Opinie

Fot.wikimedia.org
Fot.wikimedia.org

"Polskie władze regulacyjne nie powinny wyrażać zgody na łatwy transfer banków od jednego inwestora zagranicznego do następnego"

zz zz

  • Opublikowano: 3 listopada 2013, 08:12

    Aktualizacja: 4 listopada 2013, 14:53

  • Powiększ tekst

Na samym początku reform nie formułowano planów, które by zakładały, że cały sektor zostanie zdominowany przez zagraniczne banki. Określono jedynie kierunek prywatyzacji, natomiast nie było planów docelowej struktury sektora bankowego w Polsce - rozmowa ze Stefanem Kawalcem, prezesem Capital Strategy, współautorem raportu i koncepcji dot. udomowienia banków

Czy obecna struktura sektora bankowego w Polsce z silną obecnością zagranicznych banków stwarza niebezpieczeństwo dla polskiej gospodarki? Czy powinniśmy się bać?

Powinniśmy rozumieć, jakie są dobre i jakie są złe strony obecnej struktury własnościowej. Na początku lat 90. XX wieku niedorozwój banków wymieniano, obok niedorozwoju telekomunikacji i stanu dróg, jako jedną z głównych barier infrastrukturalnych utrudniających prowadzenie biznesu w Polsce. Założenie konta firmy w banku czy dokonanie przelewu bankowego było długotrwałe, skomplikowane i podobnie nieprzyjemne jak próba dodzwonienia się gdzieś lub dojechanie na spotkanie w innym mieście. Z tych trzech barier, dwie już wiele lat temu zniknęły. Zarówno sektor bankowy, jak telekomunikacja są w Polsce na światowym poziomie. Natomiast stan dróg, mimo następującej poprawy, wciąż pozostaje daleko za europejskimi standardami. Do modernizacji i rozwoju polskiego sektora bankowego przyczynili się w dużym stopniu zagraniczni inwestorzy strategiczni, którzy weszli na nasz rynek w latach 90. Wraz z nimi nastąpił transfer technologii i systemów zarządzania bankami. Pamiętajmy, że przedtem, w warunkach gospodarki socjalistycznej, nie było w Polsce banków komercyjnych w prawdziwym tego słowa znaczeniu. Dlatego na początku transformacji nie było w Polsce ludzi, którzy w praktyce wiedzieli, jak zarządzać bankami w warunkach gospodarki rynkowej. Od tego czasu minęło już jednak prawie 25 lat. Wykształciły się w Polsce profesjonalne kadry bankowe, łącznie z menedżerami najwyższego szczebla. Dziś polskie banki nie potrzebują kontroli zarządczej sprawowanej przez zagraniczne centrale. Jednocześnie, w okresie transformacji, Polska pod względem wielkości PKB przestała być małą gospodarką europejską. Obecnie zajmuje siódme, ósme miejsce, a za 10-15 lat będzie najprawdopodobniej szóstą największą gospodarką w Unii Europejskiej. We wszystkich krajach członkowskich – poza Polską – z pierwszej dziesiątki największych gospodarek UE w sektorach bankowych zdecydowanie dominują banki mające centra decyzyjne w danym kraju. W Polsce natomiast około 2/3 aktywów sektora bankowego należy do banków kontrolowanych przez zagraniczne grupy bankowe. Uzależnienie krajowego sektora bankowego od zagranicznych ośrodków decyzyjnych ma swoje negatywne konsekwencje, o których piszemy w naszym „Raporcie dotyczącym optymalnej struktury polskiego systemu bankowego w średnim okresie”. Polska jest dużą gospodarką europejską, a strukturę sektora bankowego ma jak malutki kraj. W związku z tym nie należy się bać ani wpadać w panikę, ale trzeba podjąć rozsądne działania, dzięki którym ta anomalia nie będzie się pogłębiała, a wręcz przeciwnie – będziemy ją stopniowo likwidować.

Czy kiedy projektowano reformę polskiego sektora bankowego w oparciu o zagraniczne banki, już wtedy przewidywano negatywne skutki tej internacjonalizacji, czy też liczył się jedynie rozwój polskiego sektora?

Na samym początku reform nie formułowano planów, które by zakładały, że cały sektor zostanie zdominowany przez zagraniczne banki. Określono jedynie kierunek prywatyzacji, natomiast nie było planów docelowej struktury sektora bankowego w Polsce. Dyskusje na ten temat toczyły się w końcówce lat 90., gdy nastąpiło przyspieszenie prywatyzacji banków, a ścieranie się dwóch wizji było szczególnie widoczne przy prywatyzacji Banku Handlowego. Byłem wówczas w Banku Handlowym i wtedy formułowaliśmy taką strategię prywatyzacji, która by umożliwiła zachowanie niezależności banku. Ostatecznie jednak zwyciężyły koncepcje, które sprowadzały się do szybkiego oddania kontroli nad bankami sprawdzonym zagranicznym bankom.

W dokumencie „Raport dotyczący optymalnej struktury polskiego systemu bankowego w średnim okresie”, którego jest pan współautorem, jest dużo słów, takich jak: naciski, presja, kontrola. Jaki obecnie wymiar ma presja, kontrola i jak to się przekłada na polską gospodarkę, w tym również na rynek bankowy w Polsce?

W ramach dużych międzynarodowych grup bankowych strategiczne decyzje są podejmowane w centrali, a spółki zależne są spółkami, które pilnują przede wszystkim wytyczonego celu sprzedaży. W takich dużych organizacjach jest tendencja do unifikacji rozwiązań. W związku z tym są ograniczone możliwości, by stosować jakieś rozwiązania lokalne. Z punktu widzenia dużej grupy jest to racjonalne, bo to ogranicza złożoność organizacji i ułatwia kontrolę ryzyka. Scentralizowane zarządzanie ryzkiem w grupie bankowej nie musi być wcale dobrze dostosowane do sytuacji na lokalnym rynku. Zarządzanie ryzykiem w bankach kontrolowanych z  zagranicy jest bardziej procykliczne niż w bankach kontrolowanych lokalnie, a do tego cykl ma większy związek z tym, co się dzieje w gospodarkach krajów macierzystych grup bankowych, niż z tym, co się dzieje w polskiej gospodarce.
Zagraniczne grupy bankowe, mimo iż są instytucjami nastawionymi na maksymalizację zysków, podlegają wpływom i naciskom politycznym w krajach, w których mają one swoje centrale. Banki takie mogą ograniczać zaangażowanie w obszary biznesu, które są źle widziane w ich krajach macierzystych. Przykładem może być energetyka, gdzie w polskiej strategii istotną rolę odgrywają sektory, których rozwój jest kontestowany w wielu krajach europejskich, takie jak energetyka węglowa, jądrowa czy gaz łupkowy. Postawa opinii publicznej w krajach macierzystych, a także decyzje polityczne i biznesowe zagranicznych central mogą utrudnić lub uniemożliwić zaangażowanie się działających w Polsce banków kontrolowanych z zagranicy w finansowanie tych sektorów.

W raporcie jest mowa o udomowieniu banków, a nie ich nacjonalizacji. Czy po roku nadal pan uważa, że to najlepsza metoda?

Tak. Podkreślamy, że w postulacie udomowienia banków chodzi o to, aby faktyczne centrum decyzyjne banków było w ich centralach w Polsce. Nie chodzi o to, by banki zostały poddane bezpośredniej lub pośredniej kontroli państwa. Powinny pozostać pod kontrolą inwestorów prywatnych. Nie jest również wcale konieczne, aby większość kapitału była w polskich rękach. Istotne jest to, by nie było zagranicznego inwestora strategicznego, który kontroluje bank. Uważamy, że należy wspierać rozwój rozproszonej struktury własnościowej, która zresztą dominuje w największych bankach na świecie. Nasza koncepcja jest ciągle aktualna. W ostatnim roku nie wydarzyło się nic, co by podważyło nasze poglądy. Nawet pojawiły się pewne tendencje, które mogą bardzo ułatwić realizację tych koncepcji. W naszej koncepcji polskie władze regulacyjne nie powinny wyrażać zgody na łatwy transfer banków od jednego inwestora zagranicznego do następnego. W przypadku gdy jakiś inwestor strategiczny się wycofuje, to powinien zostać nakłoniony do sprzedaży posiadanych akcji w rozproszonej strukturze własnościowej; jednocześnie należy wprowadzić ograniczenia prawne dla koncentracji akcji. W ostatnim roku sytuacja ku temu stała się sprzyjająca z tego względu, że wyceny banków za granicą są dość niskie. Paradoksalnie premia za kontrolę stała się na rynku polskim ujemna, gdyż inwestorzy portfelowi oferują za akcje banków ceny wyższe, niż mogliby zaoferować dostępni i akceptowalni dla nadzoru inwestorzy strategiczni. Wynika to z faktu, że wyceny wielu banków europejskich kształtują się znacznie poniżej wartości księgowej, a wyceny banków w Polsce są w relacji do wartości księgowej znacznie wyższe. Z tego powodu w ostatnim roku okazywało się w niektórych przypadkach, że zagraniczne banki zainteresowane zakupem banków w Polsce nie są w stanie zaoferować ceny odpowiadającej wycenom na rynku polskim, które akceptują inwestorzy portfelowi.

Czy jest wola polityczna w Polsce, by taką strategię wdrażać?

Jeśli chodzi o samą diagnozę, że zmiana struktury własnościowej byłaby pożądana, to tutaj wydaje się, że jest szeroki konsensus wśród opinii publicznej, ekspertów, jak i w obecnej ekipie rządowej. Natomiast jak dotąd brak jest woli czy zdolności do realizacji proponowanej przez nas strategii. Obecny rząd skłania się jedynie ku temu, by to bank PKO BP przejmował banki, co jest naszym zdaniem strategią błędną, gdyż prowadzi do zwiększenia ryzyka koncentracji w sektorze bankowym, i do tego w banku, który jest kontrolowany przez państwo. Nam chodzi o to, by banki z rąk zagranicznych inwestorów strategicznych były przejmowane przez rozproszony kapitał prywatny.
Jednocześnie następują niedobre zjawiska, wskazujące, że nie ma współpracy między kluczowymi instytucjami, które kształtują i regulują polski sektor bankowy, czyli Ministerstwem Finansów, Narodowym Bankiem Polski i Komisją Nadzoru Finansowego. Te instytucje nie działają wspólnie, a wręcz przeciwnie – w różnych sytuacjach dochodzi między nimi do konfliktów. Taką niepokojącą sytuacją było głosowanie nad rekomendacją T, kiedy kierownictwo KNF zostało przegłosowane przez pozostałych członków reprezentujących rząd, w tym Ministerstwa Finansów oraz NBP i przedstawiciela prezydenta RP. Abstrahując od merytorycznej kwestii sporu, jest szokujące, że te instytucje nie były w stanie uzgodnić wspólnego stanowiska i doszło do takiej sytuacji, która jest szkodliwa dla autorytetu i zdolności działania KNF. Jeżeli najważniejsze instytucje państwa dystansują się wobec urzędu KNF, można oczekiwać, że urząd ten będzie mniej poważnie traktowany przez inwestorów, z którymi rozmawia. Do tego pojawiają się kolejne sygnały wskazujące na chęć ograniczenia kompetencji KNF.

Możliwość wdrożenia proponowanej przez nas strategii wymagałaby wyraźnego stanowiska polskiego rządu oraz odpowiednich kompetencji i wsparcia ze strony najważniejszych organów państwowych dla KNF, która jest naturalnym realizatorem takiej strategii. Poza tym należy pamiętać, że udomowienie banków to nie jest operacja, którą można przeprowadzić w jeden rok. Potrzebne jest jasne określenie strategii i konsekwentne postępowanie, wtedy w okresie kilku lat można osiągnąć istotną zmianę struktury sektora bankowego w pożądanym kierunku. Uważamy, że zmniejszenie udziału banków należących do zagranicznych grup bankowych z obecnych około 2/3 do 1/3 w ciągu 10 lat jest całkowicie realistyczne. Nie nastąpi to jednak w wyniku samego upływu czasu. Potrzebna jest jasno określona strategia i jej konsekwentna realizacja.

Jest wola polityczna w kierunku budowania wokół PKO BP monolitu bankowego. Ale z drugiej strony czy brak chęci ze strony polskiego rządu w udomowianiu banków jest efektem nacisku zagranicznego kapitału, żeby nie zmieniać niczego w strukturze sektora bankowego w Polsce?

Nic mi nie wiadomo o takich naciskach, które uniemożliwiałyby polskiemu rządowi podjęcie strategii, którą proponujemy. Oczywiście, gdyby polski rząd chciał ją realizować, to musiałby rozmawiać o tym na poziomie UE i przedstawić swoją politykę wobec liderów politycznych Europy. Wygląda na to, że polski rząd w ramach UE w kontekście prowadzonej przez siebie polityki uważa, że w tym przypadku podejmowanie tego tematu nie ma sensu, dlatego że to może nas narazić na niepotrzebne niezadowolenie naszych partnerów, od których w różnych sprawach oczekujemy poparcia. Nasze argumenty są jednak dość oczywiste i zrozumiałe dla naszych partnerów zachodnich. Są sygnały wskazujące na to, że partnerzy zachodni sami się dziwią, że my z takim spokojem akceptujemy obecną strukturę systemu bankowego. A jeżeli my akceptujemy, to trudno, żeby oni nie akceptowali i sugerowali nam zmiany.

Warto pamiętać, że kilka dużych, działających w Polsce banków należy do zagranicznych grup bankowych, które uzyskały olbrzymią pomoc państwową i często jej jeszcze nie zwróciły. Zgodnie z regułami konkurencji powinny już dawno zostać zobowiązane do sprzedaży swoich operacji zagranicznych. W sektorze bankowym reguły te zostały generalnie w okresie kryzysu zawieszone i są stosowane wybiórczo i dyskrecjonalnie. Niektóre grupy, np. Allied Irish Bank czy KBC zostały zobowiązane do sprzedaży swoich operacji w Polsce, inne nie. Polski rząd ma możliwość domagania się od KE stosowania zasad konkurencji i w ten sposób może przyśpieszyć proces przemian własnościowych w sektorze bankowym.

Jak raport został odebrany przez zagranicznych właścicieli polskich banków?

Trudno orzec, bo nie spotkaliśmy się z nieprzychylnością, choć wiemy, że nasze konkluzje wywołały w środowisku bankowców ożywienie. Generalnie przesłanki zmian są rozumiane, co nie znaczy, że konkluzje nie mogą naruszać pewnych interesów. Natomiast trudno jest odmówić polskim władzom prawa do tego, by kształtowały strukturę sektora bankowego według własnej wizji dobrej dla państwa, z drugiej strony będzie bardzo trudno liderom Europy Zachodniej przeciwko temu występować.

Proponuje pan model rozproszony akcjonariat jako panaceum. Dlaczego akurat takie rozwiązanie?

Żaden model struktury własnościowej nie jest idealny i żaden nie gwarantuje tego, że bank będzie odnosił sukcesy. Rozproszony akcjonariat jest modelem dominującym w największych bankach na świecie. Również w najważniejszych raportach poświęconych ocenie przyczyn i skutków światowego kryzysu finansowego nikt nie zaproponował, by odejść od tego modelu. W wielu krajach są regulacje prawne, które wykluczają inne struktury własnościowe. Tak jest na przykład w USA i Kanadzie. Nie proponujemy wprowadzenia w Polsce monokultury banków z rozproszoną strukturą własności. W naszej propozycji udział tej kategorii banków w sektorze bankowym dochodzi do 1/3.

A jak na kształtowanie polskiego sektora bankowego i rozproszony akcjonariat wpłynie unia bankowa?

Unia bankowa jest pewnym awaryjnym działaniem podejmowanym przez kraje strefy euro po to, by ratować swoje banki. Według wszelkich szacunków wchodzenie do unii bankowej przez Polskę nie jest rozwiązaniem sensownym. Należy jednak pamiętać, że niezależnie od tego, jaki kształt przyjmie unia bankowa i czy Polska do niej przystąpi, nastąpią zmiany w sposobie sprawowania nadzoru nad bankami w ramach grup kapitałowych. Zmiany te spowodują, że zostanie ograniczony zakres kompetencji polskiego nadzoru w stosunku do działających w Polsce banków kontrolowanych przez grupy kapitałowe. Aby polski nadzór mógł skutecznie realizować politykę regulacyjną w stosunku do sektora bankowego w Polsce, politykę, która będzie adekwatna do sytuacji ekonomicznej w Polsce oraz będzie wspierała polskie, a nie tylko międzynarodowe interesy, kwestia udomowiania banków staje się tym bardziej istotna. Bez banków kontrolowanych lokalnie nie można myśleć o skutecznej lokalnej polityce regulacyjnej.

Rozmawiał Jacek Strzelecki

Źródło: Gazeta Bankowa

 

 

----------------------------------------------------------------------------------

----------------------------------------------------------------------------------

TYLKO U NAS  wSklepiku.pl, możesz kupić gadżety z logotypem wPolityce.pl!


Zestaw toreb zakupowych wPolityce.pl

Zestaw toreb zakupowych wPolityce.pl

Zestaw dwóch toreb wPolityce.pl wzbogaconych rysunkami znakomitego artysty Andrzeja Krauzego. Można je nosić także przez ramię, mają szerokie i poręczne ucho, wytrzymały materiał, mieszczą format A4.

oraz

Kubek wPolityce.pl

Kubek wPolityce.pl

Elegancki kubek z logotypem wPolityce.pl i specjalnie wykonanym rysunkiem znakomitego artysty Andrzeja Krauzego.

Powiązane tematy

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.