Inauguracja tuż za rogiem
Piątkowa sesja pozostaje względnie spokojna, na parach walutowych brakuje znaczących ruchów. Różnice między najsilniejszym frankiem a najsłabszym funtem są raczej niewielkie. Wszystko to przez oczekiwanie na nadchodzącą inaugurację nowego prezydenta USA. Lokalnie uwaga skupiona jest na popołudniowym wystąpieniu prezesa NBP.
W oczekiwaniu na Trumpa
Rzadko się zdarza, by ostatnia sesja w tygodniu przebiegała tak niemrawo. Główna para walutowa przykleiła się do pułapu 1,03$ i wydaje się, że przenocuje w tych rejonach aż do poniedziałku. Ogólnie na szerokim rynku obserwujemy mniejszą wolatywność. Nikt nie chce narzucać własnej narracji praktycznie w przededniu inauguracji nowego-starego prezydenta USA. Ta ma mieć miejsce już w poniedziałek, a że spekuluje się, że Donald Trump ma tego dnia podpisać około 100 rozporządzeń, to ciężko wyrokować, w którą stronę podążą rynki. W ostatnim czasie nasz złoty całkiem dobrze sobie radzi w warunkach względnej flauty i tak jest również dzisiaj. Nie ma tu mowy o żadnych znaczących ruchach, jednak obserwujemy względne umocnienie lokalnej waluty. Dolar kosztuje 4,135 zł, euro tanieje do 4,26 zł, no i oczywiście słabo wygląda funt, któremu znowu ciążą niefortunne odczyty makro. Tym razem o sprzedaży detalicznej. Ta w grudniu w perspektywie miesiąca spadła, zamiast zwyczajowo rosnąć, co nie zdarza się zbyt często i jest jaskrawoczerwoną flagą. Kurs GBPPLN spada dziś poniżej 5,05 zł.
Czas na show!
Trudno ekscytować się posiedzeniami Rady Polityki Pieniężnej. Na szczęście Narodowy Bank Polski organizuje konferencje prasowe ze swoim prezesem, co z nawiązką rekompensuje nam brak emocji przy decyzjach. Dziś możemy spodziewać się triumfalizmu. W końcu, gdy miesiąc temu profesor Glapiński studził entuzjazm wokół ścieżki cięcia stóp procentowych, był przez wrogie środowiska oskarżany o polityczne pobudki. Teraz już wiemy, że znowu okazał się wizjonerem i jego śladami podążają najwięksi, jak choćby Rezerwa Federalna z USA. Zresztą ostatnie odczyty inflacyjne z Polski również dodają kolejne argumenty do i tak pokaźnego arsenału przewodniczącego. Z jednej strony udało się zahamować wzrost dynamiki cen na poziomie 4,7 proc. rdr, co oznacza, że obrany kurs przynosi efekty. Z drugiej strony wynosi ona 4,7 proc., więc wciąż jeszcze za wcześnie, by go zmieniać. Do tego dochodzi przecież niepewność co do przyszłych działań rządu (ten argument również powiela Jerome Powell z USA). W myśl zasady „jeśli nie pochwalisz się sam, to nikt cię nie pochwali” dziś spodziewamy się dużo pozytywnego kontentu podczas konferencji. Oczywiście pojęcie „konferencji” może być w tym przypadku lekkim archaizmem, gdyż w ostatnim czasie wystąpienia prezesa na tyle wyczerpywały temat, że czekanie na pytania z sali stawało się bezpodstawne. Z kronikarskiego obowiązku dodam tylko, że w czwartek 16 stycznia rada Polityki Pieniężnej zdecydowała zachować główną stopę procentową na poziomie 5,75 proc. Utrzymuje się ona na tym pułapie od 5 października 2023 roku, kiedy to ostatni raz bank centralny zdecydował się ją obniżyć. Działo się to jednak w zupełnie innym otoczeniu makroekonomicznym, gdyż inflacja wynosiła wtedy zaledwie 6,6 proc.
Krzysztof Adamczak, analityk walutowy Walutomat.pl
»» Odwiedź wgospodarce.pl na GOOGLE NEWS, aby codziennie śledzić aktualne informacje