strukturalna różnica punktów widzenia w wielu krajach prowadzi do zatargów rządu z bankiem, a nawet prób uzależnienia banku od rządu. Sławny stał się przypadek tureckiego prezydenta, który w desperacji mianował krewniaka na prezesa banku, ale i tak go potem zmusił do dymisji, gdy ów, choć krewniak, też zajął się zwalczaniem inflacji.
I chyba tylko w Polsce nastąpiła nieoczekiwana zmiana ról. Nawet gdy latem tego roku inflacja wyskoczyła ponad poziom 5 proc., to prezes Glapiński, z absolutną „siłą spokoju”, tłumaczył. że bank inflacji zwalczać nie będzie, a tak po prawdzie, to czeka na to, aby – jak mówił– „rozwój gospodarczy, konsumpcja i popyt wybuchł aż tak, że trzeba będzie podjąć jakieś działania”.
Jednak im bardziej prezes NBP zachowywał się jak typowy szef rządu, to premier, niczym rasowy szef banku, tym bardziej ujawniał swoją tęsknotę za Złotowłosą. I powtarzał jak mantrę, że bank jest oczywiście niezależny, więc zapewne niezależnie podejmie potrzebne decyzje. Lecz inflacja rosła, a prezes banku dalej manifestował swą konsekwentną „siłę spokoju”. Na początku października premier nie krył już ani swoich uczuć do Złotowłosej, ani irytacji wobec banku. Mówił: „Inflacja mnie martwi, a reakcja banku winna być należyta”. Nie wiemy oczywiście jakich metod i presji premier użył, aby oddziałać na „niezależny bank centralny”. Dość, że na drugi dzień prezes banku musiał zjadać swój język, bo Rada Polityki Pieniężnej sensacyjnie podniosła stopy, obierając kurs wskazywany przez Morawieckiego.
Czy z całej tej powiastki ma wynikać jakiś szczególny morał? Może tylko ten, że jak się ma doświadczonego polityka, jako szefa banku centralnego, zaś bankiera jako szefa rządu, to ich „normalne” role mogą się nieoczekiwanie zamieniać. Polityk w banku na Złotowłosą łypie sceptycznym okiem, zaś bankier w rządzie jest w niej szczerze zakochany. Sławomir Mrożek mógłby na to rzec, iż w Polsce różne sprawy „niby idą normalnie naprzód, tyle tylko, że jakoś tak trochę bokiem”.
Jan Rokita
Więcej informacji i komentarzy ze świata finansów i gospodarki czytaj w bieżącym wydaniu „Gazety Bankowej” (nr 11/2021), dostępnym także jako e-wydanie, także na iOS i Android
Szczegóły, jak zamówić e-wydanie „Gazety Bankowej”, KLIKNIJ TUTAJ