Niepewna końcówka tygodnia na rynkach finansowych
Ten tydzień byki zapamiętają na długo, na indeksach obserwowaliśmy prawdziwy pogrom. Mimo tak fatalnych nastrojów popytu wciąż nie stać na solidne odbicie co rodzi obawy wokół kondycji kupujących. Koniec tygodnia przebiega w mieszanych nastrojach, a cofnięcie po względnie udanym otwarciu w Stanach może przyczynić się do spadku nastrojów przed weekendem. Czy naprawdę rynki przestały widzieć powody dla solidnych wzrostów?
Głównym punktem mijającego tygodnia była konferencja szefa FED, Jerome Powella i decyzja Rezerwy Federalnej w sprawie podwyżki stóp procentowych. Bankierzy wyraźnie pokazali chęć i determinację do walki z inflacją jastrzębią decyzją 75 pb podwyżki, która, choć osłabiła funkcję reakcji FED zapowiadającego 50 pb na poprzednim zgromadzeniu w kontekście następnych podwyżek może przyczynić się do zdławienia inflacji i jest zrozumiała w świetle alarmujących danych. Wciąż jednak mówimy o odległym czasie, Powell wskazał 2024 jako rok, w którym stopy będą prawdopodobnie mogły być obniżane podczas gdy rynki żyją bliższą przyszłością, która zdecydowanie nie rysuje się dla byków w jasnych barwach.
Inwestorzy martwią się słabymi danymi z gospodarki, która może nie udźwignąć zacieśniania polityki monetarnej, niedźwiedzie szykują się na twarde lądowanie. Po fatalnych danych o inflacji i nastrojach konsumentów z zeszłego piątku dziś obrazu dopełnił niższy odczyt produkcji przemysłowej. Dane niższe od prognoz pokazują, że karmione dwoma latami potężnej hossy oczekiwania są ponownie dużo wyższe od tego co dziś gospodarka ma do zaoferowania. Warto wspomnieć o wczorajszych alarmujących wręcz danych z USA, które potwierdziły wzrost bezrobotnych, spadek budowy nowych domów i pozwoleń na budowy oraz słaby odczyt indeksu aktywności produkcyjnego indeksu Philadelphia Fed. Dzisiejsze dane dopełniają czarnego scenariusza i potwierdzają, że tak jak FED w czasie pandemii rozgrzał gospodarkę do czerwoności, tak dziś podwyżkami w recesyjnym otoczeniu może zupełnie pogrążyć popyt. Dekoniunktura może potężnie uderzyć w indeksy jeszcze w tym roku, a dzisiejsza sesja obnaża słabość strony popytowej na rynkach finansowych. Warto podkreślić jednak, że obecny etap rynku może zachęcać część inwestorów do rozpoczęcia akumulacji, pierwsza połowa 2022 roku dla indeksów ma obecnie dramatyczny przebieg. Wzrost ilości inwestorów ‘widzących okazje’ może wpłynąć na wyższe notowania indeksów w drugiej połowie roku.
Dziś w obliczu recesyjnych obaw traci nawet zwycięzca ostatnich spadkowych miesięcy - rynek ropy. Spółki z branży pogrążyły dzisiejsze obawy wokół rosnącego popytu, wyprzedaże odnotowuje błyszczący ostatnio Chevron i ExxonMobil. Nieznacznie zyskuje dziś amerykański sektor technologiczny. Traci sektor obronny, notowania Lockheed Martin cofają się poniżej 400 USD.
S&P500 notowany jest na 0,1% plusie, choć wymazał wzrosty z początku sesji, ponownie próbuje odbijać. NASDAQ zyskuje obecnie 0,5%. Fatalnie radzi sobie WIG20, który zakończył sesję poniżej 1700 USD. Patrząc na wysoką zmienność od początku sesji, możemy spodziewać się szerszej reakcji indeksów w końcówce sesji, która może zdeterminować poniedziałkowe otwarcie.
Eryk Szmyd
Analityk rynków finansowych XTB