TYLKO U NAS
Banki centralne – wyzwań ciąg dalszy
Nacisk na zrównoważony rozwój, w tym tzw. zielone finanse, zwiększa interwencjonizm rządów i będzie generował prawdopodobnie dalsze próby osłabiania niezależności banków centralnych - zwraca uwagę na łamach miesięcznika „Gazeta Bankowa” prof. Małgorzata Zaleska
Od lat rośnie rola banków centralnych. Początkowo były one odpowiedzialne przede wszystkim za emisję pieniądza, prowadzenie polityki pieniężnej przy wykorzystaniu standardowych instrumentów polityki monetarnej oraz zarządzanie rezerwami walutowymi, czemu towarzyszyły interwencje walutowe dokonywane od czasu do czasu.
Współczesna historia bankowości centralnej pozwala przy tym zidentyfikować dwa kluczowe czynniki w ewolucji postrzegania banków centralnych. Pierwszy z nich odnosi się do reagowania na skutki kryzysu finansowego 2007+ w postaci rozkwitu polityki luzowania ilościowego oraz dostrzeżenia roli nadzoru makroostrożnościowego, baczącego na ryzyko systemowe i nierównowagi makroekonomiczne. Drugi związany jest z pandemią COVID-19, przy czym zauważyć należy, że w odpowiedzi na koronakryzys nie zostały wdrożone istotnie nowe instrumenty monetarne, a w zasadzie dalej miało miejsce szerokie stosowanie polityki luzowania ilościowego, a w niektórych krajach – takich jak np. Polska – jej rozpoczęcie.
Pandemia przyspieszyła przy tym zmiany społeczne, światopoglądowe, polityczne oraz ekonomiczne, które dotykają także działalności banków centralnych. Wśród mega trentów wymienić należy przyspieszenie cyfryzacji oraz położenie jeszcze większego niż wcześniej nacisku na zrównoważony rozwój, w tym tzw. zielone finanse.
Zwłaszcza drugi trend zwiększa zaś interwencjonizm rządów i będzie generował prawdopodobnie dalsze próby osłabiania niezależności banków centralnych. Podejście do zalet i wad interwencjonizmu podlega bez wątpienia cykliczności, przy czym obecnie następuje rozkwit ingerowania niektórych państw w mechanizmy gospodarki rynkowej. Podkreślić należy przy tym, że znalezienie tzw. złotego środka między ingerencją państwa i wolnym rynkiem jest jak zawsze bardzo dużym wyzwaniem.
Wracając do coraz bardziej widocznej ingerencji niektórych globalnych przywódców w kwestie ochrony klimatu zauważyć należy także jej wymiar społeczny i ekonomiczny. Transformacja klimatyczna pociąga bowiem za sobą istotne koszty bezpośrednie i pośrednie, wynikające m.in. z potencjalnej utraty/obniżenia konkurencyjności niektórych gospodarek. Wzrost cen – już obserwowany – od lat wywołuje zaś niepewność i niezadowolenie społeczne. W celu zarządzenia sytuacją nadzwyczajną potrzebne będą więc kolejne środki finansowe i to nie małe. Pytaniem otwartym pozostaje zatem kto poniesie te koszty, czy wezmą to na swoje barki wyłącznie rządy czy będą poszukiwały wsparcia, jak to bywa w ostatnich latach, w bankach centralnych? Bliższe rzeczywistości jest z pewnością to drugie rozwiązanie, tzn. uwikłanie banków centralnych w ratowanie klimatu. W taką narrację wchodzi już m.in. Europejski Bank Centralny.
Od czego są zatem współczesne banki centralne? Z pewnością nie tylko od prowadzenia polityki pieniężnej, ale także od kształtowania polityki gospodarczej i to nie podlega w zasadzie dyskusji. Granica między polityką pieniężną i polityką gospodarczą jest zaś wyjątkowo cienka i łatwo tutaj o popełnienie błędu. Pytaniem pozostaje zatem w jakim zakresie banki centralne odpowiadają za politykę państw, tzn. czy powinny być „super rządami”, „pożyczkodawcami” rozwiązującymi wszystkie czy tylko wybrane problemy tego świata. Z pewnością jednak pączkowanie pomysłów w zakresie angażowania banków centralnych w ratowanie świata będzie rosło.
Prof. Małgorzata Zaleska, Dyrektor Instytutu Bankowości SGH, Przewodnicząca Komitetu Nauk o Finansach PAN
Więcej informacji i komentarzy ze świata finansów i gospodarki czytaj w bieżącym wydaniu „Gazety Bankowej” (nr 12/2021), dostępnym także jako e-wydanie, także na iOS i Android
Szczegóły, jak zamówić e-wydanie „Gazety Bankowej”, kliknij tutaj