Bankowcy murem za Platformą
Zarówno Związek Banków Polskich, jak i byli prezesi NBP opowiedzieli się jednoznacznie po stronie Platformy. Pomimo, że zarzuty prokuratorskie, usłyszeli zarówno były przewodniczący Marek Ch. jak i Andrzej J. – środowisko bankierów stanęło murem jedynie za szefem KNF mianowanym przez Platformę Obywatelską.
Stowarzyszenie Stop Bankowemu Bezprawiu wielokrotnie złapało Związek Banków Polskich na świadczeniu publicznie nieprawdy. Posługujący się dezinformacją ZBP próbował wprowadzić w błąd opinię publiczną podając nieprawdziwą informację o liczbie wypowiedzianych umów, zaniżając ją o rząd wielkości. W rzeczywistości według oficjalnych danych KNF, które poznaliśmy dopiero w czerwcu br. było to blisko 30 tysięcy rodzin, którym banki wypowiadając umowę kredytu tzw. walutowego „zafundowały” niespłacalny do końca życia dług. Wykazaliśmy także, że ZBP popełnił rażące błędy w obliczeniach i dokonał manipulacji dotyczących m.in. kursów CHF w swojej kalkulacji kosztów kredytu tzw. walutowego. Nieprawdziwe informacje podawane przez ZBP do tej pory nie zostały przez tę instytucję sprostowane.
Prezesem Związku Banków Polskich od wielu lat jest Krzysztof Pietraszkiewicz, który zaczynał swoją karierę zawodową i biznesową jako dyrektor i przewodniczący Komitetu Społeczno-Politycznego w Radzie Ministrów w rządzie Wojciecha Jaruzelskiego. O realnych możliwościach ZBP stanowi jego potężne zaplecze finansowe pozwalające tej organizacji efektywnie wpływać na kształtowanie prawa i polityki gospodarczej w naszej ojczyźnie, w taki sposób, by uwzględniały one przede wszystkim interesy banków, często rozbieżne z interesami państwa i obywateli. ZBP swoje cele realizuje przede wszystkim poprzez kształtowanie prawa. Organizacja ta aktywnie uczestniczy w kształtowaniu prawa w Polsce m.in. poprzez udział w pracach Sejmu, opiniowaniu aktów prawnych i w pracach legislacyjnych. Jest tam gościem częstym i jak dotąd przed przedstawicielami ZBP otwierały się drzwi każdego urzędu. Za tą jakże skuteczną machiną lobbingową stoją konkretne firmy. W składzie członków Rady Związku Banków Polskich znajdziemy m.in. przedstawicieli zagranicznych banków, takich jak mBank, Deutsche Bank, Santander, Millennium czy Societe Generale, ale także będące w znacznej mierze w rękach Skarbu Państwa: PEKAO i PKO BP.
Serce bankowców po stronie Platformy
Nie znając ciężaru materiału dowodowego reprezentacja banków – Związek Banków Polskich – stanęła murem za Andrzejem J. oskarżanym o „przestępstwa niedopełnienia obowiązków w celu osiągnięcia korzyści majątkowej”. Głosowi Związku Banków Polskich wtórują związani z Platformą Obywatelską byli prezesi NBP: Hanna Gronkiewicz-Waltz, Leszek Balcerowicz i Marek Belka. Na podobną solidarność zawodową w imię obrony stabilności rynku finansowego nie mógł liczyć słusznie zatrzymany za przestępstwa o podobnym ciężarze gatunkowym Marek Ch. wysunięty na stanowisko przewodniczącego KNF przez obóz polityczny przeciwny Platformie. Trudno nie zauważyć tej asymetrii w działaniu sektora bankowego i wyraźnego wyboru politycznego, którego dokonało to środowisko kierowane przez byłego aparatczyka PZPR. Warto też zastanowić się, dlaczego także banki, na które wpływ ma przecież Skarb Państwa, ujmują się za oskarżanym przez prokuraturę przewodniczącym mianowanym przez Platformę i czy prezesi banków tych banków popierają linię polityczną Związku Banków Polskich?
ZBP swoimi działaniami atakuje już nie tylko swoich klientów, ale także rząd Polski, za korzystne dla kredytobiorców stanowisko przygotowane dla Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Należy zatem zadać pytanie: czy członkostwo w tej organizacji banków, na które wpływ ma Skarb Państwa jest w ogóle zasadne?
Największe grzechy KNF za rządów Platformy
Dlaczego zdaniem Stowarzyszenia obrona przewodniczącego Andrzeja J. przez środowisko bankowe, oprócz tego, że jest motywowana politycznie, jest także moralnie naganna? Zacznijmy od tego, iż afera SKOK Wołomin, to nie jedyny i nie najważniejszy naszym zdaniem powód, za który organa ścigania mogły zatrzymać byłego przewodniczącego. Za jego czasów bowiem miało miejsce m.in.: wykonywanie umów kredytów tzw. walutowych zawierających nieuczciwe zapisy, afera polisolokat, AmberGOLD i SK Bank. W tym ostatnim przypadku byłego przewodniczącego w dużej mierze obciąża także raport NIK, w którym stwierdza się, że inspekcja w banku została przeprowadzona zbyt późno. Zdaniem NIK przekazanie Ministrowi Finansów opinii opartej na fałszywych informacjach wynikających z badania jedynie 16,7% portfela kredytowego SK Banku „przyczyniło się do udzielenia przez niego na rzecz NBP gwarancji w kwocie 250 mln zł, jako zabezpieczenia kredytu refinansowego dla SBRzR w Wołominie, bez uwzględnienia wszystkich istotnych okoliczności i naraziło Skarb Państwa na wysokie ryzyko strat”. Sam raport NIK daje zatem duże możliwości Prokuraturze, by postawić byłemu przewodniczącemu zarzuty. Fakt, iż dla Prokuratury istotniejsza jest sprawa SKOK Wołomin może oznaczać, że dowody na przestępczą działalność Andrzeja J. w tej akurat sprawie muszą być naprawdę solidne i nie podlegające dyskusji. Przedstawione przykłady licznych afer mających miejsce za przewodniczenia KNF przez Andrzeja J. powinny zamknąć usta komentatorom twierdzącym, że za Platformy mieliśmy najlepszy możliwy Nadzór Finansowy, którego zazdrościł nam cały świat. Nie, nie mieliśmy. To było eldorado bankowego bezprawia.
Nagroda z mBanku
Koronnym dowodem patologii funkcjonowania KNF jest fakt nagrodzenia działalności byłego przewodniczącego Andrzeja J., po zakończeniu kadencji w urzędzie, wysokim stanowiskiem w nadzorowanej przez siebie instytucji – mBanku, kierowanej przez Cezarego Stypułkowskiego, byłego Tajnego Współpracownika SB o pseudonimie „Michał”. Stało się to m.in. po tym, jak były przewodniczący obliczając koszty ustawy „frankowej” wysłał do banków ankietę, w której pytał o możliwe straty, jakie poniosą te instytucje, jeżeli będą musiały doprowadzić umowy z klientami do zgodności z prawem. Zauważmy, że KNF posiadała narzędzia, by dokładnie policzyć zarówno ubytki w bilansach banków związane z ustawą, jak i korzyści dla polskiej gospodarki wynikające z ustawy – wyższe wpływy z podatków, zatrzymanie procesów społecznych rujnujących polskie rodziny i wyższy rating polskiego długu, dzięki czemu można było znacząco obniżyć koszty jego obsługi. Wśród beneficjentów zastosowanego przez KNF liberalnego podejścia do banków był także mBank, jeden z tych najbardziej obciążonych kredytami „walutowymi”. Samozwańczy obrońcy Andrzeja J. będą twierdzić, że takim fachowcom, jak Andrzej J. praca na stanowisku Dyrektora Departamentu Compliance w mBanku sama wpada w ręce, ale ten sam argument można zastosować wobec mecenasa rekomendowanego przez Marka Ch. w czasie rozmowy korupcyjnej. Także ten prawnik był polecany przez przewodniczącego KNF Leszkowi Czarneckiemu jako najwyższej klasy fachowiec.
Kiedy „Dobra Zmiana” w KNF i NBP?
Wyznaczenie przez Premiera nowego przewodniczącego KNF nie rozwiązuje problemów z Nadzorem Bankowym. Wśród patologii działania tego urzędu w pierwszej kolejności należy wymienić zasadę „drzwi obrotowych”. Widzimy to na przykładzie transferu Andrzeja J. do mBanku. Ale problem jest szerszy i trudniejszy do rozwiązania, bo korupcja za pomocą stanowisk może przyjmować różne formy, np. zatrudnienie znajomego prawnika polecanego przez Marka Ch. Leszkowi Czarneckiemu. Wobec tych bardziej zaawansowanych form korupcji wymiar sprawiedliwości jest bezradny. O ile nie trafi się „czarna owca bankowości”, taka jak Leszek Czarnecki, który dla ocalenia kontroli nad własnym biznesem gotów był utopić cały ten układ, to wykrycie korupcyjnego charakteru zatrudnienia urzędników osobiście lub znajomych urzędników jest przez prokuraturę praktycznie niemożliwe.
Dlatego Stowarzyszenie oczekuje zmian w funkcjonowaniu Nadzoru Finansowego, które pozwoliłyby uzyskać większą transparentność tego organu i kontrolę społeczną nad jej działaniem. Oczekujemy zmian pozwalających „patrzeć na ręce” ludziom podejmującym najważniejsze decyzje w państwie, skutkujące wielomiliardowymi zyskami lub stratami dla państwa. Obecnie mamy do czynienia z sytuacją, w której urzędnicy Nadzoru Finansowego nie muszą tłumaczyć się ze swoich decyzji i tego nie robią. Zadawane w trybie dostępu do informacji publicznej pytania Stowarzyszenia o to: kto podpisał się pod wyliczeniami dotyczącymi kosztów ustawy „frankowej”?, czy wyliczenia te były sprawdzane przez biegłego rewidenta?, a także, jakie były koszty ponoszone przez Państwo Polskie w związku z umowami FX SWAP podpisywanymi przez banki w Polsce z międzynarodowymi instytucjami spekulacyjnymi ubezpieczającymi kredyty „frankowe” – nie doczekały się odpowiedzi. UKNF nie posiada jasnych procedur dotyczących m.in. ustalania wymogów kapitałowych banków i może je zmienić każdorazowo arbitralną decyzją, nie podając podstaw merytorycznych. Nie dalej jak kilka dni temu Komisja Nadzoru Finansowego obniżyła z 1,71 pkt. proc. do 1,29 pkt. proc. dodatkowy wymóg kapitałowy dla grupy Getin Noble Banku związany z ryzykiem „walutowych kredytów hipotecznych”. Skąd taka pobłażliwość dla banku bronionego przez polityków Platformy i jakie obliczenia ryzyka za tym stoją? – nigdy się tego nie dowiemy. Decyzje nie poparte jakimikolwiek argumentami muszą rodzić wątpliwości, bo nie wiemy czym się kieruje KNF ustalając takie, a nie inne wymogi kapitałowe i czy wszystkie banki obowiązują te same reguły.
Nie należy zapominać, że koszty gry, jaką od kilku lat prowadzi Leszek Czarnecki z Nadzorem pokrywają polscy podatnicy. Gdyby „plan Zdzisława Sokala”, o którym mowa w nagraniu Leszka Czarneckiego z Markiem Ch. został zrealizowany wtedy, kiedy powinien, to znaczy w 2016 roku, to nie mielibyśmy afery GetBack. Upadające już 2016 roku z powodu skandalicznie złego zarządzania banki z grupy Leszka Czarneckiego zostałyby kupione „za złotówkę” przez bank państwowy jeszcze w momencie, kiedy nie były w aż tak fatalnej kondycji finansowej, a feralnych obligacji GetBack nie byłoby komu sprzedawać - w 2017 roku nie byłoby już Idea/Lions Bank ani Getin Noble Bank. Tymczasem nieuczciwi sprzedawcy tych banków oraz czerpiące korzyści z misselingu zarządy banków Leszka Czarneckiego mogą śmiać się swoim ofiarom w twarz i spokojnie planować kolejne bankowe „przedsięwzięcia”. Tak kończy się pobłażliwość dla bankierów pozbawionych sktupułów, którym obecna władza, tak jak i poprzednia, daje przyzwolenie na nieuczciwą działalność.
Marek Rzewuski, wiceprezes Stowarzyszenia Stop Bankowemu Bezprawiu