Dobry czas dla gospodarki
Totalna opozycja gra w kampanii wyborczej wyłącznie na najniższych instynktach i skrajnych emocjach, trolluje i hejtuje, zupełnie zaś porzuciła kwestię debaty gospodarczej i programowej – pisze w „Gazecie Bankowej” poseł Janusz Szewczak
Nie chcemy słabej Polski w tęczowej Europie, ani tym bardziej tęczowej Polski w słabej, recesyjnej Europie, co nam przecież proponuje dziś totalna opozycja z PO i SLD na czele. Rząd Zjednoczonej Prawicy dobitnie pokazał przez ostatnie lata, że nie tylko potrafi pilnować pieniędzy polskich podatników, uszczelnić system podatkowy, rozruszać koniunkturę gospodarczą, ale przede wszystkim, że chce i potrafi dzielić się owocami wzrostu gospodarczego z własnym narodem, z polskimi rodzinami. Robi więc coś, czego kompletnie nie umiał i czego nie chciał robić rząd PO-PSL przez osiem lat trwania tej ich tzw. Zielonej Wyspy.
Dziś niemieccy eksperci gospodarczy i politycy coraz częściej mówią o Polsce i polskiej gospodarce jako czymś na kształt cudu gospodarczego, a i sami zastanawiają się, czy nie będzie trzeba również w Niemczech sięgnąć po polskie wzorce pobudzania koniunktury, konsumpcji i wydatków socjalnych – mówi się nawet o jednorazowej kwocie ok. 50 mld euro, by uratować niemiecką gospodarkę przed recesją.
Wydaje się, że powinien być to dla polityków PO i POKO argument niepodważalny. Jednak totalna opozycja gra w kampanii wyborczej wyłącznie na najniższych instynktach i skrajnych emocjach, trolluje i hejtuje, zupełnie zaś porzuciła kwestię debaty gospodarczej i programowej. Jak ognia unikają dziś profesjonalnej debaty ekonomicznej, nie tylko dlatego, że są bezradni programowo, ale też dlatego, że nie posiadają atrakcyjnej dla Polaków i profesjonalnie sporządzonej wizji rozwoju gospodarczego Polski. Tylko funkcjonując w świecie równoległym można nie dostrzegać faktu, że w 2019 r. Polska pod względem poziomu wzrostu gospodarczego (PKB) będzie czwartą gospodarką świata, pierwszą lub drugą gospodarką w Europie, z PKB na poziomie 4,3-4,4 proc. Rozwijamy się więc trzy-cztery razy szybciej niż kraje strefy euro. dlatego, że nie posiadamy wspólnej waluty, która dziś osłabia rozwój gospodarczy, a którą tak bardzo chciały nam zafundować rządy PO-PSL. Wydajemy też dziś z budżetu państwa, który potrafiliśmy wcześniej skutecznie napełnić (ok. 90 mld zł) na cele społeczne, prorodzinne i rozwojowe. Co istotne, polski model gospodarczy, na razie nie poddaje się zjawiskom recesyjnym, płynącym z Niemiec i strefy euro, podobnie jak polski eksport, skutecznie jak na razie znajdujący nowe kierunki ekspansji, opierając się też o duży rynek wewnętrzny.
Warte podkreślenia jest również to, że nie mamy ujemnych stóp procentowych, tak jak ma to miejsce w wielu krajach UE, gdzie dodatkowo EBC nie tyle kredytuje, co wręcz dotuje poszczególne państwa strefy euro (obligacje państwowe), ale również duże koncerny i firmy oraz banki – również te niemieckie. Dotychczasowy model gospodarczy Niemiec i krajów strefy euro, oparty o lewacko-liberalne reguły oraz eksportowy boom zaczyna się załamywać, w przeciwieństwie do modelu rozwoju społeczno-gospodarczego realizowanego w Polsce, na Węgrzech i krajach Europy Środkowo-Wschodniej, opartego na wartościach i ideach sprawiedliwości społecznej, polityki prorodzinnej, polityki propopytowej, o swoisty patriotyzm gospodarczy, ale i otwartość na świat. To charakterystyczne, że jako premier rządu PO-PSL Donald Tusk deklarował w swoim czasie, że „każdego polityka-ministra, który przyjdzie do niego z wizją rozwoju naszego kraju wyśle natychmiast do lekarza”. A właśnie dziś, taką darzoną głęboką niechęcią przez Donalda Tuska wizję rozwoju gospodarczego realizuje obecny rząd.
Jednak świat nie stoi w miejscu. Trzeba też intensywnie poszukiwać nowych sposobów zarabiania pieniędzy dla Polski i Polaków. Trzeba znaleźć nowe nisze rozwojowe, nowe źródła dochodów w oparciu o inwestycje, tzw. szybkorentujące. Takie szanse są, choćby w sferze przemysłu rolno-spożywczego i przetwórczego na terenach Polski Wschodniej, w który warto, by zainwestować co najmniej kilka miliardów złotych, co dałoby natychmiastowy pozytywny efekt. Polski Holding Spożywczy powinien wreszcie ruszyć z kopyta, bo mamy świetne produkty rolne, ale zysk przechwytują podmioty zagraniczne. To tym bardziej ważne, że na Ukrainie rusza prywatyzacja ziemi i rośnie nam gigantyczny konkurent. Nowych szans rozwojowych jest oczywiście znacznie więcej, trzeba tylko podejmować śmiałe decyzje inwestycyjne.
Janusz Szewczak
Więcej informacji i komentarzy o światowej i polskiej gospodarce i sektorze finansowym znajdziesz w bieżącym wydaniu „Gazety Bankowej” - do kupienia w kioskach i salonach prasowych
„Gazeta Bankowa” dostępna jest także jako e-wydanie, także na iOS i Android – szczegóły na http://www.gb.pl/e-wydanie-gb.html