Analizy

Wall Street: kontynuacja spadków i niepewność polityczna

źródło: PAP

  • Opublikowano: 10 sierpnia 2017, 23:26

  • Powiększ tekst

Na Wall Street w czwartek kolejny dzień spadków spowodowanych głównie zwiększoną presją polityczną, po groźbach ze strony Korei Północnej i ostrej odpowiedzi USA. Inwestorzy śledzą wypowiedzi przedstawicieli amerykańskiej Rezerwy Federalnej oraz dane makro. Prognozy OPEC wspierają ceny ropy naftowej.

Dow Jones Industrial spadł o 0,93 proc. do 21.844,01 pkt.,

Nasdaq Comp. stracił 2,13 proc. i wyniósł 6.216,87 pkt.

S&P 500 stracił 1,45 proc. i wyniósł 2.438,21 pkt.

Wśród spółek sezon publikacji wyników powoli dobiega końca. Przed rozpoczęciem notowań dane finansowe przedstawili m.in. Kohl's i Macy's, zaś po zamknięciu sesji na Wall Street wyniki podadzą m. in. News Corp., Nordstrom i Snap Inc.

Na rynkach wciąż utrzymuje się podwyższona awersja do ryzyka wywołana eskalacją napięcia między Stanami Zjednoczonymi a Koreą Północną. Oba kraje kierują od kilku dni pod swoim adresem groźby. Napięcie pozostaje jednak na razie w sferze retoryki.

Po południu w centrum uwagi rynków znalazła się wypowiedź Williama Dudleya, prezesa Fed z Nowego Jorku, który jest uznawany za jednego z najbliższych współpracowników szefowej amerykańskiej Rezerwy Federalnej, Janet Yellen.

Podczas wystąpienia Dudley powiedział, że inflacja osiągnie założony cel na poziomie 2 proc. w średnim terminie oraz że wzrost gospodarczy będzie umiarkowany.

"Nasza prognoza zakłada kontynuację umiarkowanego wzrostu, dalszą poprawę na rynku pracy i wzrost inflacji w średnim terminie do celu na poziomie 2 proc." - powiedział prezes Fed z Nowego Jorku.

Dudley stwierdził też, że podczas gdy obecny okres ożywienia gospodarczego jest jednym z najdłuższych w historii po kryzysie finansowym, tempo wzrostu jest "relatywnie słabe", a średnia dynamika PKB od połowy 2009 r. wynosi "zaledwie 2,1 proc.".

Członek Fed ocenił też, że ekonomiczna nierówność i mobilność społeczna są "jednymi z najważniejszych kwestii, przed którymi stoi amerykański naród".

"Obecnie widzimy wysoki poziom nierówności na rynku pracy (...). Polityka monetarna może wspierać wzrost gospodarczy, ale jest znacznie mniej efektywna w przypadku oddziaływania na czynniki leżące u podłoża nierówności na rynku pracy" - powiedział.

Z kolei w środę wieczorem głos zabrali inni przedstawiciele Fed, Charles Evans, prezes Fed z Chicago oraz James Bullard z Fed St. Louis.

Evans ocenił, że "rozsądnym" byłoby podjęcie przez Rezerwę Federalną we wrześniu decyzji o redukcji sumy bilansowej. Dodał, że cały proces sprzedaży aktywów z portfela Fed nie powinien mieć większego wpływu na rynek.

Jego zdaniem, inflacja wzrośnie do 2-proc. celu na przestrzeni najbliższych lat, jednak ostatnio obserwowane niskie wskazania dynamiki cen mogą być powodem do obaw.

"Gospodarka ma się dobrze, jednak inflacja może mieć problem ze wzrostem do 2-proc. celu" - ocenił.

W ocenie Bullarda Fed powinien się "na razie" wstrzymać z podwyżkami stóp procentowych. Jego zdaniem, Rezerwa mogła być zaskoczona niskimi wskazaniami inflacji.

Bullard wyraził również opinię, że następca Yellen na stanowisku prezesa FOMC powinien organizować konferencję prasową po każdym posiedzeniu Rezerwy, a nie co drugie posiedzenie, jak obecnie.

Na rynek spłynął też już odczyt inflacji producenckiej w USA za lipiec oraz tygodniowe dane o bezrobociu w tym kraju.

Ceny produkcji sprzedanej przemysłu PPI w USA w lipcu spadły o 0,1 proc. w ujęciu miesiąc do miesiąca - poinformował w komunikacie Departament Pracy. Po odliczeniu cen żywności i energii indeks PPI spadł o 0,1 proc. mdm. Analitycy z Wall Street spodziewali się, że PPI wzrośnie o 0,1 proc. mdm, po odliczeniu cen żywności i energii oczekiwali wzrostu o 0,2 proc.

Rok do roku wskaźnik PPI w lipcu wzrósł o 1,9 proc., a po odliczeniu cen żywności i energii wzrósł o 1,8 proc. Tu analitycy spodziewali się odpowiednio wzrostu o 2,2 proc. i o 2,1 proc.

Ponadto liczba osób ubiegających się po raz pierwszy o zasiłek dla bezrobotnych w ubiegłym tygodniu w USA wzrosła o 3 tys. do 244 tys., wobec 241 tys. przed tygodniem po korekcie - poinformował Departament Pracy USA. Ekonomiści z Wall Street spodziewali się, że liczba nowych bezrobotnych wyniesie 240 tys.

Liczba bezrobotnych kontynuujących pobieranie zasiłku wyniosła 1,951 mln w tygodniu, który zakończył się 29 lipca. Tutaj analitycy spodziewali się 1,960 mln osób.

Ceny ropy naftowej w czwartek lekko zwyżkują. W centrum uwagi rynków znajduje się informacja o tygodniowym spadku zapasów surowca w Stanach Zjednoczonych oraz miesięczny raport o rynku ropy przygotowywany przez OPEC.

Baryłka ropy West Texas Intermediate w dostawach na wrzesień na giełdzie paliw NYMEX w Nowym Jorku jest wyceniana po 49,6 USD. Brent w dostawach na październik na giełdzie paliw ICE Futures Europe w Londynie kosztuje 52,9 USD za baryłkę.

Jak wynika z opublikowanego w czwartek raportu OPEC, organizacja podniosła prognozy popytu na surowiec wydobywany przez państwa zrzeszone w kartelu w 2017 r. i 2018 r. o 200 tysięcy baryłek dziennie. Wsparciem dla rewizji są rosnąca konsumpcja paliwa i gorsze prognozy dla zapasów konkurencyjnych wydobywców.

OPEC podniósł też prognozy globalnego popytu na ropę naftową w 2017 r. i 2018 r. o 100 tys. baryłek dziennie. Organizacja ocenia, że w II kw. konsumpcja surowca w krajach rozwiniętych była wyższa od oczekiwań.

Ponadto, OPEC obniżył szacunki zapasów swoich konkurentów o 50 tys. baryłek dziennie w 2017 r. i 90 tys. baryłek dziennie w 2018 r. w ślad za niższym wydobyciem w USA i Kanadzie w ubiegłym kwartale.

Niemniej jednak, wzrost produkcji surowca przez Libię sprawił, że łączne wydobycie grupy w ubiegłym miesiącu było najwyższe w tym roku, co osłabia wdrożony wcześniej plan cięcia produkcji.

Strony porozumienia zobowiązały się do cięcia produkcji ropy w sumie o 1,8 mln baryłek dziennie (b/d), z czego OPEC o 1,2 mln b/d, a Rosja o 300 tys. b/d. Z wyliczeń Bloomberga wynika, że w lipcu państwa kartelu stosowały się do polityki cięć w 86 proc. wobec 78 proc. w czerwcu (wyliczenia IEA).

Zapasy ropy naftowej w USA spadły w ubiegłym tygodniu o 6,45 mln baryłek do 475,44 mln b. Oczekiwano tymczasem spadku o 2,2 mln baryłek. Zapasy benzyny wzrosły najmocniej od stycznia, a po raz pierwszy od początku czerwca - o 3,42 mln b. Tu oczekiwano spadku o 1,5 mln b.

Amerykańskie rafinerie pracują pełną parą - przerobiły w ubiegłym tygodniu średnio 17,57 mln b/d - to najwyższy wynik od 1989 r.

PAP, sek

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych