Rozczarowanie produkcją tylko pozorne
Z danych GUS wynika, że w maju produkcja przemysłowa była wyższa niż przed rokiem o 3,5 proc., co w porównaniu z oczekiwaną przez ekonomistów dynamiką rzędu 4,7 proc. oraz 6 proc. zwyżką z kwietnia, może wydawać się wynikiem rozczarowującym. Jednak majowe dane, choć słabsze niż miesiąc wcześniej, prawdopodobnie wskazują na bardziej wyraźną i trwałą poprawę tendencji produkcji przemysłowej.
Poprzednie spadki jej dynamiki, zanotowane w październiku ubiegłego roku oraz w styczniu i marcu obecnego roku, wynosiły odpowiednio 2,4 proc., 1,4 proc. i 0,7 proc., zaś majowy odczyt, jeśli uznać go za kolejny dołek, wypada znacznie powyżej tych poziomów, co można traktować jako sygnał przełamania spadkowego trendu dynamiki produkcji przemysłu. Potwierdzeniem tej tezy powinno być wyraźne przyspieszenie w kolejnych miesiącach. Byłoby to zbieżne z prognozami, mówiącymi o wzroście dynamiki polskiej gospodarki w najbliższych kwartałach.
Być może z podobnym zjawiskiem mamy do czynienia także w przypadku produkcji budowlano-montażowej, której poprawy oczekuje się bezskutecznie już od dawna. Świadczyłoby to z kolei o odradzaniu się inwestycji, po niedawnym spadku ich dynamiki, który wzbudził pewne zaniepokojenie ekonomistów w kwestii długoterminowych perspektyw poprawy sytuacji w gospodarce i struktury czynników wzrostu. W maju produkcja budowlano-montażowa nadal jednak wskazywała na spory regres, zniżkując w porównaniu do maja ubiegłego roku o 13,7 proc. Ale zarazem to wynik nieco lepszy niż zanotowany w marcu, gdy spadek sięgał aż 15,8 proc. Niewielka poprawa utrzymuje się już drugi miesiąc z rzędu (w kwietniu spadek wynosił 14,8 proc.).
Większego przyspieszenia nie widać wciąż w przypadku sprzedaży detalicznej. W ujęciu nominalnym jej wzrost wyniósł w maju jedynie 2,2 proc., wobec kwietniowej zwyżki o 3,2 proc. i oczekiwań analityków, sięgających 3 proc. Po uwzględnieniu efektów deflacji, sprzedaż była w maju wyższa niż przed rokiem o 4,3 proc., co także oznacza spadek dynamiki w porównaniu z danymi za kwiecień, gdy wzrosła o 5,5 proc. Majowy odczyt jest najsłabszy od sierpnia ubiegłego roku. Nadal więc nie widać pozytywnego efektu poprawy sytuacji na rynku pracy, postępującego wzrostu średniego wynagrodzenia i uruchomieniu wypłat z programu Rodzina 500 plus.
Fakt, że Polacy nie ruszają śmielej na zakupy, nie musi wcale mieć negatywnej wymowy. Popyt wewnętrzny nadal utrzymuje się na poziomie wystarczającym do podtrzymania przyzwoitego tempa wzrostu gospodarczego, a oszczędności są niezbędne do zwiększenia tak potrzebnej dynamiki inwestycji. W maju, podobnie jak w poprzednich miesiącach, największą dynamikę notowano w sprzedaży pojazdów samochodowych (wzrost o 14,6 proc.), odzieży i obuwia (17,4 proc.), farmaceutyków i kosmetyków (9,4 proc. oraz mebli, sprzętu RTV i AGD (8,9 proc.).