Opinie

www.sxc.hu
www.sxc.hu

Opłaty za mosty a polityka transportowa Warszawy

Tomasz Olejnik

Student Wydziału Prawa i Administracji UAM

  • Opublikowano: 10 października 2013, 11:59

  • 1
  • Powiększ tekst

W ostatnich dniach polskie media wiele uwagi poświęciły strategii transportowej Warszawy. Dokument ten przewiduje bowiem możliwość wprowadzenie opłat za wjazd do centrum miasta oraz za korzystanie z mostów.

Abstrahując od samego problemu zgodności z prawem wprowadzenia takich opłat, należy zauważyć, iż strategie i plany tworzone przez urzędników oraz rząd, rzadko później zostają wcielane w życie w całości lub nawet części. Przypomnieć można, iż według planów Donalda Tuska od dwóch lat mieliśmy być w strefie Euro. Natomiast stawka VAT miała być wyższa o 1 punkt procentowy tylko na okres trzech lat. Podobnie sukcesy zanotowała Komisja Przyjazne Państwo. Nie przywiązywałbym więc wielkiej uwagi do tego, co politycy Platformy Obywatelskiej (nie tylko zresztą oni) obiecują w swoich strategiach.

Ograniczanie ruchu w centrum miast jest ważną i dobrą idą ze względów ekonomicznych i społecznych. Polscy gospodarze miast zabierają się najczęściej do tego problemu od złej strony i przez to pomysł ten pozostaje niezrealizowany przez większość miast. Przykładem dziwnej polityki władz Warszawy są guziki (na słupkach), które pieszy musi nacisnąć by przejść na drugą stronę ulicy. Na marginesie można wspomnieć, iż miejsca gdzie je zainstalowano oraz sposób w jaki działają są niezgodne z wcześniej wspomnianą strategią transportową. Należy pamiętać, iż słupki takie powinny być zamontowane w miejscach, gdzie piesi nie pojawiają się zbyt często, a także powinny skutkować szybkim zapaleniem zielonego światła. Innym uzasadnieniem dla ich stawiania jest ochrona niewidomych i osób niepełnosprawnych, naciśnięcie takiego przycisku powoduje wtedy wydłużenie zielonego światła dla pieszego, a także wydanie sygnału dźwiękowego informującego o możliwości przejścia.  W Warszawie, a także w innych polskich miastach, montuje się te słupki wszędzie, a najchętniej właśnie w centrach miast, gdzie jest dużo pieszych. Są one tak zainstalowane, że pieszy i tak musi długo czekać na swoje zielone światło. Warto pamiętać, iż sam koszt przycisków, i ich instalacji, a także ich serwisowanie jest bardzo wysoki. Czy jest zatem jakikolwiek sens ich instalacji? Według rzecznik prasowej ZDM ich instalacja jest wymagana przez prawo, szkoda tylko, że nie istnieje w polskich przepisach taki przepis. Kpiną jest to, że z jednej strony miasto nie ma na nic pieniędzy, podnosi ceny komunikacji miejskiej, a z drugiej strony instaluje takie urządzenia. Utrzymanie sygnalizacji świetlnej na przycisk to naprawdę duży wydatek, po co więc instalować ich tyle, gdy nie są potrzebne?

Uspokajanie ruchu w centrum, można uzyskać nie tylko poprzez wprowadzenie opłat, można również osiągnąć przez promocję ruchu pieszych oraz budowę ścieżek rowerowych. Trudno mówić o zachęcaniu ludzi do pieszych wędrówek po centrum miasta, jeżeli nakazujemy im wciskanie jakiś przycisków. O kwestiach co ma zrobić pieszy, gdy takie urządzenie nie działa, z grzeczności nie wspomnę. O utrudnianiu życia osobom niepełnosprawnym lub z wózkami też chyba nie warto mówić. Pod względem budowy infrastruktury rowerowej również nie jest w Warszawie (jak i innych miastach) najlepiej. Większość ścieżek rowerowych zaczyna się nie wiadomo gdzie i prowadzi nie wiadomo dokąd, gdyż nagle się urywają. Do tego także osoby korzystające z rowerów zmuszane są do wciskania przycisków. O rzadkim stosowaniu takich rozwiązań, jak śluzy rowerowe lub kontrapasy chyba wszyscy wiedzą.

Również w transporcie zbiorowym Warszawa nie stara się zapewnić zmniejszania obecności samochodów w centrum. O podwyżce cen biletów każdy pamięta, również projekt Karty Warszawiaka, powstały pod wpływem referendum, nikogo do transportu publicznego nie przekona. Polskie miasta próbują zachęcić do transportu zbiorowego poprzez kopiowanie zachodniego pomysłu parkingów typu Park and Ride. Kopiowanie, to podobnie jak z słupkami, polskim włodarzom miast nie wychodzi. By zachęcić kogokolwiek do komunikacji publicznej należy sprawić, by ta kursowała z odpowiednią częstotliwością, była punktualna i dostępna w odpowiedniej cenie (z jednolitą i zrozumiałą taryfą). Większość polskich miast buduje takie parkingi, bez pamiętania o tych trzech rzeczach. Jeśli dodamy do tego przyzwolenie policji na parkowanie w nielegalnych miejscach i nie stawianie za to nawet mandatów, to przepis na katastrofę mamy gotowy.

Jednym z najlepszych sposobów uspokojenia ruchu samochodowego w centrum i zapewnienia mu płynności są strefy 30. Rozwiązanie to z powodzeniem stosuje wiele miast na świecie, między innymi Graz, Berlin oraz Monachium. Główną zaletą tego rozwiązania jest zwiększenie płynności ruchu, a także sprawienie, że miasto jest bardziej przyjazne dla pieszych i rowerzystów. Jednak największe znaczenie ma aspekt ekonomiczny, strefa taka jest tańsza w utrzymaniu, niż ulica poprzedzielana sygnalizacją świetlną, wspomnieć można również o mniejszym zużyciu paliwa. Nieprawdą jest również stwierdzenie, iż taka strefa może spowodować korki. Mniejsza prędkość ma upłynnić ruch, a nie go spowalniać. Oprócz tego warto wspomnieć o tym, iż większa obecność pieszych i rowerzystów w centrach miast powoduje ożywienie w handlu. Zależność taką pokazują badania, a także przykład Nowego Jorku.

Czy wyrzucanie samochodów z centrum miast ma zatem sens? Czy pobieranie kolejnej opłaty od właścicieli samochodów jest uprawnione? Jeżeli spojrzymy na działania prezydent miasta Warszawy, to możemy mieć co do tego wątpliwości. W polskim wydaniu takie działania będą albo jakąś karykaturą (słupki), albo wyciąganiem pieniędzy od ludzi (opłata za mosty, wjazd do centrum). Strategia stawiania w miastach na transport zbiorowy oraz pieszo-rowerowy ma jednak sens. Pamiętajmy jak zabójcza dla miast jest eksurbanizacja (urban sprawl) i jakie ona pociąga za sobą koszty. Żadnego miasta na świecie nie stać na tak wysokie wydatki na infrastrukturę samochodową. Działania mające na celu poprawę transportu zbiorowego podjęto między innymi w Monachium, Graz i Nantes. Właśnie także dzięki tym działaniom liczba ludności w tych miastach zaczęła wzrastać. Jednak by takie sukcesy urzeczywistnić również w Polsce, potrzebne jest całościowe działanie. Obawiam się, że w przypadku Warszawy może skończyć się na tym, iż taka opłata będzie działaniem mającym na celu tylko załatanie dziury w budżecie.

Powiązane tematy

Komentarze