Analizy

fot. www.freeimages.com
fot. www.freeimages.com

Ekspert: są poważne przesłanki, by odwołać prezesa UKE za pat wokół przetargu na LTE

źródło: PAP

  • Opublikowano: 12 lutego 2016, 21:00

  • Powiększ tekst

Jeżeli nikt nie weźmie częstotliwości po NetNecie, to UKE będzie musiał ogłosić nowy przetarg lub aukcję - mówi PAP Witold Tomaszewski, redaktor naczelny portalu Telepolis.pl. Ocenił, że przesunęłoby to na 2017 r. wpływy do budżetu i że są "praktycznie zerowe szanse", by osiągnęły one 2 mld zł.

"To, że częstotliwości nie odbierze NetNet, spółka kojarzona z Zygmuntem Solorzem-Żakiem, jest już pewne, bo potwierdził to sam UKE. Podmiot miał prawo odmówić objęcia bloku, ale sposób, w jaki zostało to zrobione, trudno uznać za poważny i profesjonalny" - wskazał redaktor naczelny portalu.

Jak dodał, "niektórzy prawnicy przedstawiają opinię, że objęcie teraz tych +osieroconych+ częstotliwości obarczone może być wadą prawną".

"To dla tego, który chciałby je wziąć, stanowi duże obciążenie biznesowe ze względu na niepewność co do przyszłości. Trudno więc dziwić się graczom na rynku, że podchodzą do nich jak do zgniłego jajka i zastanawiają się, co zrobić" - zaznaczył.

Jego zdaniem "w całej sprawie potrzeba ewidentnie dwóch rzeczy".

"Po pierwsze, wzięcia przez UKE sprawy w swoje ręce. Bierna postawa Urzędu podgrzewa ten konflikt i komplikuje sprawę. Po drugie, okrągłego stołu rokowań, przy którym zasiądą urzędnicy i uczestnicy aukcji. Każda ze stron ma swoje argumenty i cele. Urząd chce wpływu 2 mld zł do budżetu, więc niech wykaże się inicjatywą" - zaznaczył.

Ekspert podkreśla, że w postępowaniu rezerwacyjnym odwołania złożyli wszyscy operatorzy.

”Jedni, jak Orange, chcą tylko drobnych zmian w warunkach pokrycia zasięgiem sieci LTE małej części gmin ze względu na problemy z interferencjami z sieciami komórkowymi naszych wschodnich sąsiadów. Pozostali wnoszą o ponowne rozpatrzenie spraw związanych z przebiegiem postępowania i aranżacją przyznanych bloków. Wszystkie można oddalić, można zaoferować blok T-Mobile, pytanie tylko czy w takich okolicznościach ten operator będzie go chciał. Moim zdaniem, bez większych zmian w aranżacji pasma szanse są na to niewielkie" - dodał.

Według Tomaszewskiego sprawa może się potoczyć na bardzo wiele sposobów.

"Jeżeli nikt nie weźmie częstotliwości po NetNecie, to UKE będzie musiał ogłosić nowy przetarg lub aukcję. To bliżej nieokreślone wpływy do budżetu przesunie na 2017 rok. To, że kwota dobije do 2 mld zł, oceniam jako praktycznie zerowe. Urząd, zgodnie z prawem, jest organem niezależnym, istnieje jednak wiele przesłanek prawnych, aby prezesa UKE odwołać" - przewiduje.

"Biorąc pod uwagę fakt, że ziszcza się coraz więcej ocenianych kilka miesięcy temu jako nierealne scenariuszy i to, jak rządowi zależy na dodatkowych wpływach do budżetu, wcale nie zdziwiłbym się, gdyby na ulicy Kasprzaka w Warszawie nastąpiła niedługo zmiana kadrowa" – dodał.

Prezesem UKE jest Magdalena Gaj, powołana w 2012 roku.

PAP, sek

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych