Opinie

Fot.Anna OMline/sxc.hu
Fot.Anna OMline/sxc.hu

Sposoby na hejterów – jak radzić sobie z oszczerstwami w Internecie?

Komentator wGospodarce.pl

Komentator wGospodarce.pl

  • Opublikowano: 27 grudnia 2013, 16:59

  • Powiększ tekst

Polskie firmy coraz odważniej zabierają się za internetowych pieniaczy. Pomaga w tym polskie prawo, które ułatwia ich ściganie. Jednak zdaniem ekspertów najlepszym sposobem na hejterów są autentyczne referencje. – Firmy powinny dbać o to, żeby opinie o nich zostawiali zadowoleni klienci – uważa Dawid Urbańczyk, ekspert programu Trusted Trader.

Trusted Trader zebrał dane z różnych prowadzonych na świecie badań na temat internautów. Dowodzą one, że internauci przywiązują dużą wagę do opinii zamieszczanych w sieci. Aż 92 proc. z nich czyta opinie o osobach, produktach lub firmach, którymi jest zainteresowane, 78 proc. osób sprawdza opinie o osobie czy firmie, z którą decyduje się nawiązać współpracę, a 89 proc. internautów wierzy w wyniki Google.

Jednak bodaj najciekawszy jest paradoks związany z zaufaniem do opinii umieszczanych w Internecie.

– Z raportu amerykańskiej firmy Nielsen wynika, że aż 70 procent internautów wierzy w rekomendacje zamieszczane przez osoby, których nie zna, za to zaledwie 30 procent ufa referencjom zamieszczonym na stronach firm – mówi Dawid Urbańczyk, którego zdaniem sytuacja ta w Polsce wygląda bardzo podobnie. Dlatego tak dużym problemem staje się zjawisko szkalowania firm w sieci.

– Często określa się je modnym dziś słowem „hejtowanie”, jednak w większości przypadków mamy do czynienia po prostu z działaniem nieuczciwej konkurencji – mówi ekspert Trusted Trader.

Hejter przed sądem

W walce z tym zjawiskiem polskie firmy coraz częściej sięgają po ostateczny środek – pozew sądowy. Zdaniem Łukasza Chmielniaka – adwokata, obrońcy w sprawach karnych gospodarczych i karnych skarbowych, autora bloga „Białe Kołnierzyki” – hejterzy mogą odpowiadać przed sądem, zarówno na drodze cywilnej, jak i karnej, za zniesławienie lub znieważenie (art. 212 lub art. 216 Kodeksu karnego). Jeśli dana osoba używa do zniesławienia środków masowej komunikacji (np. Internetu), sąd może wymierzyć grzywnę, karę ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.

W sierpniu tego roku Naczelny Sąd Administracyjny wydał przełomowy wyrok. Orzekł, że udostępnienia danych z forów internetowych może żądać każda osoba fizyczna albo firma, jeśli wykaże, że jest to niezbędne do ochrony dóbr osobistych i dobrego imienia. Do tej pory wydania adresu IP komputera, z którego wysłane były wpisy na forum, mogła żądać jedynie policja lub prokuratura. Orzeczenie to otworzyło drogę do prawnej walki o dobre imię, którą wcześniej podejmowali jedynie najbardziej zdeterminowani.

Jednak o ile wygranie sprawy jest dziś łatwiejsze, o tyle problemem jest wciąż wyegzekwowanie wyroku. Bielska spółka DAAS, która w maju tego roku wygrała proces z internetowym oszczercą, do dziś nie doczekała się zasądzonej publikacji przeprosin.

– Uważamy, że warto było walczyć, bo skoro w naszej sprawie zapadł pozytywny wyrok, to znaczy, że ktoś, kto wypisuje w sieci pomówienia, nie jest bezkarny. Ale niesmak pozostał, bo raz zamieszczone w Internecie treści bardzo trudno stamtąd usunąć, nawet jeśli zniknęły one już z forów, na których były publikowane – mówi Dawid Starzyczny, prezes DAAS.

Walka przed sądem wymaga więc nie tylko pieniędzy (choć w przypadku wygranej koszty sądowe ponosi skazany), ale także czasu i determinacji. A to często przeszkoda, na której pokonanie firmy, szczególnie te mniejsze, nie mogą sobie pozwolić.
– Właścicieli małych przedsiębiorstw: zakładu fryzjerskiego, warsztatu samochodowego czy pizzerii, nie stać na to, by przez pół roku jeździć na rozprawy, które niejednokrotnie mogą toczyć się w innym mieście. Tymczasem właśnie w przypadku takich firm pomówienia zamieszczane w Internecie, najczęściej przez konkurencję, mogą mieć najbardziej dotkliwe skutki – mówi Dawid Urbańczyk.

Rekomendacje lepsze od wybielania

Zdaniem ekspertów działających na rynku internetowym problem w walce z hejtowaniem stanowi też wyznaczenie jasnej granicy między nim a krytyką. Nie zawsze da się ocenić, czy opinię zamieścił bardzo rozgoryczony klient, który po prostu przesadził z emocjami, czy ktoś, kto świadomie chce komuś zaszkodzić.
– Z pewnością konstruktywna krytyka opiera się na logice i argumentach. Kiedy ich miejsce zajmują emocje i brak szacunku dla innych, możemy mówić o hejterstwie – mówi Piotr Kozyra, właściciel agencji interaktywnej WuWu. Radzi, by zamiast walczyć z negatywnymi komentarzami, osłabiać ich siłę.
– Firma, która dba o swój wizerunek, powinna patrzeć na sprawę całościowo. Postawić na odpowiednio zbudowaną stronę internetową, certyfikaty, monitorowanie forów branżowych i portali lokalnych oraz stałą komunikację z klientami np. poprzez fanpage – mówi Piotr Kozyra.

Eksperci odradzają też korzystanie z usług firm, które specjalizują się w wybielaniu internetowego wizerunku. W Polsce tego typu biznes dopiero raczkuje, ale na Zachodzie działa cała rzesza firm specjalizujących się w usługach tzw. ochrony wizerunku firmy. Są one w stanie usunąć praktycznie każdą negatywną opinię zamieszczoną w sieci.

– To także skrajność, która jest bardzo niebezpieczna, bo fałszuje rzeczywistość – uważa Dawid Urbańczyk. – Jeśli klient jest niezadowolony, trzeba mu oczywiście odpowiedzieć, ale nie podszywając się pod innych klientów, lecz pokazując książkę referencyjną z opiniami prawdziwych osób.

Zdaniem eksperta Trusted Trader podstawowym błędem, który popełniają polscy konsumenci, jest to, że korzystają z forów internetowych, żeby opiniować firmy i produkty. Anonimowość tych komentarzy powoduje, że tracą one sens.

– To tak, jakby po przyjeździe do nowego miasta pytać pierwszego nieznajomego, jaka jest najlepsza restauracja w mieście. Jakie mamy podstawy, żeby zaufać jego opinii? Jeśli jednak widzimy, że w mijanej przez nas restauracji siedzi wiele osób, w dodatku wyglądają na zadowolone, to pewnie nie pomylimy się, wybierając ją – mówi Dawid Urbańczyk.

Dodaje, że pozywanie autorów negatywnych opinii przed sąd może czasem okazać się jedynym dobrym wyjściem, jednak naprawdę ważne jest wpływanie na mentalność internautów: uczulanie Polaków na to, by nie ufali zamieszczanym na forach komentarzom dotyczącym firm i produktów, a jednocześnie uczenie ich konstruktywnej, rzetelnej krytyki.

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych