OFE - dobre czy złe?
OFE są bardzo istotnym elementem reformy emerytalnej, który ma służyć osłabieniu negatywnych skutków dramatycznie przyspieszającego w Polsce procesu starzenia się społeczeństwa, a w dalszej perspektywie wymierania Polaków.
Po ubiegłotygodniowej konferencji na Giełdzie poświęconej wpływowi OFE na gospodarkę i na giełdę warszawską miałem wrażenie, że OFE chyba naprawdę czerpią satysfakcję z tego, że stały się dyżurnym „chłopcem do bicia” polityków i mediów. W dniu, w którym odbywała się konferencja Parkiet opublikował dramatyczny list otwarty sprzeciwiający się zakusom polityków na likwidację OFE, przekazywanie ZUS środków członków OFE 10 lat przed osiągnięciem przez nich wieku emerytalnego czy próbom dalszego ograniczania składki.
Niewiele wcześniej w Sejmie odbyła się konferencja, bynajmniej nie organizowana przez partie rządzące, w trakcie której reformę emerytalną, w wyniku której powstały OFE poddano daleko idącej krytyce. Również obecny na części konferencji na Giełdzie jedyny przedstawiciel rządu, krytycznie wypowiadał się o roli OFE i konstrukcji obowiązującego obecnie systemu emerytalnego.
Tymczasem w trakcie konferencji okazało się, że głównymi problemami OFE i GPW w związku z OFE jest brak „odpowiednich regulacji” pozwalających OFE inwestować (oczywiście tylko „tytułem zabezpieczenia”) w instrumenty pochodne, pożyczać posiadane przez siebie papiery wartościowe innym podmiotom („w celu zwiększenia płynności rynku”) oraz obowiązująca minimalna wymagana stopa zwrotu oparta na tzw. benchmarku wewnętrznym, czyli średniej ważonej stopie zwrotu OFE.
Żaden z panelistów nie odniósł się w swoim wystąpieniu do braku regulacji dotyczącej wypłaty dożywotnich emerytur kapitałowych, mimo, że jest to kwestia kluczowa dla dalszego istnienia OFE – jeżeli zostanie wybrany wariant wypłaty tych emerytur przez ZUS (a im później pojawi się jakikolwiek projekt tego dotyczący, tym większe jest prawdopodobieństwo wyboru takiej opcji) – zwłaszcza gdyby miał on przyjąć konstrukcję repartycyjną, a nie kapitałową…
Paneliści nie zastanawiali się nad poziomem opłat pobieranych przez OFE, praktycznym brakiem konkurencji między PTE w tym zakresie, a zwłaszcza nad tym, czy istnieje przestrzeń do ich obniżki w obecnej sytuacji rynkowej. W efekcie, przysłuchując się kolejnym panelistom, miałem głębokie poczucie ich troski o interes grupowy zarządzających, Giełdy i emitentów papierów wartościowych nabywanych przez OFE, a nie analizy, co w tych działaniach jest korzystne dla osób powierzających OFE swoje pieniądze.
Twarde trzymanie się przez zarządzających OFE oraz przez GPW dotychczas zgłaszanym postulatom pozwalającym w praktyce zwiększyć ryzyko ponoszone na rachunek członków OFE, w sytuacji, gdy w debacie publicznej kwestionowana jest rola OFE w systemie i to czy rzeczywiście działają one w interesie swoich klientów, dość dobrze chyba oddaje nastawienie osób, które powinny dbać przede wszystkim właśnie o interes członków OFE, tak by jednocześnie minimalizować ryzyko i konserwatywnie inwestując pomnażać środki swoich klientów z przeznaczeniem ich na wypłatę świadczeń przez instytucję, której ta wypłata zostanie powierzona. W efekcie konferencja bardzo dobitnie pokazywała „rozminięcie się” nastrojów zarządzających OFE i osób działających na rynku kapitałowym w Polsce z postrzeganiem ich przez otoczenie zewnętrzne.
Szkoda, bo OFE są bardzo istotnym elementem reformy emerytalnej, który ma służyć osłabieniu negatywnych skutków dramatycznie przyspieszającego w Polsce procesu starzenia się społeczeństwa, a w dalszej perspektywie wymierania Polaków. W tak zmieniającej się sytuacji demograficznej nie będzie możliwości sfinansowania świadczeń, nawet tych, które wynikają z rozwiązań wdrożonych w latach 1997-1999, z bieżących składek i podatków – płaconych przez coraz mniejszą liczbę pracujących.