Opinie

www.sxc.hu
www.sxc.hu

Frankowicze kontra pazerne banki

Rafał Zaza

Dziennikarz i publicysta ekonomiczny

  • Opublikowano: 9 października 2013, 14:45

  • Powiększ tekst

Frankowi kredytobiorcy hipoteczni zwierają szeregi. Do powstałego w Krakowie Stowarzyszenia Obrony Poszkodowanych Hipotekami PRO FUTURIS zapisało się już kilkaset osób, a kolejne kilka tysięcy sympatyzuje i solidaryzuje się ze Stowarzyszeniem.

PRO FUTURIS występuje w imieniu 700 tys. Polaków zadłużonych we frankach, którzy padli ofiarą wzrostu kursu tej waluty. Wkrótce otworzy pierwsze w Polsce biuro regionalne. W Szczecinie ma powstać punkt konsultacyjny przy jednej z rozgłośni radiowych. Wiele osób wsparło też finansowo utrzymanie domeny www.profuturis.eu. Stowarzyszenie nawiązało też kontakt z podobną do niego hiszpańską Plataforma de los Afectados por la Hipoteca (Platforma Poszkodowanych przez Kredyty Hipoteczne)

- Twierdzenie, że problem kredytów hipotecznych denominowanych we frankach dotyczy tylko garstki obywateli to nieprawda, sprawa dotyczy setek tysięcy osób i kilkunastu miliardów złotych

– mówi Tomasz Sadlik, założyciel Stowarzyszenia, który czeka na termin rozprawy w sprawie unieważnienia kredytu hipotecznego przed Sądem Okręgowym w Krakowie.

Sadlik ma niewątpliwie rację w jednym: to nie jest tak, że zaciągający kredyty hipoteczne denominowane we franku byli w pełni świadomi tego, co oznaczają zapisy dotyczące ryzyka kursowego. Klienci często podpisywali coś, czego nie rozumieli, ufając swoim bankom. Pomimo wysiłków NBP i kilku innych organizacji, z edukacją ekonomiczną Polaków jest nadal niedobrze. Po części winić za to należy programy szkolne - dzieci i młodzież nie uczy się finansów i ekonomii.

- Diagnoza poziomu kompetencji finansowej Polaków pokazuje, że w ślad za niską wiedzą idzie wiele nieracjonalnych decyzji finansowych – czytamy w opracowaniu Biura Analiz Sejmowych z marca br. pt. „Kompetencje finansowe Polaków w gospodarce rynkowej” Wielu klientów namówionych w latach 2007-2008 przez bankowych doradców do „najatrakcyjniejszych” wówczas kredytów frankowych przez wiele miesięcy żyło w przekonaniu, że ewentualne osłabienie złotego wobec franka będzie skutkować najwyżej wzrostem raty kredytowej, a nie dramatycznym wzrostem kapitału pozostałego do spłaty. Gwałtowne, „kryzysowe” osłabienie złotego wobec franka szwajcarskiego było kubłem zimnej wody wylanej na głowę frankowiczów. Czy nieświadomość tłumaczy kredytobiorcę? Jeśli wina była po stronie popychanych wysokimi prowizjami za sprzedanie kredytu, doradców bankowych, jak dalekie może to mieć konsekwencje prawne? Czy analitycy i ekonomiści bankowi wiedzieli w 2007 roku, że frank tak bardzo umocni się wobec złotego? Niewątpliwie panu Sadlikowi i Stowarzyszeniu przyjdzie zmagać się nie tylko z bankowymi prawnikami, ale także z niezrozumieniem dużej części społeczeństwa.

– „A dobrze im tak, byli pazerni, teraz mają za swoje” – taka opinia panuje na wielu forach internetowych. Niejednokrotnie propagują ją Ci, którzy kredyt hipoteczny wziąć chcieli, a nie dostali go z braku zdolności kredytowej lub dostali w złotych, płacąc przez całe lata wyższe odsetki.

Znacznie lepsza atmosfera dla walutowych kredytobiorców jest w Hiszpanii. Tam, na wniosek króla, udało się doprowadzić 14 maja br. do przyjęcia korzystnej dla kredytobiorców ustawy „o środkach wzmocnienia ochrony dłużników hipotecznych, restrukturyzacji długu i mieszkaniach socjalnych” Ustawa została napisana w duchu solidaryzmu społecznego, w uzasadnieniu czytamy m.in.:

„Wspólny wysiłek, jaki ponoszą obywatele naszego kraju po to, by razem przezwyciężyć trudności, jakie przeżywamy wymaga tego, by w sposób podobny i angażując wszystkie czynniki przedsięwziąć środki gwarantujące, by żaden z obywateli nie został doprowadzony do sytuacji wykluczenia społecznego. Dlatego też należy pójść jeszcze dalej w kierunku, w którym szliśmy ostatnio, by udoskonalić i wzmocnić zakres ochrony dłużników [kredytów hipotecznych], którzy z powodu takich okoliczności nadzwyczajnych znaleźli się w diametralnie innej [gorszej] sytuacji finansowej lub majątkowej i w położeniu, w którym zasługują na ochronę. Ustanawia się natychmiastowe zawieszenie na dwa lata wywłaszczenia rodzin szczególnie zagrożonych wykluczeniem społecznym(…)”

W takich krajach jak Francja, Niemcy, Austria, Węgry, Chorwacja i Hiszpania, gdzie już kilka razy udało się kredytobiorcom udowodnić bankom korzystanie z ich przewagi przy ustaleniach z klientami, przywoływana jest Dyrektywa 93/13/CEE Rady Europy z dnia 5 kwietnia 1993 „o nieuczciwych warunkach [zapisach] w umowach z konsumentami”, pozwalająca unieważnić nieuczciwe zapisy umowne, o ile daje się udowodnić brak równowagi stron w rozmowach klienta z bankiem. Cytowany jest też świeżo wydany w podobnym duchu wyrok Trybunału Sprawiedliwości w Strasburgu z 14 marca 2013 w sprawie przeciwko Caixa d’Estalvis de Catalunya, Tarragona i Manresa.

W Polsce jak na razie mamy jeden, precedensowy wyrok Sądu Najwyższego, który przyznał rację przedsiębiorcy w sporze z bankiem o umowę o tzw. opcje walutową. Przedsiębiorca ten, pomimo, iż miał doświadczenie w biznesie i ocenie ryzyka, został świadomie wprowadzony przez bank w błąd.

Komisja Nadzoru Finansowego straszy, że za frankowych kredytobiorców, jeśli masowo wystąpią przeciwko bankom i wygrają, zapłaci państwo. W opinii Stowarzyszenia jest to nieprawda, a KNF nie dopełniła swoich obowiązków nadzorczych i nie ostrzegła w porę klientów przed ryzykownymi kredytami.

- Państwo nie musi nic refundować. – twierdzi stanowczo Tomasz Sadlik. - Przeciwnie, traci na wydatkach tych kredytobiorców, bo pieniądze trafiają do banków i są transferowane za granicę do spółek matek lub w najlepszym przypadku zostają jako ich kapitał. Banki świadomie oferowały ten ryzykowny, acz bardzo zyskowny produkt. Nasza Komisja Nadzoru Finansowego zawiodła, dlatego potrzebne jest nowe prawo, pomagające ofiarom banków.

Poseł Norbert Wojnarowski (PO) zapowiedział interpelację poselską do premiera w sprawie braku należytej ochrony polskich obywateli przed agresywną i oszukańczą akcją banków w ramach tzw. kredytów we frankach szwajcarskich (uważa on, że w rzeczywistości żadnych transakcji w walucie obcej nie było). Powołuje się on na fakt, że w krajach macierzystych banków i innych te praktyki były i są zabraniane lub poważnie ograniczane.

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych