Zamiana franków na złote może być ryzykowna
Sytuacja na rynku walutowym na razie sprzyja zadłużonym we frankach. Jednocześnie przedłużają się prace nad rozwiązaniem problemu kredytów walutowych. Powodem tego mogą być obawy związane z ich zamianą na złote, a w konsekwencji narażenie kredytobiorców na ryzyko wynikające ze wzrostu stóp procentowych
Wbrew wcześniejszym zapowiedziom, nie doszło do planowanego na początek czerwca spotkania sejmowej podkomisji do spraw ustaw frankowych. Choć jej przewodniczący sygnalizował możliwość zajęcia się tą sprawą w trakcie następnego posiedzenia Sejmu, czyli w najbliższych dniach (20-22 czerwca), jest bardzo mało prawdopodobne, by przed wakacjami doszło do jakiegokolwiek postępu.
Przedstawiciele podkomisji argumentują, że nie otrzymali jeszcze wszystkich materiałów, niezbędnych do kontynuacji prac, zaś reprezentanci Narodowego Banku Polskiego i Komisji Nadzoru Finansowego deklarują, że z obowiązków w tym zakresie obie instytucje się wywiązały.
W szczególności gotowe jest także stanowisko Komitetu Stabilności Finansowej w sprawie wdrożenia rekomendacji mających na celu restrukturyzację portfela walutowych kredytów mieszkaniowych. W komunikacie Komitetu zwraca się uwagę, że przedłużające się prace legislacyjne powodują wstrzymywanie się banków z podejmowaniem inicjatyw zmierzających do zaproponowania klientom rozwiązań w tej kwestii.
Nad propozycją pracuje PKO BP, a jego przedstawiciele deklarują, że oferta będzie gotowa na przełomie drugiego i trzeciego kwartału, czyli już wkrótce. Jej kształt jest istotny o tyle, że PKO BP to bank posiadający znaczący portfel kredytów frankowych oraz pozostający pod kontrolą państwa, a więc z tych dwóch względów przyjęte rozwiązania mogą mieć istotny wpływ na działania innych banków. Choć środowisko „frankowiczów” liczy przede wszystkim na korzystne dla nich rozwiązania legislacyjne, a w Sejmie znajdują się trzy projekty ustaw, wszystko wskazuje na to, że główne kierunki rozwiązania problemu będą się koncentrować na rozstrzygnięciach sądowych w przypadkach bardziej kontrowersyjnych oraz dobrowolnych negocjacjach klientów z bankami, przy czym skłonność instytucji finansowych do ustępstw ma być wspierana przez odpowiednie wymogi regulacyjne, między innymi podniesienie wymogów kapitałowych oraz wysokości składek na Bankowy Fundusz Gwarancyjny. Na preferencje względem dobrowolnych form restrukturyzacji kredytów walutowych w formie negocjacji klientów z bankami zwrócił niedawno uwagę Komitet Stabilności Finansowej, a także mocno dotąd wspierający konsumentów Rzecznik Finansowy, przyznając że ustawowe rozwiązanie wszystkich problemów związanych z kredytami we frankach jest niemożliwe, wobec czego negocjacje są najlepszym wyjściem, choć banki na razie nie są zbyt skłonne do ich podejmowania.
Problem w tym, że zarówno z punktu widzenia posiadaczy kredytów i banków, jak i stabilności systemu finansowego, podejmowanie decyzji o samym przewalutowaniu i warunkach, na jakich miałoby ono być dokonywane, nie jest proste, a ich konsekwencje mogą być ryzykowne, także dla zadłużonych. Pozbywając się ryzyka związanego z wahaniami kursu franka przyjmują oni na siebie jednocześnie ryzyko wynikające z wyższego oprocentowania kredytów w złotych, szczególnie w perspektywie wzrostu stóp procentowych, która wydaje się nieuchronna.
Choć jest bardzo prawdopodobne, że jednym z podstawowych warunków restrukturyzacji kredytu będzie założenie, że rata zobowiązania zamienionego na złote będzie nie wyższa niż była w przypadku franka, to jednocześnie jest oczywiste, że ta zasada nie oznacza, że wysokość miesięcznej spłaty nie zwiększy się przez cały czas obowiązywania umowy kredytowej, czyli przez kilkanaście lub więcej lat. Pozostanie ona na niezmienionym poziomie jedynie do czasu, gdy nie pójdą w górę oficjalne i rynkowe (WIBOR) stopy procentowe, czyli w aktualnych warunkach prawdopodobnie przez kilka kwartałów.
Mimo, że ryzyko skokowego wzrostu stóp jest niewielkie, to jednak w horyzoncie dwóch-trzech lat można sobie z łatwością wyobrazić sytuację, gdy stawki WIBOR zwiększą się z obecnych 1,7-1,8 proc. do 3-3,5 proc., co spowoduje istotny wzrost obciążenia budżetu kredytobiorcy. Na marginesie, przy tej okazji powraca kwestia nielubianych ani przez banki, ani ich klientów, kredytów o stałej stopie, a więc upowszechnienia tego niepopularnego, choć użytecznego rozwiązania w naszych warunkach. Oprocentowanie kredytu o stałej stopie z reguły jest wyższe, niż w przypadku stopy zmiennej i tej zasady zmienić się nie da, a pozostaje jedynie kwestia kalkulacji wysokości tej różnicy.
Drugą, nie mniej istotną, a w odczuciu zadłużonych prawdopodobnie kluczową kwestią w negocjacjach o restrukturyzacji, jest kurs franka, po jakim dokonane zostanie przewalutowanie kredytu. Przebieg dotychczasowych dyskusji, prowadzonych przy okazji prezentacji różnych propozycji rozwiązań ustawowych wskazuje, że to najtrudniejszy i najbardziej kontrowersyjny punkt całej operacji.
Pomijając niezbyt produktywne rozważania na temat kursu „sprawiedliwego” oraz ustalania „winnych” wzrostu wartości szwajcarskiej waluty oraz podjęcia decyzji o zaciągnięciu kredytu w niej denominowanego lub indeksowanego, kluczowym elementem jest niezwykle trudna do wykonania kalkulacja dotycząca przyszłych różnic między kosztami utrzymania kredytu we frankach a kosztami kredytu w złotych z punktu widzenia klienta, a w przypadku banku dodatkowych wyliczeń, wynikających z „zachęt” do przewalutowania, narzuconych przez instytucje regulujące rynek finansowy. Niestety nieprzewidywalność rozwoju sytuacji na rynku walutowym i zmian stóp procentowych powoduje, że wszelkie kalkulacje są obarczone dużym ryzykiem błędu.
Jednocześnie nie ulega wątpliwości, że banki będą w negocjacjach i ustalaniu warunków preferować klientów znajdujących się w najtrudniejszej sytuacji, a więc mających kłopoty ze spłatą zobowiązania, stosując kryterium LtV, czyli stosunek wartości zadłużenia do wartości nieruchomości i DtL, czyli wysokość miesięcznego zobowiązania kredytobiorcy w stosunku do jego wynagrodzenia (przychodów), co w połączeniu ze wspomnianymi trudnościami w kalkulacjach każe przypuszczać, że proces restrukturyzacji kredytów we frankach nie będzie ani powszechny, ani szybki.