Wzrost inflacji premiuje obligacje firm
Rentowność dziesięcioletnich obligacji skarbowych wzrosła do 3,47 proc. – najwyższego poziomu od kwietnia. Fundusze obligacji firm zarobiły pięć razy więcej niż fundusze obligacji skarbowych przez ostatnich 12 miesięcy.
Obserwując wzrost inflacji (2,2 proc.) i cen producentów w Polsce, można zastanawiać się, czy Rada Polityki Pieniężnej nie jest już spóźniona z podwyżkami stóp procentowych i jak będzie wyglądało tłumienie inflacji w jej wykonaniu, jeśli rzeczywiście na podwyżki stóp zdecyduje się dopiero pod koniec przyszłego roku. Z drugiej strony w przeszłości rynek także dawał sygnały, że spodziewa się szybszego wzrostu WIBOR niż wynikałoby to z deklaracji RPP, ale dotychczasowe impulsy okazywały się krótkotrwałe. Tym razem presja płacowa jest już na tyle silna, że widać ją we wzroście cen produkcji, skąd niedaleko do półek sklepowych, lecz RPP wydała komunikat równie flegmatyczny jak dziesiątki poprzednich.
Tymczasem czas gra na niekorzyść posiadaczy kapitału ceniących pewny, lecz niski dochód z lokat bankowych i obligacji skarbowych o stałym oprocentowaniu. Najlepiej sytuację obrazuje porównanie wyników funduszy obligacji korporacyjnych i skarbowych przez ostatnie 12 miesięcy. 2,6 proc. vs. 0,5 proc (ten drugi wynik sporo poniżej inflacji). W skali trzech lat to 8,4 proc. do 3,5 proc. A najbliższa przyszłość tego nie zmieni, bo nasze obligacje skarbowe tanieją. W piątek dziesięciolatki osiągnęły 3,48 proc. rentowności – najwięcej od blisko pół roku. O ile poprzednie fale osłabienia naszych obligacji można było wiązać z ruchami na światowych rynkach, to obraz w ostatnich tygodniach jest nieco inny. Węgierskie papiery też tanieją, ale wcześniej przez całe wakacje mocno drożały (teraz są najtańsze od… tygodnia). Podobnie rzecz się ma z niemieckimi papierami – też są tańsze w tym tygodniu, ale do letniego dołka sporo im brakuje. Być może jednak są to tylko niuanse, niemniej trudno dziś znaleźć argumenty za oszczędzaniem w niskooprocentowanych papierach.
Obligacje korporacyjne także gonione są przez inflację, ale dogonione raczej nie zostaną. Realna stopa zwrotu czasowo się zmniejsza, ale kiedyś przecież RPP przestanie biernie się przypatrywać wzrostowi cen. Wtedy WIBOR wzrośnie (historycznie WIBOR zawsze utrzymywał się powyżej inflacji, za wyjątkiem krótkich okresów, w których inflacja rozpoczynała wzrost, a RPP jeszcze się zastanawiała, czy to aby na pewno trwałe zjawisko), a w ślad za nim oprocentowanie obligacji o zmiennym kuponie. Jeśli zatem ktoś chce chronić oszczędności przed skutkami inflacji, to obligacje firm (albo skarbowe, indeksowane o inflację) nadają się do tego znakomicie. Być może jest to jedna z przyczyn, dla których każda kolejna oferta publiczna cieszy się takim wzięciem. W tych dniach o pozyskaniu 75 mln zł w jeden dzień poinformowało Echo, 4,5 mln zł zebrał z rynku Columbus Energy, choć akurat w tym wypadku inflacyjne kalkulacje miały z popytem inwestorów niewiele wspólnego (CE oferował stałe oprocentowanie 8,4 proc.).
Warto przy tym wspomnieć, że koniunktura gospodarcza także sprzyja inwestycjom w obligacje. Mierzony przez Obligacje.pl Indeks Default Rate wzrósł w III kwartale do 1,9 proc. z 0,9 proc. po II kw., ale nadal pozostaje znacznie poniżej wskazań z poprzednich lat. Z drugiej strony emisje warte do 10 mln zł nieodmiennie spłacane są słabo (co piąta złotówka nie wraca do inwestorów), o czym trzeba pamiętać goniąc za zyskami chroniącymi kapitał.