Optymizm na rynku ropy
W tym tygodniu na rynku ropy naftowej zdecydowanie dominuje strona popytowa. O ile na początku poniedziałkowej sesji notowania amerykańskiej ropy WTI oscylowały w okolicach 101,50-101,60 USD za baryłkę, o tyle dzisiaj rano ich cenie niewiele brakuje do 104 USD za baryłkę.
Nieco mniej spektakularnie wygląda sytuacja na rynku europejskiej ropy Brent, jednak i tu widać aktywność kupujących, a za baryłkę tego gatunku ropy trzeba obecnie zapłacić ponad 110 USD.
Obecny optymizm inwestorów na rynku ropy wynika przede wszystkim z danych dotyczących zapasów tego surowca w Stanach Zjednoczonych. We wtorek pojawił się raport na ten temat ze strony API (Amerykańskiego Instytutu Paliw), a wczoraj analogiczną publikację zaprezentował Departament Energii USA.
Wnioski z obu tych raportów są podobne: w minionym tygodniu zapasy ropy naftowej w USA wyraźnie spadły. We wtorek API pokazał wyliczenia, według których w minionym tygodniu poziom zapasów skurczył się o 10,3 mln baryłek. Była to niespodzianka na rynku ropy, gdzie prognozy zakładały wzrost zapasów. W kontekście wtorkowej publikacji, mniejszym zaskoczeniem był wczorajszy raport departamentu, w którym wyliczono, że w minionym tygodniu zapasy ropy w USA spadły o 7,2 mln baryłek. Instytucja ta potwierdziła, że zapasy w miejscowości Cushing skurczyły się do najniższego poziomu od grudnia 2008 roku.
Niższy poziom zapasów to efekt m.in. zmniejszenia importu ropy naftowej do Stanów Zjednoczonych. Jak pokazały dane Departamentu Energii, w minionym tygodniu import ropy do USA spadł o 658 tysięcy baryłek dziennie i wyniósł 6,47 mln baryłek. Jest to najniższy poziom importu od 1997 r.
Reakcja inwestorów na dane dotyczące zapasów w USA odzwierciedla ich ulgę po informacjach, które napływały na ten rynek jeszcze niecały miesiąc temu – wtedy bowiem zapasy ropy naftowej osiągnęły rekordowy poziom 399,4 mln baryłek i pojawiały się spekulacje, kiedy przekroczą one barierę 400 mln baryłek. Spadek importu ropy do USA pokazuje jednak, że Stany Zjednoczone dopasowują swój rynek do wciąż rosnącej produkcji wewnętrznej.