Opinie

Fot.sxc.hu
Fot.sxc.hu

Gospodarka Hiszpanii powoli wychodzi z recesji

Adam Gwiazda

Adam Gwiazda

Ekonomista i politolog, pracownik naukowy Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy. Autor publikował w polskiej prasie oraz w polskich i zagranicznych periodykach naukowych.

  • Opublikowano: 30 września 2013, 09:21

  • 1
  • Powiększ tekst

Czwarta, największa w euro strefie  gospodarka Hiszpanii  stopniowo wychodzi z głębokiej recesji gospodarczej. Potwierdzają to najnowsze dane, opublikowane przez hiszpański urząd statystyczny w połowie września br.

Wynika z nich, że w trzecim kwartale br. PKB tego kraju wzrośnie  o ok. 0,2 proc., a w skali całego roku wzrost ten wyniesie od 0,4 do 0,8 proc. W przyszłym roku ma się utrzymać wzrostowa tendencja PKB na poziomie od 0,5 do 1,0 proc. Są to dobre wiadomości nie tylko dla Hiszpanów, lecz także dla całej strefy euro. 

Do niedawna bowiem przeważały obawy, że Hiszpania nie poradzi sobie,  po otrzymaniu ponad 100 mld euro pomocy  od Europejskiego Banku Centralnego(EBC) , Niemiec i paru innych krajów Unii Europejskiej, z możliwie „bezbolesnym” i szybkim przezwyciężeniem kryzysu gospodarczego. Kryzys ten wybuchł w 2008 roku i od tego czasu hiszpański PKB zmniejszył się o 7,5%. Jednak pierwsze symptomy wzrostu zanotowano w tym kraju już w latach 2010-2011.

Dopiero jednak przyznanie Hiszpanii w połowie 2012 roku pomocy w wysokości 100 mld euro w ramach programu ratunkowego  przez  pozostałe kraje strefy euro przyczyniło się  nie tylko do uratowania  systemu bankowego i odsunięcia perspektywy bankructwa tego kraju, lecz także do zmniejszenia zadłużenia, które utrzymało swoją zdolność do pożyczania pieniędzy od prywatnych inwestorów i jest w stanie spłacać odsetki  od zaciąganych  pożyczek. Zresztą zadłużenie Hiszpanii wynosiło przy końcu 2012 roku ok. 80 proc. PKB, a w połowie br.zwiększyło się do poziomu 90 proc. PKB czyli znacznie przekroczyło dopuszczalny  (60 proc.) przez Unię Europejską pułap, ale było w 2012 roku na porównywalnym poziomie jak w Niemczech. Zadłużenie państwa nie jest jednak największym problemem.

Znacznie większym jest bardzo duże bezrobocie oraz marny stan finansów siedemnastu  regionów, które odpowiadają za połowę hiszpańskiego zadłużenia. Regiony te, takie jak m.innymi Katalonia, Walencja, Kraj Basków, Kastylia-La Mancha, Andaluzja, Wyspy Kanaryjskie  czy Baleary korzystają z dużej autonomii i do tej pory władze centralne nie potrafią znaleźć skutecznego środka na kontrolę wydawanych przez  te i inne regiony pieniędzy.

Jak do tej pory rząd Mariano Rajoya stara się realizować program zaciskania pasa, aby nie tylko zmniejszyć deficyt  finansów publicznych , który przy końcu 2011 roku wyniósł 9 proc, a pod koniec 2012 już tyko 6,3 proc. wartości PKB, lecz także aby uzyskać w 2014 roku dodatkowe środki w ramach programu pomocowego (bailoutu) od EBC i krajów strefy euro . Będą one potrzebne dla większego „ożywienia” gospodarki hiszpańskiej i zwiększenia jej konkurencyjności. 

Paradoksalnie kryzys gospodarczy przyczynił się m,innymi do wzrostu wydajności pracy i to nie głównie poprzez zwiększenie przez firmy hiszpańskie nakładów na B+R (badania i rozwój), lecz poprzez obniżenie realnych płac i mniejsze wymagania płacowe hiszpańskich pracowników. Wobec utrzymującego się wysokiego bezrobocia ( stopa bezrobocia przekracza 25 %, a wśród ludzi młodych do 25 roku życia wynosi aż 48-50%) pracownicy firm hiszpańskich nie wysuwają żądań podwyżek płac i godzą się na „dłuższe” godziny pracy. A większość hiszpańskich przedsiębiorstw stawia na eksport, gdyż właśnie z powodu dużego bezrobocia i braku dostępnych kredytów konsumpcyjnych popyt na rynku krajowym jest za mały, aby przyczynić się do znacznego ożywienia gospodarczego.

Znaczny wzrost eksportu z Hiszpanii nastąpił już w latach 2010 i 2011 (o odpowiednio 17,7 i 14,7%) i jego udział w PKB tego kraju zwiększył się z 26 % w 2008 roku do prawie 32 % w 2012 roku  dzięki ekspansji eksportowej  do innych krajów niż kraje członkowskie UE (głównie do Azji i Afryki). Od 2010  roku zmniejsza się też import i tym samym stopniowo zmniejsza się także deficyt w bilansie handlowym Hiszpanii.

Mniejsze i średnie firmy hiszpańskie mają jednak spore trudności z przestawieniem swojej produkcji na eksport. Szczególnie, że spadł popyt na hiszpańskie towary u tradycyjnych odbiorców, takich jak Niemcy, Francja czy Portugalia. A małe firmy nie posiadają  odpowiedniego doświadczenia w ekspansji gospodarczej na rynku globalnym, gdzie dominują wielkie korporacje ponadnarodowe i wielonarodowe, a także duże firmy z takich krajów, jak Niemcy, Japonia, Francja, Wielka Brytania czy Chiny.

Stąd też wzrost eksportu z Hiszpanii jest zasługą przede wszystkim  największych firm z tego kraju takich jak Telefoniki czy budowlanych koncernów ACE i Ferrovialu, a nie wynika jeszcze z większego udziału z tym eksporcie firm średnich i małych. Te ostatnie mają przed sobą jeszcze dosyć długą drogę do zwiększenia swojej konkurencyjności i dostosowania swojej produkcji do zmian w strukturze popytu nie tylko na rynku krajowym, lecz także na rynkach międzynarodowych.

Adam Gwiazda

Powiązane tematy

Komentarze