Giełdowy tydzień na dopingu
Globalny rynek akcyjny pokazuje doskonałą kondycję mimo sygnałów ostrzegawczych płynących z wielu stron, na czele z pozostającym na czołówkach tematem Brexit.
Jak to bywa w ostatnich miesiącach, sztuczna pomoc przychodzi od banków centralnych, które panicznie boją się choćby niewielkiej korekty ryzykownych aktywów. Z trendem oczywiście nie ma sensu walczyć, chociaż przy takim oderwaniu od fundamentów należy zachować wzmożoną ostrożność.
Od dołków po referendum indeks S&P zyskuje już około 5%; niemiecki DAX ponad 6%, a brytyjski FTSE100 już ponad 14%! Londyński indeks znajduje się już znacząco powyżej poziomów sprzed referendum. W tym przypadku znaczącą rolę odgrywa skład indeksu, który opiera się na międzynarodowych korporacjach, które większość przychodów uzyskują za granicą. Osłabienie funta może znacząco poprawić ich wyniki. Drugim powodem szalonych wzrostów jest zapowiedź Banku Anglii odnośnie luzowania polityki monetarnej.
Równie gotowy do działania jest Europejski Bank Centralny, chociaż na razie konkretów nie ma – wystarczą same domysły, a rynek już może cieszyć się wzrostami. W przypadku Stanów Zjednoczonych działa konieczność odsunięcia podwyżek stóp procentowych na koniec tego roku. Jeśli zobaczymy w tym roku choćby jedną podwyżkę w tym roku, to będzie prawdziwy cud. Rynek powoli przestaje wierzyć nawet w podwyżki w 2017 roku.
Banki centralne tym razem nie musiały zrobić wiele aby uratować rynek z opresji, wystarczyło kilka gołębich komunikatów. Trudno wierzyć, że Brexit przejdzie całkowicie bez echa, ale obecnie fakty są takie, że nic nie jest w stanie powstrzymać rajdu wzrostowego. Oprócz trendu wzrostowego na akcjach cały czas utrzymują się wzrosty metali szlachetnych. Tam jest to poparte fundamentami, a dodatkowo działaniami banków centralnych mającymi na celu deprecjację wartości pieniądza. Nie kończy się również popyt na obligacje, a wartość tych ujemnie oprocentowanych osiągnęła w tym tygodniu już niemal 12 miliardów dolarów.
Nie warto wspominać o obniżonych ratingach dla krajów UE, o problemach włoskich banków, o kolejnych obniżkach prognoz wzrostu dla kluczowych gospodarek świata – to wszystko nie ma obecnie większego znaczenia.