Opinie

Fot. Łukasz Kamiński/http://www.prezydent.pl
Fot. Łukasz Kamiński/http://www.prezydent.pl

Nie ma o czym gadać, ale gada

Rafał Zaza

Dziennikarz i publicysta ekonomiczny

  • Opublikowano: 5 kwietnia 2013, 09:41

  • Powiększ tekst

Bronisława Komorowskiego, prezydenta RP, zdaje się trawić problem: jak zgrabnie przeforsować kwestię przyjęcia euro w Polsce, aby wyglądało na to, że prezydent jest „prezydentem wszystkich Polaków” a  zarazem głosem ludu i rozsądku w tej sprawie.

Jeśli w zgodnym chórze za rychłym przyjęciem wspólnej waluty gardłują rząd, PO, finansiści z nadania SLD (np. prezes BFG) oraz wybudzone na tę okoliczność pseudoautorytety, a przeciwna jest opozycja, wybitni eksperci i ekonomiści, także międzynarodowi, w tym odradza nam ten krok np. noblista P. Krugman, a przede wszystkim przeciwna jest większość społeczeństwa, to już drodzy towarzysze powiadam wam: coś z tym trzeba zrobić. Głos Bronisława Komorowskiego, na tle J.K. Bieleckich, Lewandowskich, Pruskich, Rosatich i innych mędrców, otwarcie postulujących, żeby euro wprowadzić jak najszybciej, ma jawić się jako głos rozsądku. Jako głos ekonomicznej rozwagi. Ma on wzywać euroentuzjastów do przemyśleń, do debaty a może nawet  konsultacji społecznych, kto wie? Wszak wiadomo, to Bronisław Komorowski jest cieszącym się zaufaniem społeczeństwa prezydentem wszystkich Polaków, ale nie wypisuje nachalnie tego hasła na sztandarach jak Aleksander Kwaśniewski, tylko po prostu czyni. Czy kryteria inflacji, fiskalne i te dotyczące wysokości stopy procentowej wystarczą, by zagwarantować trwałą konkurencyjność gospodarce – zastanawia się pan Prezydent samodzielnie, zastanawia się też głosem swoich kancelaryjnych doradców.

- Niektóre kraje spełniały kryteria nominalne, a jednak wpadły w kłopoty natury fiskalnej czy zadłużeniowej

– martwi się pan Prezydent.

Z jednej strony powątpiewa w możliwość szybkiego spełnienia przez Polskę kryteriów z Maastricht, z drugiej zaś skrzykuje Radę Gabinetową w sprawie euro dla Polski z całą oprawą medialną i z udziałem prominentnych polityków i ekonomistów.

- Póki Polska nie spełni kryteriów koniecznych do tego, aby w ogóle starać się o członkostwo w strefie euro - nie ma o czym gadać

– mówił  „Prezydent wszystkich Polaków” w TVP1.

Nie ma o czym gadać, ale Komorowski gada i gada. Co rusz gada. W kancelarii Prezydenta powstał nawet specjalny zespół ekspercki analizujący polityczne i ekonomiczne problemy i skutki związane z przyjmowaniem wspólnej waluty, gdzie z pewnością za to gadanie także dobrze płacą. W mediach pan Prezydent wzywa do tego, by zastanowić, jakie reformy związane z finansami publicznymi czy z rynkiem pracy będziemy musieli przeprowadzić przed ewentualnym wejściem do strefy euro. Czy wzywa do tych reform obecny rząd? Opozycję? Siebie samego? Nie wiadomo, czy i kogo wzywa. Chociaż zdaniem B. Komorowskiego nie ma też co gadać o dacie przyjęcia euro, to „do 2015 Polska powinna podjąć świadomie decyzję, że koncentruje się na uzyskaniu realnej zdolności do starania się o członkostwo w strefie euro” (TVP1.). „Polska”, czyli jak wynika z kontekstu licznych i zaangażowanych wypowiedzi B. Komorowskiego oraz jego kancelarii to politycy ją winni podjąć . I co już niedopowiedziane, ale wisi jak jakiś zgniłek w powietrzu – najlepiej politycy związani z PO i sprzymierzonymi z nią partiami.

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych