Opinie

Tomasz Chmal, fot. telewizjarepublika.pl
Tomasz Chmal, fot. telewizjarepublika.pl

Chmal: W sprawie gazociągu Nord Stream 2 Berlin walczy o swoje interesy lekceważąc wspólną politykę europejską

wPolityce.pl

wPolityce.pl

UCZCIWY PUNKT WIDZENIA. Zawsze po stronie prawdy, zawsze po stronie Polski

  • Opublikowano: 19 grudnia 2015, 10:34

    Aktualizacja: 19 grudnia 2015, 10:39

  • 7
  • Powiększ tekst

Projekt polskiego LNG jest w większym stopniu projektem europejskim, niż budowa Gazociągu Północnego – ocenia Tomasz Chmal, ekspert ds. energetycznych.

wPolityce.pl: Sąd w Hamburgu odrzucił skargę polskich portów dotyczącą budowy Gazociągu Północnego. Chodzi o budowę gazociągu, który obecnie blokuje możliwość rozwoju polskich portów. Polska strona domagała się zmian tak, by do portów mogły wpływać większe statki. Jak oceniać decyzję sądu niemieckiego?

Tomasz Chmal, ekspert ds. energetycznych: Ta decyzja tworzy oczywiście niedobrą sytuację dla polskich portów. Wydaje się, że obecnie należy się skupić na rozmowach politycznych w tej sprawie, zarówno na poziomie bilateralnym, jak i europejskim. Trzeba rozmawiać o Gazociągu Północnym i sytuacji polskich portów. Droga sądowa to jedna z dostępnych metod działania. Rozmów politycznych nikt nie blokuje. Szczególnie, że na poziomie Brukseli cały czas dyskusja nad tym projektem trwa.

Pamiętamy deklaracje na temat przesunięcia Gazociągu Północnego, jakie złożyć miała Angela Merkel Donaldowi Tuskowi. Sąd uznał, że deklaracje polityczne nie są wiążące. Czy Polska nie popełniła tej sprawie błędów?

Sąd bierze pod uwagę przede wszystkim okoliczności prawne, a nie polityczne. To jest inna sfera dyskusji. To oznacza, że sprawa, o której mówimy, nie jest jeszcze zamknięta.

Widać jednak niestety, że Niemcy sobie lekceważą wspólną politykę europejską. To, że Rosjanom zależy na Gazociągu, jest oczywiste. Natomiast Niemcy grają jednak w tę grę. Chcą być hubem gazowym, centrum dystrybucji gazu dla całej Europy. Oni chcą mieć ogromne ilości gazu i prowadzić swoją grę w tym zakresie. Sprawa Gazociągu Północnego to jest ich własna polityka i walka o ich interesy. Nie wydaje się jednak, by było to zgodne z interesami innych państw członkowskich. Na pewno nie ma to nic wspólnego z unijną solidarnością. Kraje Bałtyckie i Grupa Wyszehradzka protestowały od dawna przeciwko tej budowie.

Co zatem Polska powinna obecnie robić?

To, co robimy. Trzeba protestować i pokazywać ryzyko związane z tym projektem. Trzeba pokazywać, że jest grupa państw oceniających podobnie ten projekt. Sądzę, że warto szukać wsparcia wśród tych krajów UE, które mają inną niż Niemcy wizję Unii, jak Wielka Brytania.

Trzeba sięgać po wszystkie możliwe sposoby pokazywania zagrożenia, płynącego z tego gazociągu.

Wspomniał Pan o braku solidarności, jaką widać w Niemczech. Co to oznacza w perspektywie zapowiedzianej już budowy drugiej nitki Gazociągu Północnego? Klamka zapadła czy jest szansa na zmianę decyzji?

Sądzę, że jeszcze klamka nie zapadła, jednak widać bardzo silną determinację strony rosyjskiej w tej sprawie. Widać również przyjazny stosunek po stronie niemieckiej. Przy słabości pozostałej części Europy można sądzić, że ta sprawa skończy się podobnie, jak z pierwszą nitką.

Sądzę, że na skutek silnego parcia do realizacji tego projektu, wykluczania projektów alternatywnych, jak Nabucco, czy South Stream, cała energia dyplomatyczna, prawna i polityczna będzie się skupiała na tej budowie. Już wkrótce usłyszymy zapewne, że ten projekt jest bardzo ważny, potrzebny i w interesie wszystkich. Będziemy widzieć próbę wmontowania tego projektu w architekturę bezpieczeństwa UE. Obawiam się zatem, że ten projekt również powstanie.

W Polsce finalizowana jest budowa gazoportu w Świnoujściu. Czy ten projekt jest dla Niemców konkurencją? Czy będzie zatem zwalczany?

To jest w pewnym zakresie konkurencja. Polska chce mieć gaz z innego kierunku niż Niemcy. Na tym polega cały pomysł na budowę terminala LNG, by nie konkurować już gazem rosyjskim w Europie.

Niemcy mają inną strategię. Oni chcą pozyskiwać ogromne ilości gazu właśnie z Rosji, który będzie dystrybuowany następnie do innych krajów UE. To jest więc pewna konkurencja. My próbujemy pokazywać, że jest alternatywa wobec dostaw z Rosji, w postaci innego gazu w tej części Europy. Polska chce przekonywać do tego inne kraje. Dzięki naszej budowie gaz w Europie może być tańszy i zdywersyfikowany. To również kwestia bezpieczeństwa, ponieważ Gazociąg Północny może choćby ulec awarii. Budowa alternatywy dla rosyjskiego gazu jest więc korzystna dla całej Europy.

Z drugiej strony to sprawia, że Niemcom może się nie podobać budowa naszego terminala.

Tak, rzeczywiście Niemcom polskie LNG może się nie podobać. Jednak to jest ich problem. Sądzę, że im się nie będzie podobało, co nie zmienia faktu, że budowa takiego terminala jest bardziej racjonalna niż pogłębiania uzależnienia od jednego dostawcy. Projekt LNG jest w większym stopniu projektem europejskim, niż budowa Gazociągu Północnego. To typowo dwustronna inicjatywa.

Źródło: wPolityce.pl

Więcej o sprawie Nord Stream 2 i unii energetycznej czytaj tutaj:

Niemiecki sąd odrzucił skargę polskich portów ws. ułożenia rurociągu Nord Stream na Bałtyku

Unia nie ma rozwiązania w sprawie Nord Stream 2, ale zgadza się, że nie pomoże on unii energetycznej

ZAMIAST SŁÓW: Gaz LNG z Kataru już w Świnoujściu

Powiązane tematy

Komentarze