Banki bardziej restrykcyjne niż obligatariusze
Przykład spółki Action, wobec której banki wstrzymały kredytowanie na wieść o podatkowych kłopotach, dostarcza argumentów przemawiających za dywersyfikacją źródeł finansowania. Pokazuje, że emisja obligacji może dawać korzyści, nawet mimo wyższych kosztów odsetkowych, a bardziej elastyczne podejście obligatariuszy może stanowić szansę na wyjście z trudnej sytuacji.
Action, zajmujący się dystrybucją sprzętu IT, RTV i AGD, znalazł się w kłopotach po decyzjach urzędów skarbowych, uznających że spółka w poprzednich latach zawyżyła wartość podlegającego zwrotowi podatku o ponad 58 mln zł. Mimo, że decyzje te nie były ostateczne i nie podlegały wykonaniu w określonym terminie, a spółka złożyła od nich odwołanie, banki kredytujące jej działalność zareagowały niemal natychmiast. HSBC Bank Polska poinformował o odmowie dalszego udostępniania środków w ramach linii kredytowej w rachunku bieżącym, choć umowy kredytowej nie wypowiedział. Już po złożeniu przez Action wniosku o otwarcie postępowania sanacyjnego, Pekao podjął decyzję o obniżeniu kwoty limitu przyznanych już gwarancji i akredytyw oraz odmówił wystawiania nowych. Także i w tym przypadku bank nie wypowiedział umów. O odmowie udzielenia gwarancji dla jednego z kontrahentów spółki zdecydował też oddział Societe Generale.
Przedstawiciele Action mają zastrzeżenia co do podstaw prawnych decyzji podjętych przez banki, jednak abstrahując od tych kwestii, jest oczywiste, że reakcje kredytodawców stawiają spółkę w bardzo niekorzystnym położeniu, utrudniając prowadzenie działalności i wychodzenie z kłopotów. Nie wchodząc w zagadnienia prawne, można zrozumieć postępowanie banków, które dysponując środkami powierzonymi przez deponentów, starają się chronić je przed narażeniem na uszczerbek, a same chcą uniknąć ewentualnych strat. Z reguły zresztą postępują one według przyjętych przez siebie zasad i procedur, które jak widać, mogą być różnorodne i mieć szeroki zakres, a także być uruchamiane na wczesnym etapie, czyli nawet przed zaistnieniem okoliczności uzasadniających na przykład rozwiązanie umowy z klientem, czy postawienie kredytu w stan natychmiastowej wymagalności (w tym przypadku chodziło akurat o zapobieżenie zwiększeniu zobowiązań spółki wobec banków).
Action korzystał z finansowania bankowego o łącznej wysokości około 175 mln zł oraz 100 mln zł pozyskanych w wyniku emisji obligacji. Posiadacze obligacji, w większości inwestorzy instytucjonalni (fundusze inwestycyjne), z których część także angażowała w pożyczkę kapitał powierzony im przez klientów, związani są postanowieniami zawartymi w warunkach emisji. Te zaś określają w sposób ścisły i precyzyjny przypadki, w których mogą zażądać przedterminowego wykupu obligacji lub zwołania zgromadzenia obligatariuszy, celem podjęcia uchwały prowadzącej do ochrony swoich praw.
Ponieważ do naruszenia warunków emisji, uzasadniających wspomniane żądania nie doszło, spółka środkami pozyskanymi z emisji mogła dysponować bez przeszkód, realizując swoją działalność. Z punktu widzenia emitenta to niewątpliwie korzyść, wynikająca z tej formy pozyskania kapitału i dywersyfikacji źródeł finansowania. Gdyby nie posiadała pieniędzy z emisji obligacji, znalazłaby się w znacznie gorszym położeniu. Nie oznacza to jednak, że posiadacze obligacji są w jednoznacznie gorszej sytuacji w porównaniu z bankami. Wręcz przeciwnie. Można przypuszczać, że w obronie własnych praw i interesów, dysponują znacznie bardziej elastycznymi możliwościami i narzędziami, których zastosowanie może być korzystne także dla emitenta. Obligatariusze, chcąc ratować swój kapitał, mogą być skłonni do działań umożliwiających emitentowi wyjście z kłopotów, podejmowanych w porozumieniu z nim. W tym zakresie banki, związane zbyt rygorystycznymi procedurami, mają ograniczone możliwości, co nie jest korzystne dla ich klientów, a czasem i dla nich samych.