Fed, EBC, eurodolar
Kwestia głównej pary
Mario Draghi wystąpił wczoraj w holenderskim parlamencie i zaprezentował tam swoje typowe stanowisko. To znaczy: owszem, zapewnił, że sytuacja gospodarcza Eurolandu się poprawia, a także, że polityka EBC była przez całe lata sluszna i pomogła w osiągnięciu owego 'recovery', ale jednocześnie podkreślił, iż za wcześnie na mówienie o sukcesie. Wciąż trzeba stosować dodatkowe narzędzia i utrzymywać akomodacyjne podejście.
To jakby kontra wobec niedawnych głosów Meerscha czy Schaeuble'a. Ci oficjele twierdzą bowiem, zwłaszcza ów drugi, że EBC powinien wkrótce wkroczyć na ścieżkę normalizacji polityki. "Powinien" przynajmniej w czysto normatywnym sensie, tzn. uważają, że taka zmiana nastawienia byłaby słuszna. Można dodać, że dziś o 9:00 wystapi Vitor Constancio z EBC. Do tego o 9:30 mamy Thomasa Jordana (ale to oczywiście Bank Szwajcarii), zaś ok. 12:30 wypowie się William Dudley (to z kolei członek Rezerwy Federalnej). O 18:30 znów głos z EBC: Peter Praet.
Na razie eurodolar lokuje się przy 1,0870-80. A zatem dolar pozostaje dość silny, jakkolwiek nie przebijamy ostatnich dołków i proces aprecjacji amerykańskiej waluty trochę przyhamował. Generalny trend od początku roku, poprzez minima z pierwszych dni stycznia i marca, jest oczywiście wzrostowy, tj. na rzecz silniejszego euro.
W danych makro mamy m.in. wieści z Wielkiej Brytanii, które będą oczywiście istotne dla par związanych z GBP, a nie dla eurodolara. Otóż o 10:30 poznamy bilans handlu zagranicznego Wielkiej Brytanii i jej marcową produkcję przemysłową, zaś o 13:00 mamy decyzję Banku Anglii nt. stopy procentowej tudzież protokół z posiedzenia Banku i jego kwartalny raport o inflacji. O 14:30 poznamy dane z USA o inflacji CPI i o zasiłkach dla bezrobotnych (te drugie będą miały charakter tygodniowy).
Na złotym
Nie ma dziś danych z Polski, natomiast jutro poznamy podaż pieniądza M3 i inflację konsumencką (CPI). Na razie sytuacja jest np. taka, że na USD/PLN notujemy nieco mniej niż 3,87. To nawet nieźle, biorąc pod uwagę, że były już testowane poziomy grubo ponad 2 grosze wyższe.
W dodatku mamy poprawę na euro-złotym, jest 4,2080. Nie znaczy to jeszcze, że na obu parach klarownie wracamy do generalnych tendencji półrocznych, wszczętych w połowie grudnia 2016 i korzystnych dla złotego. Na razie to raczej tylko korekty i wahania po ostatnim osłabieniu PLN. Co do funta, to tam jesteśmy niemal równo na 5 zł. Frank szwajcarski stoi po 3,8390.
Przypomnijmy jeszcze, że wczoraj ukazała się wypowiedź Jerzego Osiatyńskiego, zdaniem którego nie należy przynajmniej przez najbliższych 12 miesięcy ruszać, w szczególności podwyższać, stóp procentowych.