Skradzione Zwycięstwo
Przedruk z serwisu Stefczyk.info
25 lecie przemian – zanik suwerenności, deficyt 4 mln dzieci plus 2,5 mln emigracja z Polski a syberyjskie bogactwa dla Chin
Media polskie w skandalicznie bezrefleksyjny sposób prezentują „Obchody 25 lat Wolności”, a jeszcze większa pompa zapowiadana jest przez najbliższe dni. Jako przejaw wyjątkowego sukcesu uznawana jest wizyta prezydenta Obamy i wspólne oglądanie przez prezydentów F-16 i to że amerykański prezydent powiedział po polsku „z mocnym amerykańskim akcentem”: Dzień dobry. W tym samym czasie zarówno Wall Street Journal jak i Financial Times rozpisują się o 25 rocznicy 4 czerwca… ale na Tiananmen w artykułach: „Tiananmen Crackdown Shaped China's Iron-Fisted Approach to Dissent”, „Artist detained in Tiananmen clampdown”. Znamienne że na tej samej stronie Financial Timesa umieszczono również artykuł Jonathana Soble „Japan resists immigration rise as crisis looms for labour force” który głosi upadek Japonii z powodu kłopotów demograficznych, ale który pasuje jak ulał jako podsumowanie 25-iolecia polskich przemian, mimo że nie ma w nim ani słowa o Polsce. Otóż Soble głosi upadek Japonii mimo że ma ona wyższy! od Polski wskaźnik dzietności i brak exodusu zagranicznego ludności, twierdząc że pod koniec wieku Japończyków będzie zaledwie jedna trzecia na wyspach (a nie między Niemcami i Rosją): „If nothing changes, there will be 30m fewer Japanese by 2050, and by the early 2100s – admittedly a distant extrapolation – the population could be half or even a third what it is today.”
FT uważa że Japonię czekają “katastrofalne problem ekonomiczne”(!), gospodarka się zwinie a finanse publiczne się załamią, gdyż nie będzie jej stać na sfinansowanie świadczeń emerytalno-zdrowotnych mimo olbrzymich zasobów kapitałowych mieszkańców:
„Today there are three people of working age to support each retiree, but by mid-century the ratio will be close to one-to-one – a potentially catastrophic economic problem in a country that has the world’s heaviest public debt load, and where a third of the national budget already goes to pensions and healthcare.”
O tych problemach w Polsce się w ogóle nie debatuje. Na dodatek w podsumowaniu artykuł zaznacza, że jedynie niewielu ekspertów wierzy że rządowi uda się skutecznie wyprowadzić Japonię z zapaści demograficznej: „few experts think the birth rate can be raised to replacement levels, as the plan envisages” podczas gdy w Polsce nikt nie przedstawia nawet takich planów czekając na upadek kraju. Mówi się za to dużo o imigracji jako rozwiązaniu w sytuacji aktualnej masowej emigracji, mimo że Japończycy z góry ją odrzucają jako działanie które niesie kłopoty dla kraju na to się decydującego:
”On a recent television programme, Shinzo Abe was asked about one of Japan’s most politically delicate topics: immigration. […] The prime minister’s answer […:] “In countries that have accepted immigration, there has been a lot of friction, a lot of unhappiness both for the newcomers and the people who already lived there,” he told the audience, as he held up a sign marked with a red “x” to underscore his negative position.”
Jutro, jak gorzka ironia losu mija zarówno ćwierćwiecze tragicznych wydarzeń na Tiananmen a w Polsce z bezrefleksyjną pompą będzie obchodzone 25 lecie upadku komunizmu związane z wyborczym triumfem Solidarności. Te dwie rocznice powinny być podstawą poważnych podsumowań, dlaczego tak się stało że przemiany w Polsce doprowadziły do 2,5 milionowego exodusu, jak i prawie dwukrotnego spadku ilości młodzieży w naszym kraju w połączeniu z prawną utratą niezależności na rzecz nowego suwerena UE. Nikt nie zwraca uwagi na niesamowity paradoks historii, w którym Polska jako pogromczyni komunizmu stała się ofiarą sojuszników, podczas gdy obchodzące rocznicę masakry studentów państwo prowadzone przez postkomunistów, przeżywa okres cudu gospodarczego wydobywając setki milionów obywateli z nędzy i na przekór dawnym państwom kolonialnym stając się największą gospodarką światową.
Porównanie dokonań gospodarczych Chin i wolnorynkowych Polski są miażdżące, gdy chodzi o obraną drogę. Przykładowo o ile w roku 1980 Polska produkowała prawie 20 mln ton stali a Chiny 37 mln, to w Polsce roku 2012 produkcja spadła aż o 56%, podczas gdy w Chinach aktualne moce produkcyjne stali osiągnęły skalę 1 bln ton, a produkcja wynosi 750 mln ton - 90 razy więcej niż w naszym kraju. W ciągu omawianego ćwierćwiecza eksport chiński wzrósł 32 razy z poziomu $70 mld w 1991 r. do poziomu $2,21 bln. W tym handel z Afryką wzrósł od 1980 r. 200-krotnie. W efekcie corocznej ponad 10%-owej ekspansji gospodarczej, która jedynie w początkowym roku 1990 wynosiła 3,8% (poziomu uważanego w Polsce za sukces), a maksymalne dwukrotnie 14,2%, nastąpiło 34-o krotne zwiększenie PKB liczone w cenach bieżących, a poziom rezerw walutowych wzrósł 57 razy do poziomu $3,95 bln.
Jedynym pozytywnym akcentem Chińsko-Polskiego porównania jest to że podczas niedawnego szczytu Rosyjsko-Chińskiego w Szanghaju ustalono że Chiny i Rosja przeprowadzą wspólne obchody 70-lecia „zwycięstwa nad niemieckim[!] faszyzmem i japońskim militaryzmem”. Okazuje się że konflikt Chin z Japonią sprawia, że Chiny nie są ochocze do odnaradawiania agresorów w tym przypadku Japończyków i Niemców, co w kulturze anglosaskiej Niemcom się powoli udaje. Oj, nasi zachodni sąsiedzi wbrew pozorom nie powinni wcale być zadowoleni ze zmiany sił geopolitycznych na świecie. Rosjanom nie przeszkadzałoby aby nazistami okazali się obecnie Ukraińcy, ale przecież w obecnej sytuacji nie będą robić takich szwindli kosztem prestiżu Chin.