Opinie

Fot.sxc.hu
Fot.sxc.hu

Sezon igrzysk

Marcin Horała

Marcin Horała

prawnik, politolog, były radny miasta Gdyni, poseł na Sejm RP

  • Opublikowano: 17 maja 2014, 13:44

    Aktualizacja: 19 maja 2014, 09:38

  • Powiększ tekst

Felieton jest przedrukiem z serwisu Stefczyk.info

Jak Polska długa i szeroka przetacza się przez nią walec imprez, festynów, promocji i innych atrakcji. Dlaczego? Ależ to oczywiste – na jesieni wybory samorządowe, trzeba ludowi dać igrzyska (zwłaszcza gdy z chlebem bywa krucho).

Środowiska samorządowców od wielu lat rytualnie biadolą – i nie bez podstaw – że otrzymują kolejne zadania bez źródeł finansowania, że na finansowanie projektów unijnych musiały zadłużyć się po uszy, że krótko mówiąc budżety samorządów coraz bardziej trzeszczą i grożą porwaniem. Nadal jednak wraz z rokiem wyborczym przychodzi mobilizacja i znajdzie się coś więcej (albo dużo więcej) na promocję wójta… eee, znaczy gminy.

W moim mieście na przykład wydatki na promocję i imprezy osiągną w 2014 roku historycznie rekordowy poziom. Stawiam dolary przeciw orzechom, że nie będzie to sytuacja rzadka. A w większych miastach mówimy o kwotach liczonych dziesiątkami milionów złotych. Przypominam, że oburzający marnotrawstwem spot propagandowy z Hey Jude kosztował razem z emisją 7 milionów, a wydatki największych partii w najbardziej intensywnych latach wyborczych to 30-40 milionów. Rozsmarowane po całym kraju. Wyobraźmy sobie więc do jakiego ataku propagandy jest zdolna władza mogąca skoncentrować podobne środki w skali jednego miasta.

Ubocznym skutkiem jest oczywiście demoralizacja lokalnych mediów, agencji reklamowych, eventowych itp. Urząd generuje im do podziału tort przewyższający nieraz cały rynek lokalnych reklam razem wziętych. Czyż nie będą chciały się odwdzięczyć ręce, która karmi?

I jak w tym wszystkim mają się zachować ci biedni wyborcy. Ludzie zaganiani, zajęci problemami codziennego życia, nie mający czasu, sił ani chęci wnikliwie analizować lokalnej polityki. Z jednej strony może raz czy dwa razy trafią na jakichś oszołomów rozdających ulotki pod kościołem czy na rynku – z drugiej wielokrotnie przeczytają w lokalnej gazecie, zobaczą na bilbordzie, zapewnią ich o tym w radiu i na festynie – że jest super, a władza jest świetnia. Kogo wybiorą – tą świetną władzę, której wszędzie pełno czy owych spoconych oszołomów z ulotkami?

I tak to się kręci „sukces Polski samorządowej” mierzony aquaparkami oraz rekordami poparcia dla lokalnych władz.

Źródło: Stefczyk Info

Powiązane tematy

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.