Opinie

www.sxc.hu
www.sxc.hu

Porozmawiajmy o niepełnosprawnych

Krystyna Szurowska

Krystyna Szurowska

ekonomistka i publicystka

  • Opublikowano: 31 marca 2014, 09:30

    Aktualizacja: 31 marca 2014, 11:13

  • 5
  • Powiększ tekst

Parę miesięcy temu wyrażałam swoje zdumienie, iż ludzie rzeczywiście utożsamiają płacenie podatków z dzieleniem się, z pomocą innym, którzy nie są tak jak oni zaradni, mądrzy, czy też cierpią na jakąś chorobę. Pisałam o dysproporcji pomiędzy wydatkami administracyjnymi (włączając w to “korupcyjne”), a rzeczywistą pomocą, którą to nierówność odczuwamy na każdym kroku. Chociażby teraz, kiedy widzimy wyczerpanych rodziców i opiekunów osób niepełnosprawnych, a obok (trochę już „kultowy”) portal empatia (jakkolwiek by się tego nie napisało). Większość z nas nie chce zarabiać na co cwańszych szwagrów i pociotków, specjalizujących się w dopisywaniu zer do wyceny pracy, a nie mamy nic przeciwko podzieleniu się z rzeczywiście potrzebującymi.

(O)Błędna statystyka

Statystyka jak zwykle rządzącym przyjazna – struktura naszych wydatków rządowych na pierwszy rzut oka jest zupełnie normalna. W Europie przyjęło się, że 30% + rocznego budżetu państwa stanowią wydatki „społeczne” tj. zasiłki, emerytury, renty etc. I rzeczywiście w Polsce to ok. 35%, jednak w tych wydatkach zawarta jest też na przykład taka empatia, która przecież nie jest jedynym przykładem zupełnie jawnej defraudacji pieniędzy! A ile jest przykładów mniej drastycznego zawyżania cen lub realizowania bezsensownych projektów! Tego nikt nie zliczy, podobnie jak niezliczony jest rzeczywisty udział wydatków administracyjnych w wydatkach na pomoc społeczną. Nie jest to tylko wina niejawności informacji – często trudno ocenić co jest wydatkiem administracyjnym, a co „rzeczywistą” pomocą. Na przykład pracownik pomocy społecznej, który efektywnie pomaga osobom nie radzącym sobie (np. w znalezieniu pracy) nie jest przecież wydatkiem administracyjnym. Podobnie pomoc rzeczowa.

Zła konstrukcja

Specjaliści wskazują jasno – błędem jest system. Stopień skomplikowania jest bezwzględnie zbyt wysoki, nie ma jednej instytucji do której opiekun osoby niepełnosprawnej mógłby się zgłosić i otrzymać rzeczywiście potrzebne mu wsparcie, zarówno materialne, jak i to niematerialne. Zamiast tego jest milion instytucji i każda z nich równie mało wie o „swoim podopiecznym”. Z jednej strony są to osoby chore, więc renta, z drugiej strony potrzebują stałej opieki, więc zasiłek pielęgnacyjny, z trzeciej strony należy ich leczyć, więc lekarze, rehabilitacje, zabiegi, operacje, z czwartej strony często trudna sytuacja materialna rodziny, więc opieka społeczna i w zależności od przypadku tych „stron” może się być okazać cała tabliczka mnożenia. To zupełnie irracjonalne, bo naraża na dodatkowe koszty, zarówno urzędy, jak i samych opiekunów, którzy zamiast spędzać czas z podopiecznymi, czy też wypocząć muszą „ogarniać” papierki. Większość specjalistów wskazuje, że o wiele efektywniejszą formą pomocy byłoby powołanie urzędu „zbiorczego”, zajmującego się kompleksowo osobami niepełnosprawnymi. Taki urząd diagnozowałby potrzeby, na bieżąco obserwował oraz zapewniałby skrojoną na miarę pomoc zarówno dla chorego jak i jego opiekuna.

Wędka, a nie ryba

Z braku odpowiedniego systemu diagnozowania potrzeb rodziny dotkniętej niepełnosprawnością nie mamy rozbudowanego systemu realnej pomocy, czyli usług. Świadczenia są niskie, jednak podwyżka takowych nie rozwiązuje w pełni problemu. Ogromną bolączką rodziców i opiekunów osób chorych jest przemęczenie. Tacy ludzie pracują bardzo ciężko – 7 dni w tygodniu, bez wolnych niedziel, bez wolnych sobót, bez wolnych świąt, bez urlopów, bez jakiegokolwiek życia „poza”. Nie mają żadnej przestrzeni własnej, gdzie mogliby się oderwać od ogromnych problemów, jakie ich codziennie dotykają. Żyjąc w taki sposób szybko sami mogą zacząć potrzebować kompleksowej pomocy medycznej. Zwiększenie zasiłku nie pomoże im wypocząć, bo jakże wysoki musiałby on być, aby opiekunowie mogli sobie pozwolić nie dość, że na wczasy to jeszcze na zastępstwo. Dlatego należy stworzyć im systemowo warunki – ośrodki, gdzie chorzy otrzymywaliby opiekę, kiedy ich anioł stróż jedzie na wakacje, albo wychodzi ze znajomymi na piwo. Z drugiej strony potrzebne jest rozwiązanie problemu samej niesamodzielności osób niepełnosprawnych tj. wprowadzeni usług aktywizacyjnych zarówno zawodowo, jak i społecznie. W Polsce jest jeden z najniższych współczynników osób niepełnosprawnych aktywnych zawodowo – tylko jedna piąta z nich pracuje, co w stosunku do Niemców, gdzie pracuje co drugi, czy norweskiego 0,45 jest zupełnie bez porównania.

Brak perspektywicznego myślenia

Specjaliści wskazują również na specyficzne myślenie o pieniądzach w sprawie osób niepełnosprawnych. Otóż, zamiast traktować środki wydane na aktywizację jako swego rodzaju „inwestycje” (to słowo nie jest tutaj dobre, jednak nie dorobiliśmy się słowa pasującego, a to jest chociaż trochę zbliżone). Przecież nie świadcząc chorym usług sami siebie skazujemy na dożywotnie wypłacanie im renty, a opiekunów na problemy zdrowotne, za co też z budżetu będzie trzeba zapłacić. Dzisiaj wydane kilka milionów na skuteczną aktywizację zawodową spowoduje, iż dużej części niepełnosprawnych nie będzie trzeba wypłacać renty, a zamiast tego skasuje się ich w podatku, składce na coś tam czego i tak nie dostaną, czy innej składce na coś tam czego i tak nie dostaną. Oczywiście, dla nas społeczeństwa „kasowanie” pracujących nie ma żadnych korzyści, jednak aktywizacja zawodowa osób do tej pory prawie zupełnie wyłączonych z tej sfery życia uwalnia kapitał społeczny, co jest dla rynku (a więc dla nas) in plus. Podobnie opiekunowie – jeśli nastąpi chociaż częściowa aktywizacja ich podopiecznego, oni sami też najpewniej trafią na rynek pracy – perfekcyjnie wykwalifikowani, z wielkim doświadczeniem, trudno o bardziej wartościową tkankę.

Błędy systemowe, błędy rzeczowe, źle wydane pieniądze, brak rzeczywistej pomocy – tak należy podsumować polski system opieki społecznej. Na domiar złego na horyzoncie nikogo, kto miałby możliwości i ochotę przeprowadzić gruntowną reformę chorego systemu, na którego działaniu wszyscy tracą (nie wszyscy, zapytajcie tego co zgarnął 45 melonów). Zrobienie reformy jest możliwe i z technicznego punktu widzenia wcale nie trudne. Ale w Polsce podobno kto robi reformy przegrywa wybory.

 

 

 

 

-------------------------------------------------------------------------

-------------------------------------------------------------------------

Sprawdź aktualne promocje na książki w naszym wSklepiku.pl!

Rabaty nawet do 90%!

Powiązane tematy

Komentarze