Czekając na Dzień Niepodległości
Co sprawia że nie zauważamy groźnych przemian polityczno-gospodarczych na świecie na równi z upadkiem cywilizacyjnym naszego kraju?
Gdy obserwuję „grillowanie” PiS-u z powodu wypadu rodziny Hofmana do Madrytu, to z rozrzewnieniem przypominają mnie się dawne dobre czasy oczopląsu jakiego dostawałem zwiedzając del Prado, czy też nieznanej w Warszawie możliwości przeskakiwania z metra do metra na stacjach tego jakżeż urokliwego miasta. Szkoda tylko że doniesienia z Hiszpanii nie koncentrują się na politycznych konsekwencjach tego co się dzieje w Katalonii, oraz tego co ci iberyjscy Polacy tam wyprawiają. Tak złośliwie Hiszpanie nazywają Katalończyków o czym z przyjemnością mnie informowali moi barcelońscy znajomi w latach mojego pobytu w tym nawet piękniejszym od Madrytu mieście. A w polityce dużo się dzieje i akcja przyspiesza. A to kolejny rekordowy kontrakt gazowy Chin z Rosją jaki podpisali Putin z Xi - prowokacyjnie dzień przed przybycie prezydenta Obamy do Pekinu na szczyt gospodarczy Azja-Pacyfik, o którym informuje w dzisiejszym Bloombergu James Paton i Aibing Guo w artykule „Russia, China Add to $400 Billion Gas Deal With Accord” („Russian President Vladimir Putin and Chinese President Xi Jinping signed the preliminary gas-supply agreement in Beijing the day before U.S. President Barack Obama arrived in the Chinese capital for the Asia-Pacific Economic Cooperation summit”). Również okrzyknięte przełomowym spotkanie Abe z Xi (do obejrzenia na stronach WSJ) wyglądało w porównaniu z innymi w wymiarze mowy ciała przywódcy chińskiego tak upokarzająco dla Japonii, że temu dumnemu społeczeństwu pozostaje już tylko zaczęcie produkowania tysięcy głowic jądrowych zanim w swojej demograficznej niemocy nie znikną z politycznej mapy świata. Dzisiejszy artykuł Edwarda Luce „China is no refuge from Obama’s woes” w Financial Times’ie z charakterystyczną grafiką Matt Kenyon’a ukazującą schyłek Ameryki powinien być również przestrogą dla Polskich elit. Jeśli prawdziwym są przepowiadana zmiana nakładów USA z 50:50 na 60:40 na korzyść Pacyfiku względem Atlantyku, to przy dominacji interesów Ameryki na Bliskim Wschodzie które w starciu z islamem wyraźnie kruszeją, oznacza bardzo ciężkie czasy dla Polski i respektowania jej interesów w Waszyngtonie: „Mr Obama’s pivot means 60 per cent of America’s military resources will be deployed in the Pacific – against the old 50:50 split with the Atlantic.”
W świecie finansów najsilniej komentowanym wydarzeniem ostatnich dni jest zamrożenie procesu drukowania amerykańskich dolarów przez utworzony 100 lat temu bank centralny tego kraju FED. Otóż mimo iż decyzja powyższa nie jest żadnym zaskoczeniem, gdyż była zapowiedziana już na wrześniowym posiedzeniu, to mimo tego informacja o likwidacja podaży dolarów związanych z $15 miliardowymi zakupami obligacji miesięcznie przez Fed, ceny akcji i złota spadły, a obligacji wzrosły. Poziom aktywów Fedu w najbliższym czasie ma się utrzymać na poziomie $4,5 bln, przy zerowych stopach procentowych przynajmniej do połowy przyszłego roku – prawdopodobieństwo ich wzrostu wcześniej jest wyceniane przez rynek na 27%. Mimo iż powrót do masowego drukowania waluty może powrócić w każdej chwili w przypadku załamania koniunktury, to jednak inwestorzy dowartościowali ograniczenie w dostępie środków na inwestycje giełdowe, jak i oczekiwania na przyszłe wzrosty oprocentowania które sprawiają że posiadane obligacje stają się mniej atrakcyjne.
Na decyzji zaciążyło przyspieszenie wzrostu gospodarczego w USA do poziomu 4,6% w drugim kwartale i 3,5% w trzecim, znaczący spadek bezrobocia i wzrost zatrudnienia. Powyższe argumenty przeważyły nad obawami dotyczącymi powrotu deflacji jak i zagrożeniem importowaną recesją która grozi Europie, stagnacji Japonii jak wyhamowania koniunktury w Chinach. O ile o nieuchronności kryzysu i jego źródłach mówiłem pół roku przed jego wybuchem w kwietniu 2008 r. w wywiadzie „Wpisani w cudzy scenariusz” na łamach Naszego Dziennika to w chwili jego erupcji zastosowano niestety ale narzędzia monetarne prowadzące do złagodzenia jego oznak, niemniej nie likwidujące jego przyczyny. W sytuacji kiedy ceny akcji spadły dwukrotnie grożąc bankructwem klas posiadających które swój dobrobyt osiągały dzięki zlewarowanym inwestycjom, prostą metodę wykupywania akcji na kredyt i spłacanie zadłużenia z przyrostu ich wartości, to w obawie przed stratami milionerów i konsekwencjami makroekonomicznymi tego banki centralne obniżyły oprocentowanie niemal do zera. Charakterystycznym jest patrząc z punktu widzenia USA że właśnie z tego powodu Standard&Poor obniżył rating tego kraju z AAA do AA+ w sierpniu 2011 co nie znalazło odbicia w rentowności obligacji. W efekcie okazało się że rentowność 10-letnich obligacji spadła o 68 pkt bazowych do końca roku: „Investors ignored the downgrade as the yield on 10-year Treasuries ended 2011 at 1.88 percent, 68 basis points lower than on the day of the downgrade.” Ponadto gdy działanie obniżające oprocentowanie okazało się niewystarczające włączyły się w masowe kupowanie obligacji hipotecznych i państwowych, a nawet samych akcji i udziałów w funduszach nazywając tą operację Quantitive Easing (QE).
Przyczyna braku procesów inflacyjnych przy tak znaczącym wzroście bazy monetarnej jest spowodowana olbrzymią nadwyżką niewykorzystanych mocy produkcyjnych na świecie, sprawiającą że wzrosty cen przedsiębiorstw wiązałyby się z ich wyparciem z rynku. Obecnie istnieje tania konkurencja produktowa z nowo uprzemysłowionych krajów i np. w Chinach produkcja stali jest już na niebotycznym poziomie 750 mln ton rocznie, a możliwe moce produkcyjne w tym kraju wynoszą aż 1 mld ton. Niestety ale nasze społeczeństwo ogłupione propagandą medialną, napuszczającą jednych na drugich przy kompletnym ignorowaniu merytorycznych treści czy to politycznych czy też finansowych, nie zauważa nadchodzących przemian w sytuacji kiedy samo staje się historycznie osłabione i niezdolne do reakcji.