Analizy

Pełny odwrót

źródło: Konrad Białas, Dom Maklerski TMS Brokers S.A.

  • Opublikowano: 19 kwietnia 2016, 10:41

  • Powiększ tekst

Apetyt na ryzyko pozostaje mocny pomimo rozczarowującego finału weekendowych rozmów w Dosze. Ceny ropy naftowej w pełni odrobiły poniedziałkowy spadek i pociągnęły inne klasy aktywów. Jedynie złoty ma problemy z podczepieniem się do rajdu.

Skutki braku porozumienia producentów ropy o zamrożeniu produkcji okazały się krótkotrwałe. Pojawiają się głosy, że rynek tak naprawdę niczego nie oczekiwał po szczycie, co jednak stoi w sprzeczności z wielotygodniowymi uzasadnieniami ostatniego rajdu ceny surowca. Mimo tego inwestorzy zdają się być niechętni do uciekania z długich pozycji w ropie, prawdopodobnie licząc na to, że w dłuższym horyzoncie czasowym rynek się zrównoważy, co podniesie ceny. Albo to, albo inwestorzy z nadzieją czekają na dane o zapasach z USA, które, jeśli wskażą spadek wydobycia, zakryją rozczarowanie po Dosze. Raport Departamentu Energii poznamy w środę, a dziś wieczorem przedsmak zapewni raport American Petroleum Institute.

Pozytywny sentyment jest jednak niezaprzeczalny niezależnie, czy patrzymy na rynek towarowy, akcyjny, czy walutowy. I jeśli odsuniemy na bok czynniki ryzyka powiązane z ropą naftową, reszta klas aktywów pozostaje solidna. Na Wall Street zaniżone prognozy wyników zdają egzamin, gdyż inwestorzy doceniają pozytywne zaskoczenia w kwartalnych zyskach, pomimo słabości w porównaniu z analogicznym okresem 2015 r. Inne rynki akcji, w tym emerging makrets, również nie chcą rezygnować z optymistycznych nastrojów.

Na tym tle niechlubnie wyróżnia się złoty, będąc jedną z najsłabszych walut rynków wschodzących. Pomimo pozytywnego tła rynkowego i makroekonomicznego (wczoraj bardzo dobre dane z rynku pracy), polska waluta nie może powrócić do wzrostów. To sugeruje, że dla inwestorów hamulcem jest inny czynnik i nie jest niczym odkrywczym wskazanie na sytuację polityczną w kraju. Przepychanki rządu z instytucjami UE oraz spekulacje o zaangażowaniu NBP w rozwiązanie problemu kredytów frankowych nie są czymś, co uspokaja inwestorów. Jako że ryzyko polityczne jest podwyższone, to wciąż nie niesie negatywnych konwekcji dla perspektyw gospodarczy, zatem „opór” inwestorów względem złotego może z czasem osłabnąć. Jeśli sentyment rynkowy w dalszym ciągu pozostanie pozytywny, złoty w końcu będzie jedną z tańszych walut emerging markets, wobec czego inwestorzy nie będą mogli przejść obojętnie. Z drugiej strony skok awersji do ryzyka mocno uderzy złotego, gdyż na rynku siedzi jeszcze sporo kapitału, który sprzedawał EUR/PLN przy 4,45.

Wtorkowy kalendarz rozpoczynają dane z przemysłu i handlu z Polski, które GUS przesunął z 14:00 na 10:00. Jesteśmy zgodni z konsensusem wobec wzrostu produkcji przemysłowej o 3,9 proc. r/r, z kolei po sprzedaży detalicznej spodziewamy się silniejszego wzrostu o 3,6 proc. (konsensus: 3,4 proc.). Silnie dane, jeśli w ogóle, pomogą złotemu raczej tylko na chwile. Indeks ZEW z Niemiec powinien wskazać na lekką poprawę warunków. W USA odbicie w liczbie wydanych pozwoleń na budowę (prog. 2 proc. m/m) pozwoli stwierdzić, że rynek nieruchomości jest na trajektorii zrostowej. Po południu uwagę mogą przyciągnąć wystąpienia prezesów banków centralnych: Stevensa z RBA, Carneya z BoE i Poloza z BoC.

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych