PKO BP daje sygnał do ataku na nasze kieszenie
PKO Bank Polski to lider naszego rynku bankowego. Jest największy, a po kupnie Nordei będzie jeszcze bardziej największy i dzięki temu może wyznaczać standardy rynkowe. Jeśli PKO podnosi opłaty, to z dużym prawdopodobieństwem wkrótce zrobią to także inne banki. A tak się właśnie składa, ze PKO BP podnosi opłaty.
Przez cały dzień na naszą redakcyjną pocztę mailową przychodzą wiadomości zatytułowane „*Nowy alert” sygnowane jako korespondencja z PKO BP. Po bliższym przyjrzeniu okazuje się, że nadawcą jest „User Ukrzovnish <[email protected]>; w imieniu; iPKO - PKO Bank Polski [email protected]”, a w mailu jest link na jakąś czeską stronę. Przed czym chce nas ostrzec tajemniczy Ukrzovnish w imieniu PKO BP na tej czeskiej stronie nie wiemy. Jakoś nie wzbudził naszego zaufania i z obawy przed wyczyszczeniem konta w PKO BP, którego nie mamy, nie zaglądamy na natrętnie podsuwany adres.
Może chce nas ostrzec przed podwyżką opłat w PKO BP? Bank zapowiedział wzrost opłat m.in. za „Superkonto”, karty, konto oszczędnościowe. To ostatnie przy mniejszych kwotach może się okazać już nie kontem oszczędnościowym, a kontem pożerającym nasze oszczędności. Czyżby bank postanowił, że część kosztów zakupu skandynawskiego banku poniosą klienci? A może po prostu za prestiż przynależności do jeszcze większego banku należy więcej płacić. Nie wykluczone, że takie były motywy wprowadzenia nowych opłat. Niestety można znaleźć jeszcze kilka innych, które dotyczą już nie tylko tej jednej instytucji ale całego rynku.
Po pierwsze parlament chce bez żadnych okresów przejściowych obniżyć opłaty interchange, które ponoszą sklepy umożliwiające płatność kartą płatniczą. Cześć tej opłaty trafiała do banków więc jej obniżka zmniejszy wpływy banków. Po drugie banki zaczynają mieć problemy z klientami spłacającymi kredyty. Po trzecie niższe stopy procentowe, konsekwentnie obniżane przez RPP, to niższe przychody odsetkowe z udzielonych kredytów Po czwarte posłowie chcą podwyższyć składkę banków do Bankowego Funduszu Gwarancyjnego.
Szczególnie drugi i trzeci punkt mogą być kosztowne dla banków. W PKO BP w 2012 roku odsetek kredytów zagrożonych wzrósł z 8 do 9 proc. Podobna dynamika ma miejsce w drugim co do wielkości banku Pekao SA, a jeszcze szybciej portfel psuje się w Millennium i BGŻ. Jak podaje KNF w sumie nastąpił wzrost kredytów zagrożonych o 6 mld zł to jest o 9 proc. Na dodatek bardzo szybko psuje się portfel kredytów hipotecznych, gdzie liczba kredytobiorców zalegających ponad 30 dni ze spłatą wzrosła o 17 proc. Dla banków oznacza to mniejsze przychody z oprocentowania i konieczność uwięzienia większych kwot w rezerwach.
Skoro więc będą malały przychody z odsetek trzeba zwiększyć przychody z opłat i prowizji. PKO BP jako lider rynku dał sygnał do startu. Teraz inne banki będą mogły tłumaczyć niekorzystne dla klientów zmiany rynkowymi trendami. Zresztą tu złotówka, tam złotówka – kto by na to zwracał uwagę.
Z podobnego założenia wyszedł pod koniec września 2011 roku Bank of America, który wprowadził opłatę za kartę debetową. Coś co było według bankowców nic nie znaczącym drobiazgiem w ofercie, stało się iskrą, która spowodowała masowy odpływ klientów z banków do amerykańskich unii kredytowych. W efekcie ponad 650 tysięcy klientów banków przeniosło swoje konta do unii kredytowych, a amerykańskie banki zostały pozbawione ponad 4,5 mld dolarów oszczędności, które ich klienci ulokowali w kasach.
Można się zastanawiać, czy niedawno przygotowana przez KNF prezentacja dla mediów, w której wypunktowywano wszelkie słabsze strony SKOK-ów (polskiego odpowiednika unii), nie było prewencyjnym działaniem. Czy KNF znając już wyniki banków i przewidując, że zapowiadają one wzrost opłat w bankach, nie postanowił przeciwdziałać powtórzeniu podobnej sytuacji jak w USA w Polsce. Przecież akcja bankowego nieposłuszeństwa i opuszczania m.in. PKO BP na rzecz SKOK-ów pociągnęłaby wyniki banków jeszcze bardziej w dół.