Gowin mówi: jestem Janosikiem dla ubezpieczonych w OFE i wybieram się w Polskę
Jarosław Gowin ogłosił dziś wystąpienie z Platformy Obywatelskiej. Zrobił to niemal tanecznym krokiem, fatalnym montażem i nie patrząc Polakom w oczy.
Jarosławowi Gowinowi udało się zrobić wyjście z PO w stylu entree: filmik na Youtube jest od strony technicznej pełen amatorszczyzny, a jego samego raczej nie przedstawia jako wiarygodnego polityka z charyzmą tylko obrażonego Jarka, który zabiera swoje zabawki i odchodzi.
Mówiąc do Polaków patrzy w bok i w dół jakby mu tam ktoś trzymał kartkę z tekstem, kręci ramionami jakby tańczył krakowiaka, a całość jest fatalnie zmontowana.
Ten brak rzemiosła medialnego nie podważałby intencji Gowina, gdy nie unikanie bezpośredniego patrzenia. W takiej bocznej konwencji Gowin zarzuca Tuskowi nacjonalizację prywatnych oszczędności w OFE, co znacznie obniży emerytury w przyszłości. Ale to nie wszystko. Zarzuca też Jarosławowi Kaczyńskiemu i Leszkowi Millerowi, że oni wraz Tuskiem ostrzą sobie zęby na pieniądze Polaków. O ile atak na Millera można zrozumieć, to atak na Kaczyńskiego już nie.
Ale wydaje się właśnie w tym jest cała logika wystąpienia Jarosława Gowina, który obwieścił, że jest jedynym na polskiej scenie politycznej Janosikiem dla ubezpieczonych w OFE i dlatego zapowiada tournee po Polsce, by zapewne głosić tę wspaniałą nowinę, bo sadząc po sondażach na jego temat, Polacy raczej mu nie uwierzą na tyle, by dać mu te sejmowe 5 proc. poparcia w innych sprawach.
Gowin zadziałał w myśl marketingowej zasady: wybij się albo zgiń. Niewątpliwie wybił się na jakiś tydzień prasowych i eksperckich komentarzy (internauci na pewno stworzą wiele zabawnych filmików i memów i już nie mogę się ich doczekać), a zginie bo to polityk marny. Ot takie jest prawo natury politycznej.
Jacek Strzelecki