Hossa na ropie trwa, za paliwo znów zapłacimy więcej
Cena baryłki ropy naftowej WTI osiągnęła podczas dzisiejszej sesji najwyższy poziom w tym roku – 47 dolarów. Oznacza to, że od dołka z połowy lutego odbiła aż o 80%, przy czym zmianę trendu zazwyczaj definiuje się jako dwudziestoprocentowy ruch od ostatniego maksimum/minimum notowań. Hossa jest zatem słowem w pełni dozwolonym, choć zazwyczaj kojarzy nam się z czymś bardziej długoterminowym niż trzema miesiącami szalonych wzrostów.
Podczas czwartkowej sesji dobrym pretekstem do zaliczenia nowego półrocznego maksimum okazał się raport IEA. Oczywiście cały czas pamiętamy o środowych danych ze Stanów Zjednoczonych, gdzie zapasy czarnego złota zaskakująco mocno spadły. Międzynarodowa Agencja Energetyczna (IEA) podała, że nadpodaż surowca w pierwszym półroczu 2016 wyniesie najprawdopodobniej 1.3 miliona baryłek dziennie, a nie 1.5 jak wcześniej zakładano. Popyt ma w całym roku urosnąć o 1.2 miliona baryłek dziennie w porównaniu do 2015 r. IEA zauważa także coraz większą konsumpcję ropy naftowej w Indiach, które powoli przejmują od Chin rolę głównego importera surowca.
Cały raport ma dosyć pozytywny wydźwięk, chociaż z drugiej strony warto odnotować rekordowe wydobycie w krajach OPEC i gotowość do dalszych wzrostów wydobycia chociażby w Arabii Saudyjskiej. Mamy, więc kolejną pro-wzrostową publikację ze strony IEA oraz spadającą produkcję i zapasy w USA. Te fundamentalne czynniki w połączeniu z korektą dolara zdecydowanie wspierają notowania czarnego złota.
Z punktu widzenia inwestorów i klientów stacji benzynowych istotne jest to czy ceny ropy jeszcze podskoczą. Wiele wskazuje na to, że cena ropy ma jeszcze minimalną przestrzeń do wzrostów, a złoty do osłabienia względem dolara. Z tego punktu widzenia podwyżki cen paliw na stacjach benzynowych są bardzo prawdopodobne, ale nie powinny przekroczyć kilku- kilkunastu groszy w perspektywie kilku tygodni. Dobra wiadomość jest taka, że z rynkowego punktu widzenia przestrzeni do większych zwyżek nie ma dużo. Przy cenie 50 dolarów za baryłkę produkcja ropy naftowej w USA ponownie może odbić, a to będzie oznaczało, że nierównowaga popytu i podaży ponownie zostanie zwiększona i według podstawowych teorii ekonomii powinno się to przełożyć na spadek cen danego dobra.