Tusk ujawnił plan reformy OFE, czyli tak was oskubię
Dziś premier Donald Tusk ujawnił szczegóły reformy OFE. Premier dużo mówił o bezpieczeństwie przyszłych emerytur, by ukryć prawdziwy cel zmian - katastrofy finansów publicznych państwa, do której doprowadziły jego rządy.
Nie miejmy złudzeń, że Tuskowi chodzi o dobro przyszłych emerytur. To jest bujda. Prawdziwym celem zmian w systemie emerytalnym jest zminimalizowanie ryzyka przekroczenia progu ostrożnościowego długu publicznego. W ciągu 6 lat jego rządów dług publiczny wzrósł - według danych Ministerstwa Finansów - o ponad 345 mld zł. Takich długów nawet nie narobił Polsce komunistyczny Edward Gierek, który zadłużył Polskę na około 80 mld zł.
Tymczasem według statystyki unijnej w przyszłym roku przekroczylibyśmy próg 60 proc. PKB, jeśli OFE istniałyby w obecnej wersji (w tym roku wg tej samej unijnej metodologii dług publiczny Polski w I kw. 2013 r. wyniósł 57,3 proc.).
Jeśli więc zacznie obowiązywać nowy system, czyli transfer z OFE do ZUS-u, to polski dług publiczny spadnie według Ministerstwa Finansów o ok. 8 proc. czyli gdzieś w okolicę 50 proc. PKB, chyba że minister kombinator finansów Jacek Rostowski znów się pomyli o jakieś 25 mld zł. Wówczas nawet obecna zmiana nam nie pomoże i trafimy na ścieżkę szybkiego wzrostu długu publicznego. Wtedy jedyne co pozostanie rządowi to, albo na potęgę emitowanie i sprzedaż obligacji przy wysokiej rentowności ponad 5 lub nawet ponad 6 proc., albo podwyżka podatków, bo nie przypuszczam, że rząd Tuska w roku wyborczym chciałby wprowadzić jakieś reformy prowzrostowe.
Tusk i Rostowski dokonując obecnej zmiany - tak naprawdę przeksięgowania pakietu obligacji z OFE do ZUS - wiedzą, że jakby tego nie zrobili, co zrobili, to w 2014 roku polskie finanse czekałoby trzęsienie ziemi połączone z tsunami, które by zmiotło - pewnie w wyniku wściekłości społeczeństwa - obu panów oraz partię PO ze sceny politycznej.
Jeśli zaś chodzi o emerytury, to ogłoszony dziś plan niczego nie zmienia w zakresie wysokości przyszłych emerytur. Tego Tusk ani Rostowski nie powiedział. Z faktu, że nasza składka trafi tylko do ZUS-u - jeśli tak zdecydujemy - nie wpłynie na zwiększenie naszej emerytury w przyszłości.
Dlaczego? Dlatego, że w chwili przejścia na emeryturę nie będzie ona liczona według starych reguł, ale według nowych. Innymi słowy przy najbardziej sprzyjających wiatrach, będzie to ok. 35 proc. dzisiejszej pensji, pod warunkiem, że średni wzrost gospodarczy w Polsce będzie nie mniejszy niż 4 proc. PKB. Jeśli ktoś dziś więc zarabia 2000 zł na rękę to emerytura wyniesie ok 700 zł.
A co w sytuacji gdy rozwój gospodarczy będzie na średnim poziomie 3 proc. lub niższym? Wówczas emerytura będzie stanowić około 20 proc. otrzymywanego dziś wynagrodzenia. Przy kwocie 2000 zł daje to wynik 400 zł. Tego Tusk ani Rostowski Polakom dziś nie mówili, ale za to mówili dużo o bezpieczeństwie. Strach się bać, jak się ma takich macherów od finansów jak Tusk i Rostowski.
Jacek Strzelecki