Opinie

Korporacje radzą sobie z protekcjonizmem

Adam Gwiazda

Adam Gwiazda

Ekonomista i politolog, pracownik naukowy Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy. Autor publikował w polskiej prasie oraz w polskich i zagranicznych periodykach naukowych.

  • Opublikowano: 28 czerwca 2018, 18:02

    Aktualizacja: 28 czerwca 2018, 20:02

  • 0
  • Powiększ tekst

Nasilający się protekcjonizm i załamanie się dotychczasowego modelu handlu międzynarodowego oraz przejęcie władzy w niektórych krajach przez populistów i umocnienie się rządów autorytarnych w takich krajach jak Chiny czy Turcja nie odbiło się dotychczas negatywnie na działalności największych korporacji wielonarodowych i ponadnarodowych.

Począwszy od 2015 roku ograniczyły one co prawda swoje bezpośrednie inwestycje w wielu krajach świata, ale nie przeszkodziło to trzech tysiącom największych na świecie firmom w zwiększeniu od tego czasu swoich zysków aż o 44 proc. W tym samym czasie wzrosły także ceny akcji tych największych korporacji. Wprowadzanie podwyższonych stawek celnych przez administrację prezydenta Donalda Trumpa i rząd w Pekinie nie zniechęca też- jak do tej pory - największych firm od przenoszenia części swojej działalności produkcyjnej czy usługowej do  Chin i Stanów Zjednoczonych .Przykładem może być amerykański Starbucks, który co piętnaście godzin otwiera w Chinach swój nowy sklep.

Okazuje się, że największe na świecie firmy, posiadające swoje filie i oddziały w wielu krajach świata, potrafią stosunkowo szybko dostosować się do zmieniających się warunków dla prowadzenia działalności gospodarczej. Wprawdzie bezpośrednie inwestycje firm wielonarodowych i ponadnarodowych (FWiP) zmalały w gospodarce globalnej w ub. roku o 23 proc., ale zjawisko to nie wystąpiło we wszystkich regionach świata. Przykładowo inwestycje te  były na tym samym poziomie w 2017 roku co w poprzednich latach w Azji i Ameryce Łacińskiej, gdzie w większości krajów obu tych regionów rośnie popyt na wytwarzane przez FWiP towary i usługi i jednocześnie utrzymują się tam korzystne warunki (niskie podatki, tania siła robocza i liczne ulgi przyznawane zagranicznym inwestorom przez tamtejsze rządy) dla działalności gospodarczej.

W ostatnim czasie kraje zachodnie wprowadziły jednak szereg regulacji uniemożliwiających unikania płacenia podatków przez FWiP i innych zagranicznych inwestorów. Skłoniło to zarządy tych firm pozbywania się swoich zakładów w tych krajach, czego przykładem może być sprzedaż hipermarketów amerykańskiego Walmarta brytyjskiej firmie handlowej J.Sainsbury i poszukiwania dla siebie nowych możliwości inwestowania. Ten sam Walmart złożył w maju br. ofertę kupna indyjskiej, dużej firmy e-commerce Flipkart za 16 mld dolarów. Transakcję tę musi jeszcze zatwierdzić rząd Indii, który jak każdy inny rząd zainteresowany przyciągnięciem do swojego kraju zagranicznych inwestorów, bierze pod uwagę przede wszystkim to, czy dana inwestycja przyczyni się do utworzenia większej liczby miejsc pracy, zwiększenia eksportu oraz oczywiście wpływów podatkowych do budżetu.

Nie wszystkie jednak bezpośrednie inwestycje zagraniczne gwarantują krajom je przyjmującym takie efekty, czego przykładem może być dynamiczna ekspansja w ostatnich latach amerykańskiego Netflixa. Firma ta ma obecnie znacznie więcej subskrybentów za granicą korzystających z jej usług ( filmów, muzyki, etc.) aniżeli w USA , ale nie tworzy w innych krajach ani nowych miejsc pracy ani też nie płaci podatków. Z kolei kraje zachodnie coraz częściej blokują przejęcia swoich firm przez inwestorów z Chin, którzy chcieliby utworzyć pewną liczbę miejsc pracy i pewnie też płacić podatki, czego najnowszym przykładem może być nie wydanie zgody przez kanadyjski rząd na kupno dużej firmy budowlanej Aecon przez chińską firmę. Tego rodzaju utrudnienia spotykają w krajach zachodnich nie tylko chińskich inwestorów. Najnowszym przykładem jest zablokowanie przez władze USA przejęcia amerykańskiej firmy Qualcomm przez konkurencyjną firmę z branży IT Broadcom, która ma swoją siedzibę macierzystą w Singapurze.

Polityka blokowania przejęć większościowych udziałów firm amerykańskich i zachodnioeuropejskich przez rządy tych państw doprowadziła do  zmniejszenia napływu bezpośrednich inwestycji zagranicznych (BIZ). Przykładowo napływ BIZ do USA zmalał w ub. rok aż o 39 proc. , a w pierwszym kwartale br. o dalsze 29 proc. (w bieżącym roku spadek dotyczy tylko inwestycji typu green-field, czyli budowanych od podstaw nowch zakładów, będących własnością firm zagranicznych). Jeżeli utrzyma się w najbliższych dotychczasowy trend, to zmniejszy się także udział FWiM w globalnych BIZ na całym świecie, nie tylko w USA.

Największe firmy wielonarodowe i ponadnarodowe, a także niektóre zagraniczne firmy średniej wielkości znalazły jednak sposób na dalszą ekspansję w erze odżywającego protekcjonizmu i wprowadzania przez rządy niektórych państw różnych regulacji ograniczających nabywanie większościowych pakietów akcji firm krajowych, szczególnie tych ,wytwarzających najnowsze technologie. Zamierzają „chwilowo” zadowolić się, tak jak to było w XIX wieku, przejmowaniem tylko mniejszościowych udziałów w firmach poszczególnych krajów. W ramach tej strategii mogą też przekazać zarządzanie swoimi zagranicznymi biznesami lokalnym , w pełni zresztą od nich zależnym firmom, które potrafią sobie lepiej radzić z ryzykiem wynikającym z częstych zmian polityki i przepisów regulujących działalność gospodarczą zagranicznych i nie tylko zagranicznych inwestorów.

Powiązane tematy

Komentarze