Opinie

www.sxc.hu
www.sxc.hu

Zamiast polityki demograficznej wezwanie "pośpieszcie się i umrzyjcie"

Cezary Mech

Cezary Mech

Dr Cezary Mech, prezes Agencji Ratingu Społecznego, absolwent IESE, były zastępca szefa Kancelarii Sejmu, prezes UNFE, podsekretarz stanu w Ministerstwie Finansów

  • Opublikowano: 28 stycznia 2013, 12:30

  • Powiększ tekst

Odpowiedzialność za kryzys demograficzny ponoszą w Polsce rządzący którzy nie podjęli żadnych kroków w ciągu ostatnich 20 lat, a obecnie postulują jedynie półśrodki. Społeczeństwa które nie traktują niskiej dzietności poważnie robią to na własne ryzyko i osobiście odczują jej skutki.

Głównym ogniwem zwycięskiego w 2005 r. programu gospodarczego PiS  „Finanse publiczne – Rozwój przez zatrudnienie”, którego byłem autorem, był program polityki prorodzinnej „Tak dla Rodziny”. Jego celami była: „Neutralizacja negatywnych trendów demograficznych grożących destabilizacją finansów państwa. Uniknięcie scenariusza kryzysowego którego doświadczają kraje Europy Zachodniej. Zniesienie dyskryminacji finansowej osób wychowujących dzieci.” Bez powrotu do jego fundamentu finansowego i wzmocnienia go, jakim był postulat ryczałtowego zwrotu podatków w wysokości 400 zł miesięcznie na dziecko w czterodzietnej rodzinie, każde podejście do uzdrowienia struktury demograficznej będzie działaniem pozornym.

Ostrzeżeniem dla wszystkich powinien być przykład Japonii która za późno zorientowała się co do istoty finansowego zagrożenia małodzietności rodzin. I mimo że w 1994 r. wprowadziła Angel Plan, w r. 1995 Child Care i Family Care Leave Act, a w r. 1999 Nowy Angel Plan to zabezpieczenie materialne społeczeństwa w postaci $19 bln inwestycji prywatnych spowodowało że przez długi okres czasu efekt spadku urodzeń nie był tak silnie odczuwalny, a nieskuteczność polityk lekceważona. Obecna skandaliczna wypowiedz byłego premiera, a obecnie ministra finansów Taro Aso który powiedział że „Starsi ludzie powinni mieć prawo, żeby "pospieszyć się i umrzeć", zamiast narażać rząd na koszty ponoszenia opieki medycznej” ukazuje bezradność finansów publicznych w obliczu starzenia się nawet bogatego społeczeństwa. Jest również przestrogą przed odkładaniem polityki prorodzinnej na ostatni moment.

Krajem który pierwszy doświadczył zapaści demograficznej i jednocześni efektywnie zastosował politykę prorodzinną wspierającą „tradycyjną rodzinę” była Francja, kompleksowo podczas rządów de Gaulle’a, a początkowo tuż przed II Wojną Światową uchwalając w 1939 r. „Code de la Famille”. Redystrybucja dochodów na rzecz rodzin z dziećmi spowodowała odrodzenie kraju którego elity oskarżały kryzys demograficzny za kolejne niepowodzenia Francji na polu gospodarczo-społecznym i militarnym. Gdyż o ile jeszcze podczas konfliktu 1871 r. populacja Francji była równa Niemieckiej, to już podczas I Wojny Światowej Niemcy byli o 50% liczniejsi.

O ile w literaturze często porusza się bardzo agresywną politykę natalistyczną Niemiec okresu wojny która nie zważając na problemy etyczne promowała urodzenia w Niemczech, jednocześnie zwalczała rozwój demograficzny podbitych narodów propagując aborcję i ograniczając opiekę lekarską nad dziećmi, o tyle mało kto wspomina politykę pronatalistyczną Włoch. Przy czym o ile polityka prorodzinna uległa odrodzeniu w Niemczech zaraz po ich zjednoczeniu, to we Włoszech brak koniecznych działań był wyjaśniany negatywnymi skojarzeniami z polityką faszystowską. Otóż Benito Mussolini, przy wachlarzu wielu działań prorodzinnych, już w 1926 roku opodatkował bezdzietnych mężczyzn skutecznie skłaniając ich do przemyślenia swojej roli w społeczeństwie. Dopiero wraz ze spadkiem poziomu dzietności do poziomu 1,42 w 2011 r. (a więc i tak wyższego niż w Polsce) zaczęli być słyszanymi demografowie w tym Massimo Livi-Bacci który już wcześniej ostrzegał że „obecny poziom dzietności oznacza zmniejszenie o połowę ludności Włoch co czterdzieści lat. Trzydzieści lat od teraz, kobiety powyżej osiemdziesiątki będą liczniejsze niż dziewczęta przed okresem dojrzewania, a te powyżej siedemdziesiątki przekroczą liczebnie te poniżej trzydziestki.” Niestety ale bez kryzysu, politycy mają tendencję do spychania problemu demograficznego na bok, zwłaszcza że w krajach które mają/miały niską pozycję polityczną mogły być skłaniane do przyjmowania błędnych poglądów na temat ludności. Takich jak strach przed globalnym przeludnieniem, dążeniem do ochrony środowiska i redukcji gazów cieplarnianych, paradygmatem o niemożności interweniowania w sferze uznawanej jako intymną, oraz uznawania że problem się sam uzdrowi gdyż po okresie niskiej płodności zapanuje okres zwiększonej dzietności.

Steven Kramer w artykule w Foreign Affairs „Baby Gap: How to Boost Birthrates and Avoid Demographic Decline” podkreślając że za część spadku odpowiadają wprost polityki ograniczenia dzietności, podając jako przykład pofrankistoską Hiszpanię jednocześnie podkreśla, że bez zmiany polityki państwa nie nastąpi odbicie w poziomie dzietności. Gdyż demografia sama się nie ureguluje, a skuteczna polityka pronatalistyczna wymaga od rządów długoterminowych inwestycji w celu zachęcenia do posiadania dzieci przez rodziny. Konieczne są znaczące finansowe nakłady nawet w okresie oszczędności spowodowanych kryzysem i to bez oczekiwania na krótkoterminowy sukces. W celu okazania się skutecznymi powyższe działania powinny się cieszyć narodowym konsensusem, spójne i przewidywalne dla rodziców dzieci. Obecnie rządom wprowadzić skuteczną politykę prorodzinną będzie trudniej niż dawniej, gdyż o ile dawniej można było ją powiązać z funkcjonowaniem państwa opiekuńczego i okresem trwałego wzrostu gospodarczego, to obecnie sytuacja jest odmienna. Państwo dobrobytu na Zachodzie jest zagrożone, króluje myśl neoliberalna, proces globalizacji i narastanie nierówności w dochodach, a młodzi ludzie mają coraz większe problemy ze znalezieniem stałych, dobrze płatnych miejsc pracy. Mogą one opóźnić założenie rodziny lub nigdy nie zdecydować się na posiadanie dzieci.

Polityka państwa w Polsce może zmniejszyć lukę między liczbą dzieci które rodziny pragną mieć, a ilością rzeczywiście posiadanych. I to rząd powinien dokonać dystrybucji dochodów z rodzin bezdzietnych i małodzietnych w kierunku rodzin wielodzietnych. A to w celu wyeliminowania przeszkód uniemożliwiających zwykłym ludziom realizację ich pragnienia zawarcia związku małżeńskiego, posiadania dzieci. Te proste i jasne konkluzje noblistów Alva i Gunnar Myrdal powinny zostać przez krajowych polityków przyswojone abyśmy wszyscy z bólem nie obudzili się w „niezbadanej erze wyludnienia”.

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych