Energetyka rozproszona jest naszą przyszłością
Energetyka rozproszona jest naszą przyszłością – twierdzi Justyna Piszczatowska, ekspertka ds. energetyki, dziennikarka portalu wysokienapięcie.pl w Wywiadzie Gospodarczym, który w poniedziałek poprowadził Marek Siudaj, redaktor portalu wGospodarce.pl.
Jesteśmy coraz bliżej momentu, gdy własne, indywidualne źródła energii u Polaków, tzw. prosumenckie będą coraz bardziej opłacalne - twierdzi Justyna Piszczatowska, ekspertka ds. energetyki.
Gdybyśmy już dziś, tak jak jest w Niemczech, mieli mocny segment energii ze źródłem słonecznych wielkości 1000-2000 MW, to byłoby kompatybilne z naszym systemem, kiedy szczyt zapotrzebowania na prąd w Polsce przypada latem na okresy słonecznej upalnej pogody - ocenia ekspertka.
Polska nie uniknie jednak inwestycji w tzw. dynamiczne źródła energii, czyli dający szybko moc i równie szybkie do wyłączenia – twierdzi Piszczatowska. To wkrótce będzie problem, bo idzie czas napięć w systemie energetycznym w Europie, gdy Francuzi rozpoczną ze względów rosnących wymogów bezpieczeństwa remonty swoich elektrowni atomowych.
Potrzebna jest dodatkowa moc. Nie weźmiemy jej z elektrowni węglowych, bo one się do tego zbyt dobrze nie nadają. Takim dynamicznym źródłem energii byłaby technologia gazowa. Nie unikniemy budowy elektrowni gazowych. Ale tu rodzi się kwestia bezpieczeństwa gazowego - twierdzi Piszczatowska.
Zwraca też uwagę, że inwestycje w bloki gazowe będzie niezbędna nawet w przypadku decyzji o budowie w Polsce siłowni jądrowej.
Energia z elektrowni atomowej popłynie najwcześniej za 10-15 lat. Do tej pory będziemy mieli problemy z zaspokojeniem potrzeb energetycznych - ocenia Justyna Piszczatowska.
Ekspertka zwraca też uwagę na rozmaite problemy i wyzwania związane z budową elektrowni atomowej. Pierwszy to koszty, szacowane na co najmniej 100 mld złotych. Paradoksalnie krytycznie odniosła się do planów Ministerstw Energii budowy bloku o mocy ograniczonej do 1000 MW.
To nie jest dobry pomysł, ale jak na elektrownię atomową byłoby to mało i nie przyniesie spodziewanego efektu stabilizacji krajowego systemu energetycznego. Jeśli już budować, to uzyskać efekt skali, to 3000 MW w pierwszym kroku, a 6000 MW drugim. Bo i tak narazimy się na wszystkie krytyki zarzuty. Niemcy, którzy zdecydowali się wygasić całą energetykę jądrową nie będą zadowoleni, jeśli 200-300 km od ich granic będzie powstawać blok jądrowy - mówiła w studio telewizji wPolsce.pl Justyna Piszczatowska.
»»Cała rozmowa na antenie telewizji wPolsce.pl oglądaj tutaj:
### Błąd: Nie możesz wstawiać obrazków z zewnętrznych serwerów.
Oprac. sek