Analizy

Delikatna korekta dolara

źródło: Tomasz Witczak, FMC Management

  • Opublikowano: 5 czerwca 2017, 07:45

  • Powiększ tekst

Here we are...

1,1270 – taki mniej więcej kurs widzimy dziś rano na wykresie eurodolara. Dolar zatem nadal jest słaby. To, co mamy teraz, to zresztą i tak rodzaj delikatnej korekty w porównaniu ze szczytami zakreślonymi w finale ubiegłego tygodnia, po publikacji danych z rynku pracy USA.

Dane te były raczej słabe, przynajmniej jeśli mowa o przyroście zatrudnienia. Co więcej, postawiły one pod mocnym znakiem zapytania powagę raportu ADP (tj. firmy Automatic Data Processing). Jeśli payrollsy publikowane są w piątek (pierwszy w miesiącu), to zestawienie ADP pojawia się dzień lub dwa dni wcześniej i teoretycznie dotyczy tego samego zagadnienia. Ale raport ADP ustawił poprzeczkę wysoko, zaś dane rządowe rozczarowały. Drugą komplikacją jest to, że payrollsy i tak często są po miesiącu rewidowane, niekiedy silnie.

W każdym razie dolar stracił i wykres pary był chwilami przy 1,1285. Czy to znaczy, że rynek porzucił wiarę w czerwcową podwyżkę stóp przez Fed? Raczej nie, wycena tego faktu nadal jest dość silna, bo przecież dane nie stanowiły jakiejś apokaliptycznej tragedii. Ale prawdopodobieństwo zmalało, a poza tym pod znakiem zapytania stanęły dalsze kroki – czyli to, czy po ew. ruchu czerwcowym dojdzie do jeszcze jednego w tym roku.

Co poza tym na wykresach? Para EUR/GBP jest na 0,8760, wysoko. To znaczy, że funt jest słaby. Z pewnością informacja o kolejnym zamachu mu nie posłużyła, ale tak czy inaczej wykres ten idzie w górę już od dawna. Dość przypomnieć, że 10 maja testowano 0,84 – i od tego czasu mamy intensywny wzrost. W dużej mierze wynika to z sondaży, sugerujących, że premier Theresa May wraz z torysami nie zdobędzie bezwzględnej większości po wyborach. Na USD/GBP mamy 0,7770, tutaj sytuacja nie jest tak jednoznaczna, niemniej w maju byliśmy przy 0,7670, więc z tej perspektywy to też osłabienie.

Dziś w niektórych krajach jest dzień wolny, a to z powodu Zielonych Świątek. Odpadają np. Niemcy i Szwajcaria. W innych mamy jednak pracę rynku i dane makro. W nocy podano PMI dla usług Chin (było 52,8 pkt przy prognozie 51,4 pkt – dobry wynik). O 7:00 poznamy PMI dla usług w Indiach, o 9:15 w Hiszpanii, o 9:45 analogiczna publikacja napłynie z Włoch, o 9:50 mamy Francję, pięć minut później Niemcy, o 10:00 Euroland. O 10:30 do puli PMI usługowego dołączy Wielka Brytania. O 15:45 przyjdzie czas na USA. W Stanach poznamy też dynamikę zamówień w trzech kategoriach za maj, jak również indeks ISM dla sektora usługowego (wszystko to o 16:00).

Jutro w programie indeks Sentix dla Eurolandu i sprzedaż detaliczna w tym regionie. W środę poznamy dynamikę zamówień w przemyśle Niemiec i finalny PKB Strefy Euro za I kw. 2017. W czwartek ważny temat: posiedzenie EBC. Przekonamy się, czy faktycznie Bank zaostrzy swoją retorykę w sensie takim, że zapowie lub zasugeruje możliwość ograniczenia i wyłączenia operacji QE. W piątek poznamy produkcję przemysłową Wielkiej Brytanii.

Co ze złotym?

Para USD/PLN rezyduje na 3,7120. Złoty ma się nieźle, zresztą w piątek wykres schodził momentami nawet i grosz niżej. W ten sposób pokonano kilkudniowe wsparcie, jakkolwiek faktyczną zmianą okaże się dopiero przebicie 3,70. Naszym zdaniem eurodolar powinien w dłuższym terminie rosnąć, teoretycznie ma przed sobą nawet perspektywę 1,16 (szczyt z początku maja 2016) lub zakres 1,15 – 1,17. To pomogłoby i złotemu na parze dolar-złoty. Zaznaczmy jednak, że mowa o perspektywie tygodni i miesięcy, z wyłączeniem rozmaitych (niekoniecznie drobnych) korekt i konsolidacji po drodze. Na USD/PLN można połączyć maksima z 15 grudnia, 8-9 marca i 21 kwietnia – taka linia spadkowa jest dopiero przy 3,91. Można też wziąć 21 kwietnia i 11 maja – ale nawet do tej linii mamy ok. 5 – 6 groszy.

Szczerze mówiąc, podejrzewamy, że ewentualna jastrzębiość EBC będzie szczątkowa lub żadna, że Draghi raz jeszcze podkreśli, iż trzeba być ostrożnym przy ocenie wzrostu gospodarczego i inflacji, że polityka powinna na razie pozostać taka sama itd. Wówczas euro mogłoby stracić, dolar by zyskał, ale wszystkie spekulacje i tak powrócą za miesiąc, dwa lub kilka. I za każdym razem będą mimo wszystko coraz bardziej sensowne.

EUR/PLN jest przy 4,1815. Nie ma tu na razie znaczących ruchów i zmian. Wsparcia to 4,1630-45, a następnie 4,15. Co prawda od połowy maja widać jakieś próby osłabiania złotego, ale nadal nie przyniosło to drastycznie dużego ruchu. Tym niemniej umacniać złotego do euro będzie trudniej niż do dolara. Przełożenie z eurodolara nie jest po prostu tak klarowne.

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych