Opinie

Fot. Freeimages
Fot. Freeimages

Turcja w kieszeni Pekinu?

Cezary Mech

Cezary Mech

Dr Cezary Mech, prezes Agencji Ratingu Społecznego, absolwent IESE, były zastępca szefa Kancelarii Sejmu, prezes UNFE, podsekretarz stanu w Ministerstwie Finansów

  • Opublikowano: 15 maja 2014, 14:07

  • Powiększ tekst

Przedruk felietonu z serwisu Stefczyk.info

Turcy upominają się o prawa Tatarów na Krymie, premier Orban o Węgrów na Rusi Zakarpackiej, Rosjanie wyrywają kolejne tereny zamieszkałe przez ziomków, a Polska nawet nie wspomni o uhonorowaniu ofiar rzezi na Polakach, ani nie odniesie się do wypowiedzi konsula honorowego Ukrainy Aleksandra Baczyka który chce „osiedlać w Polsce Ukraińców z Ukrainy” i „że Przemyśl jest atrakcyjnym miejscem docelowym dla wielu Ukraińców.”

Tragiczny wybuch w kopalni węgla w zachodniej Turcji w Somie, w wyniku którego co najmniej 232 górników zginęło, nakierowało uwagę mediów na ten dynamicznie rozwijający się kraj, który jednak nie likwiduje swojego górnictwa węglowego. Jednocześnie niejako przy okazji podawane są fakty, które inaczej umykają, są przysłonięte tym co się obecnie dzieje na Ukrainie. I tak w dzisiejszym artykule Wall Street Journal „Turkey Coal Mine Explosion Kills More Than 200” dowiadujemy się że prezydent Turcji miał być w tych dniach kolejną wysoko postawioną osobą, obok prezydenta Putina w Pekinie, który powoli staję się czołowym obiektem wyjazdów przedstawicieli ważnych krajów przeżywających konflikty dyplomatyczne w relacjach z Zachodem. Polakom wydarzenia na Ukrainie, w połączeniu z propagandą dziesięciolecia obecności w UE przysłoniły wybory samorządowe w Turcji i ich kontekst polityczny. Podczas gdy przybrały one formę referendum nad rządami obecnego premiera Erdogana skonfliktowanego z USA i Izraelem, do tego stopnia że jego słowa o tym kraju zostały przywołane w artykule Wall Street Journal “Turkey's Illiberal Conservatives” przez Sohrab Ahmari:

"Even bullies, pirates and criminals have a code of honor," the Turkish prime minister said of the Jewish state in 2010. "But for those who have none, it would be a compliment to call them such names."

Dlatego nic dziwnego że od tamtego czasu sytuacja Turcji znacząco się zaostrzyła i w efekcie kraj ten boryka się z sankcjami gospodarczymi, formalnie nie ogłoszonymi, lecz odczuwalnymi i mającymi wpływ na wybory zaplanowane w tym i przyszłym roku. Przykład turecki ukazuje siłę oddziaływania procesów finansowych na rozwój kraju silnie otwartego na procesy globalistyczne, przydatny do analizowania sposobu oddziaływania rynków kapitałowych ograniczających suwerenności krajów takich jak Rosja i Turcja, ale również i Polska.

Mimo wygrania wyborów przez Partię Sprawiedliwości i Dobrobytu (AKP) premiera Erdogana która osiągnęła 46 proc. głosów w całym kraju i zwyciężyła w Istambule i Ankarze, wzmocnienia tureckiej liry o 2 proc. - do poziomu najwyższego od grudnia, oraz hossy giełdowej - indeks akcji wzrósł o 3 proc., Turcja stoi w przededniu długoterminowego kryzysu finansowego będącego pochodną jej powiązania z rynkami kapitałowymi Zachodu. 77 mln społeczeństwo przeżyło w czasie dwunastoletnich rządów AKP wzrost gospodarczy przeciętnie wynoszący ponad 5% corocznie i w efekcie stając się siedemnastą gospodarką na świecie - ponad $800 mld ($1,167 bln wg siły nabywczej). Mimo tych sukcesów, zacieśnienie polityki pieniężnej USA już sprawiło, że o ile w latach kryzysowych 2010-11 wzrost wynosił 9 proc. PKB, to w zeszłym roku zwolnił do 4 proc., a tegoroczne przewidywania analityków Bloomberga wieszczą poziom 2,25 proc. Bardziej optymistyczna w swoich przewidywaniach jest agencja Moody’ego która przewiduje wzrost na poziomie nieznacznie wyższym - 2,5 proc., mimo iż gdy chodzi o wypłacalność Turcji to ocena kształtuje się na najniższym poziomie inwestycyjnym, przy nastawieniu które ostatnio zostało obniżone ze stabilnego do negatywnego. Wyniki wyborów wskazują że mimo demonstracji ulicznych, przecieków tajnych narad do YouTube i Twittera, nie udało się Zachodowi odsunąć krytykowanego przywódcy od władzy i narasta przekonanie że w sierpniowych wyborach zostanie on wybrany na prezydenta. Powyższe blokady będą miały swój chwilowy negatywny wydźwięk gospodarczy gdyż wg Daniela Dombey’a „Social media curbs darken Turkey’s prospects” który w artykule Financial Timesa zauważa że media społecznościowe są istotnym odbiorcą usług internetowych. A powyższe wprawdzie stanowiły 1,7 proc. tureckiego PKB w 2011 r. to jednak mają potencjał rozwoju w skali 19 proc. rocznie do roku 2017 i chociaż w przyszłości w oparciu o własną strukturę mogą jeszcze bardziej przyspieszyć, to w okresie krótkoterminowym z przyczyn politycznych funkcjonują w dużej niepewności. Z powyższych przyczyn uważa się za niemal pewne że długoterminowo sankcje osiągną swój cel i gospodarka turecka utraci swój impet w ujęciu średniookresowym pogarszając nastroje społeczne.

Wynika to z faktu że do zeszłego roku Turcja z jednej strony wykorzystywała dywidendę niezależności, a z drugiej strony utrzymując formalną pozycję sojuszniczą finansowała swój rozwój wykorzystując kapitał światowy. Finansując olbrzymie inwestycje infrastrukturalne mimo kryzysu przyciągała miejsca pracy, co przy okiełznywaniu rozbuchanej korupcji poprzedniego systemu, spowodowało dwukrotny wzrost dochodów na głowę mieszkańca od 2003 roku, co jak przyznaje Sohrab Ahmari „resulting in rapid economic growth and lifting millions of Turks out of poverty”, jednocześnie jednak uzależniając kraj od światowego rynku kapitałowego. Wprawdzie zadłużenie budżetu wynosiło w 2013 r. zaledwie 36,6 proc. PKB, a deficyt budżetowy 2,1 proc., o tyle ekspansja gospodarcza opierała się na eksplozji kredytowej sektora prywatnego finansowanej ze źródeł zagranicznych. Jedynie w okresie 2008-3013 kredyty dla przedsiębiorstw i gospodarstw domowych podwoiły swój udział z 33 proc. PKB do 67 proc. PKB. Przy czym o ile kredyt wewnętrzny wynosił $549,5 mld, o tyle bilans płatniczy w samym tylko roku 2013 miał deficyt w wysokości $58,35 mld i był spowodowany konieczności obsługi deficytu majątkowego o skali $161 mld w zagranicznych inwestycjach bezpośrednich oraz $359,5 mld zadłużenia zagranicznego, jak i deficytu handlowego na poziomie $75 mld. Dlatego mimo znacznego eksportu usług, posiadanie $118 mld rezerw walutowych okazało się niewystarczające w relacji do zagranicznego zadłużenia krótkoterminowego dominującego w strukturze zadłużenia, jak i skali $229 mld importu stając się najniższym w grupie „kruchej piątki”. Wśród których według Financial Timesa rezerwy Rosji wystarczają na 14,7 lat zapotrzebowania zagranicznego brutto, przedostatniej Indonezji 1,1 roku, a mającej ponad 7 proc. najwyższy deficyt płatniczy Turcji, zaledwie 3,5 miesiąca.

Wynika z tego wyraźnie, że o ile nagłaśniane w polskich mediach sankcje na Rosję, mają jedynie wymiar propagandowy, mający utrudnić opinii publicznej zrozumienie procesów zachodzących na Ukrainie, o tyle przywódcy Turcji są w potrzebie skorzystania z $3,82 biliona chińskich rezerw.

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych