Catalyst nie przyciąga nowych emitentów
Wśród prawie 120 emitentów obligacji korporacyjnych notowanych na Catalyst, zdecydowanie dominują spółki znane z giełdowego parkietu. Firmy, które zdecydowały się tylko na emisję papierów dłużnych nie kwapią się ani na regulowany rynek obligacji, ani tym bardziej na giełdę.
Spośród 117 spółek, które zdecydowały się wyemitować obligacje i wprowadzić je do obrotu na Catalyst, aż 70 proc. wywodzi się z giełdowego parkietu akcji. Akcje kolejnych 14 proc. notowane są na New Connect. Akcje jedynie 19 emitentów dłużnych papierów korporacyjnych nie są notowane na warszawskiej giełdzie. W tym gronie przeważają spółki niewielkie, ale zdarzają się też potentaci, jak na przykład Ghelamco czy Griffin oraz firmy całkiem spore, jak GetBack i Murapol (na giełdzie notowany jest Abadon Real Estate, spółka wchodząca w skład Grupy Murapol).
Nie ma nic dziwnego w tym, że spółkom których akcje już znajdują się w publicznym obrocie, a więc mają za sobą niełatwą procedurę formalno-prawną i dysponują odpowiednim doświadczeniem, znacznie łatwiej korzystać z dobrodziejstw rozwijającego się dynamicznie rynku obligacji. Z jednej strony, mają już przetartą drogę, z drugiej zaś status spółki giełdowej przydaje im wiarygodności, która jest istotnym czynnikiem w przypadku pozyskiwania kapitału dłużnego, wpływając zarówno na zainteresowanie inwestorów obligacjami, jak i na koszty odsetkowe. W przypadku tej grupy widać też „kompatybilność” obu segmentów rynku, czyli akcji i obligacji, choć biorąc pod uwagę, że na głównym rynku notowanych jest 486 spółek, widać że jeszcze wiele z nich nie docenia zalet obligacji jako uzupełniającego źródła finansowania działalności i rozwoju. To porównanie wskazuje także na potencjał rozwoju rynku korporacyjnych papierów dłużnych, który być może zacznie się ujawniać z większą dynamiką wraz z przyspieszeniem tempa wzrostu gospodarczego i inwestycyjną ekspansją.
O ile duże i średnie firmy, notowane na giełdzie, zwykle nie mają większych problemów z finansowaniem za pomocą kredytu bankowego, to znacznie trudniej w tej dziedzinie radzą sobie firmy małe, o krótkiej historii, często należące do sektora nowych technologii. Tymczasem jeśli spojrzeć na New Connect, grupujący tego typu spółki, to widać bardzo skromną ich reprezentację na Catalyst.
Obligacje zdecydowało się wyemitować i wprowadzić do obrotu jedynie 16 podmiotów, czyli 4 proc. spośród 405 znajdujących się na New Connect. W rzeczywistości z rynku obligacji korzysta nieco większa ich liczba. Część spółek wyemitowanych obligacji z różnych powodów nie wprowadza na Catalyst. Najczęściej nie chcąc ponosić dodatkowych kosztów, bądź z uwagi na skalę emisji, nie dającą szans na przyzwoitą płynność obrotu papierami na rynku wtórnym, szczególnie w przypadku gdy emisję obejmuje od kilku do kilkunastu inwestorów, a okres wykupu sięga roku, czy dwóch lat.
Catalyst zupełnie nie przyciąga zaś firm, które do tej pory z rynkiem giełdowym nie miały nic wspólnego. Jeśli od obecnych dziewiętnastu emitentów odjąć wspomniane wcześniej cztery duże i z pewnością nieźle radzące sobie na rynku finansowym spółki, okazuje się że amatorów wprowadzania obligacji do obrotu jest zaledwie garstka.
A skądinąd wiadomo, że emisji papierów dłużnych na rynku niepublicznym nie brakuje. Choć trudno oszacować skalę tego segmentu, można przypuszczać że nie jest ona marginalna i liczy się w setkach milionów złotych rocznie. Z punktu widzenia ułatwiania możliwości korzystania z rynku obligacji małych firmom, mających największe problemy z dostępem do kredytu bankowego, Catalyst nie spełnia takiej roli, jak choćby New Connect, nad rozwojem którego w swoim czasie giełda bardzo mocno pracowała, intensywnie zabiegając o pozyskanie nowych emitentów. Od niedawna barierą dla wielu spółek stało się objęcie tego rynku skomplikowanymi przepisami dotyczącymi obowiązków informacyjnych i sankcjami związanymi z ich nieprzestrzeganiem.