Polski ekspert: Na konferencji klimatycznej w Limie spełnił się czarny scenariusz dla europejskiego i polskiego biznesu
Delegacje ponad 190 krajów uczestniczących w konferencji klimatycznej ONZ w stolicy Peru, Limie (tzw. COP20), uzgodniły w niedzielę projekt porozumienia, uważanego za podstawę do umowy w sprawie zapobiegania ociepleniu klimatu, która ma zostać zawarta w 2015 r. w Paryżu (COP21).
Rozpoczęta 1 grudnia konferencja w Limie, która zgodnie z planem miała zakończyć się w piątek, została przedłużona o ponad 30 godzin ze względu na spór między krajami rozwijającymi się i rozwiniętymi, dotyczący zakresu podejmowanych zobowiązań. Kraje rozwijające się chciały jasnego różnicowania oczekiwań wobec bogatych i biednych tak, aby uniknąć nadmiernego obciążenia rozwijających się gospodarek; oczekiwały także zapewnienia, że otrzymają wsparcie finansowe. Porozumienie zostało przyjęte w nocy z soboty na niedzielę kilka godzin po odrzuceniu poprzedniej wersji przez kraje rozwijające się.
Jak relacjonują media, przyjęty projekt najwyraźniej łagodzi obawy krajów rozwijających się sformułowaniem, że poszczególne państwa mają "wspólne, lecz zróżnicowane zobowiązania" w kwestii walki z globalnym ociepleniem. Projekt jest również satysfakcjonujący dla krajów bogatych, pod przywództwem USA, które twierdzą, że nadszedł czas, by kraje rozwijające się dynamicznie zaczęły ograniczać szybko rosnące emisje gazów cieplarnianych. Największym obecnie emitentem są Chiny, przed USA, UE i Indiami.
Cud się nie zdarzył, w Limie nie zawarto porozumienia. Sukces polega na tym, że globalne negocjacje klimatyczne nie zostały zerwane. Wciąż jednak nie wiadomo, co zdarzy się za rok w Paryżu, gdzie na COP21 ma zostać podpisana globalna umowa klimatyczna – oceniła wyniki konferencji Daria Kulczycka, dyrektor Departamentu Energii i Zmian Klimatu Konfederacji Lewiatan, organizacji biznesowej, reprezentującej interesy pracodawców w Polsce i Unii Europejskiej.
Zdaniem Kulczyckiej wyniki COP20 dla biznesu europejskiego są spełnieniem czarnych przepowiedni, dotyczących ustalenia równych warunków działania na poziomie światowym.
Biznesowi polskiemu, czy europejskiemu, bardzo zależy na tym, żeby pojawiło się porozumienie, które by właśnie pozwoliło wszystkim konkurować na równych zasadach, przy równych ograniczeniach wysokości emisji i konieczności dostosowania się do tych reguł. To się nie stało, to się nie stanie i wydaje się, że Europa ma już tego świadomość - ocenia Kulczycka.
Przedstawicielka Lewiatana nie przypuszcza, by w Europie doszło do rewizji celu redukcji emisji, ale możliwa jej zdaniem jest bardziej pragmatyczna polityka ochrony przemysłu europejskiego i bardziej racjonalnych regulacji.
Przypomnijmy, że UE w ramach pakietu klimatyczno-energetycznego na lata 2013-2020 zobowiązała się do 20-proc. redukcji gazów cieplarnianych w stosunku do 1990 roku. W ramach ustaleń październikowego szczytu Unii Europejskiej postanowiono, że w latach 2020-2030 redukcje CO2 wyniosą 40 proc.
PAP, sek